Stara miłość nie rdzewieje. Cztery wesela. Tom 2

Blair jest adwokatką rozwodową. Jest praktyczną osobą, która uważa związek małżeński, jako wspólny układ, a nie kierowaną motylami w brzuchu namiętność. Za kilka dni ma się stać żoną lekarza. Kiedy na jej drodze staje Garrett – jej były chłopak, zaczyna mieć wątpliwości, czy dobrze robi, wychodząc za mąż za Neila. Z drugiej strony kilka lat wcześniej Garrett bardzo ją zranił. Czy zasłużył na drugą szansę? A może związek z Neilem rozkwitnie?

„Stara miłość nie rdzewieje, to drugi tom serii „Cztery wesela”. W poprzedniej części poznaliśmy przyjaciółkę Blair, Megan. Pierwszą połowę tamtej książki wspominam dobrze, drugą natomiast bardzo źle. Tym razem powieść trzyma jednostajny średni poziom. Gdyby nie moja upartość, pewnie bym po nią nie sięgnęła, ale nie lubię zaczynać serii, a potem jej nie kończyć. Jest to pozycja, o której nie będę długo pamiętać. Nie wynudziła mnie zbytnio, ale też nie zachwyciła. Występuje w niej pełno, niekiedy męczących dialogów i zdecydowanie jest za długa, jak na tę historię.

Blait wkurzała mnie już w pierwszej części, więc byłam przygotowana na to, że i w tej się z nią nie polubię. Jej przyjaciółka Libby jest zdrowo szurnięta, a Megan słodka do bólu. Łączy je pewna klątwa dotycząca ślubów, z której powodu wszystkie podświadomie wariują. Neil, to takie typowe flaki w oleju, facet, za którego żadna kobieta o zdrowym rozsądku nie chciałaby wyjść. Do tego jego matka, która potrafi być prawdziwym koszmarem, choć ona została akurat nakreślona dobrze i zabawnie. Polubiłam natomiast Garretta, to łobuziarski, nieco infantylny mężczyzna, z którym można konie kraść, zamiast spędzać sobotni wieczór na kanapie przed telewizorem.

Nie oczekiwałam po tej powieści zbyt wiele, ot, romans na kila wieczorów, niestety jego czytanie zajęło mi wiele dni. Zdecydowanie lepiej byłoby bez całej masy zbędnych informacji, które nic do treści nie wnoszą. Jak można się domyśleć, książka jest przewidywalna. Czytając blurb możemy domyślić się, jak się skończy. Jest to pozycja, która utonie w morzu podobnych do siebie książek, które stworzone zostały według tego samego schematu.

Zastanawia mnie, co też autorka ma z babciami, w poprzednim tomie starsza kobieta lubiła się rozbierać i ćwiczyć jogę tak, jak ją Pan Bóg stworzył, co zakrawało na ekshibicjonizm, w tej natomiast rezolutna babcia jak z rękawa sypała grypsami niepodobnymi do przedstawicieli jej grupy wiekowej.

Można przeczytać, ale nie jest to pozycja obowiązkowa. Nie trzeba znać poprzedniego tomu, gdyż każdy z nich opowiada losy innej osoby.

Drugi tom cyklu Cztery Wesela i oczywiście cała fabuła skupia się wokół ślubu. Dla Blair ta uroczystoś ma charakter raczej praktyczny niż romantyczny, bo wiele od niego zależy w sferze zawodowej, wszystko do momentu, gdy na horyzoncie pojawia się stara miłość - czyli będzie się działo.

Autorka zręcznie połączyła humor i trochę trudne charaktery bohaterów, bo należą oni do raczej specyficznych postaci. Początek był przez to cięższy, musiałam się mocno wgryźć, żeby w pełni docenić tą powieść. Nie brakuje tu zwrotów akcji, zabawnych sytuacji i całej gamy uczuć. Plusem jest to, że nie jest przesadnie słodko i mdło.

To powieść lekka i przyjemna i przewidywalna, no po prostu taki humorystyczny romans, który nada się na leżak w słoneczny dzień.

Sięgając po tę książkę, miałam pewne obawy związane z tym, że to druga część cyklu, ale szybko zostały one rozwiane, okazało się, że to osobne i zamknięte historie. A gdy już zasiadłam do lektury, ciężko było mi się od niej oderwać - tak pochłonął mnie wir wydarzeń.

Blair specjalizuje się w sprawach rozwodowych i dzięki doświadczeniu zawodowemu wie, że rozwodzą się zwykle te pary, które w dniu ślubu szalały z miłości.

Sama lada dzień ma wyjść za statycznego i nudnego lekarza, gdy niespodziewanie w jej życiu pojawia się On, Garrett Lowry, jedyny facet, którego kiedyś darzyła uczuciem.

On również nigdy jej nie zapomniał i nie może sobie darować, że kiedyś ją stracił. Teraz gdy ponownie los stawia ich na swej drodze, uważa to za znak i zrobi wszystko, by ją odzyskać.

Ta pozycja to gwarancja dobrej zabawy, a my przekonamy się, jak bliskie prawdzie jest przysłowie, że stara miłość nie rdzewieje.

Wszystkie wydarzenia poznajemy naprzemiennie z perspektywy dwójki głównych bohaterów, Blair i Garretta. On dwoi się i troi, by odwieźć ją od małżeństwa, a okazji ku temu mu nie brakuje. Bardzo polubiłam tę parę, a oprócz nich spotkamy tu całą gromadę charakternych postaci, dzięki którym świetnie się bawiłam. Beznadziejny narzeczony, przyszła teściowa z piekła rodem i bardzo rezolutna babcia, dodają całości rumieńców. Nie zapominajmy o przyjaciółkach, z którymi można by konie kraść. Skrzące dowcipem dialogi, wartka akcja i wiele zabawnych sytuacji powodowały, że śmiałam się do łez.

To pełna humoru i ciepła opowieść, idealna na letnie popołudnie.

Adwokatka rozwodowa Blair Hansen jest przekonana, że podstawę małżeństwa stanowi praktyczność, a nie namiętność.

Kiedy czeka na swój własny ślub w jej życiu niespodziewanie pojawia się Garrett, jedyny facet, którego naprawdę kochała, a który wcześniej mocno ją zranił i dlatego od niego odeszła.

On też do dzisiaj nie potrafi znaleźć sobie kobiety i żałuje, że pozwolił odejść Blair.

Kiedy więc los ponownie stawia ich obok siebie, tym razem nie zamierza odpuścić.

Będzie o nią walczył.

Tylko..jest jeden mały problem, którego koniecznie trzeba się pozbyć.

Narzeczony.

Co zrobi Garrett i czy uda mu się odzyskać ukochaną?

Dowiecie się z książki, która naprawdę jest bardzo fajna.

Lekka, zabawna, z przeróżnymi zawirowaniami zmierzającymi do happy endu.

Pytanie- kto wystąpi w roli przyszłego męża?

Stare czy nowe???

Tego Wam nie zdradzę, ale jeśli szukacie idealnej pozycji na luźne popołudnie, która przyniesie Wam wiele przyjemnych chwil, to zapraszam do czytania.

Spotykają się ponownie po 5 latach. Żadne z nich nie chce się przyznać, że przez cały ten czas myślało o tym drugim. On odkrywa, że ona nie jest szczęśliwa przy swoim narzeczonym, z którym bierze ślub za kilka dni. Ona stara się sobie wmówić, że dokonała dobrego wyboru.

Blair jest specjalistką od prawa rozwodowego. To pani prawnik, która stąpa twardo po ziemi, nie jest romantyczna, sentymentalna, i nie wierzy w prawdziwą i szczerą miłość. Jak to się więc stało, że wychodzi za Neila?

Neil jest lekarzem. Statecznym mężczyzną, spokojnym i rozsądnym. Szanuje ją, nie wchodzi jej w drogę. Zostawia dużą swobodę, może zbyt dużą?Z nim może wieść spokojne i ustatkowane życie. Co prawda daje jej do myślenia, dlaczego Neil nie chce pozbyć się swojego mieszkania, albo dlaczego niezbyt często ma ochotę na seks, ale wszystko potrafi sobie logicznie wytłumaczyć i się tym nie przejmować.

Kilka dni przed ślubem na jej drodze staje Garret. To ON wywołał wielką zawieruchę w jej sercu 5 lat wcześniej. To jego pierwszego pokochała i to ON złamał jej serce. Teraz nie dość, że staje jej na ścieżce zawodowej, jako prawnik strony przeciwnej, to jeszcze wkracza do życia prywatnego.

Garret odczytuje to spotkanie jako szansę od losu. Ma kilka dni na pokazanie Blair, że nadal ją kocha i że to ON ją będzie potrafił uszczęśliwić.

Przygotowania do ślubu, rodzinne spotkania i zawirowania zawodowe w życiu kobiety dostarczają czytelnikom wielu emocji. Twarda pani prawnik zostanie wciągnięta w samo oko cyklonu. Nic nie będzie szło po jej myśli, a specyficzna rodzina Neila będzie miała w tym swój duży udział.

To ciekawa i wciągająca powieść w której ciągle coś się dzieje. Nie zaznacie tu nudy. Utrzymana jest raczej w lekkim nastroju, ale potrafi też trzymać w napięciu. Nie jest przesłodzona, a fabuła nie jest prosta do przewidzenia.

Zachęcam serdecznie. Spędzicie tą książką przyjemnie czas. Pióro autorki przypadło mi do gustu. Czekam już kolejną część.

Mam dziś dla Was recenzję drugiej książki z cyklu #czterywesela Denste Grover Swank pt. "Stara miłość nie rdzewieje".

Po pierwsze: wesele z pierwszej książki podobało mi się bardziej niż to, które przeczytałam w tej.

Po drugie: myślę, że ta historia była trochę przeciągana. Spokojnie mogłaby się zmieścić na 200 kartkach, a nie na 400...🙈

Poznajcie zatem bohaterów...

Adwokatka rozwodowa Blair Hansen bierze na dniach ślub. Uważa, że małżeństwo ma być praktyczne, a nie zawarte z miłości...🙈 A dlaczego? - ponieważ została zraniona pięć lat temu przez jej byłego chłopaka, który rzekomo ją zdradził, a to była nieprawda🙈

Kiedy na jej drodze przez przypadek spotyka Garreta jej uczucie do niego odżywa na nowo.

Garret przez te wszystkie lata nie potrafił znaleźć sobie żadnej kobiety, ponieważ ciąglę myślał o Blair...

Najbardziej w tej historiii rozbroiło mnie wiecie co? - Kiedy wszyscy goście zaczynali się zjeżdzać - pojawił się także Garret, bo okazało się, że jest kuzynem przyszłego pana młodego i jakoś nie było wcześniej okazji, żeby się spotkać, a miał zostać świadkiem🙈 Widać...taka moda :P

Poza tym autorka bardzo lubi nowoczesne babcie: w tamtej części babcia popylała naga po mieszkaniu uprawiając jogę, a tu rzucała takim hasłami, że jak na babcię to naprawdę brzmiało dziwnie. No, ale rzeba przyznać, że była bystrzejsza niż wszyscy inni w tej rodzinie :P

I nie mogę zapomnieć tutaj o awanturze o pierścionek, który miał być dziedziczony po babci. Dostał go Neil (narzeczony Blair)... oj jakie zamieszanie się tutaj porobiło to głowa mała 🙈

Duży plus należy się zabawie przedweselnej: do słoiczka wrzucało się po dolarze jak ktoś przeklnął. Było to ciekawe i śmieszne :D myślę, że ta zabawa sprawdziłaby się na niejednej imprezie 😁

Ogólnie pomysł na fabułę jest fajny, ale według mnie mogłaby ta książka być troszkę krótsza :D

#staramiłośćnierdzewieje jest kolejnym tomem serii #czterywesela . Kolejny tom jest tak samo cudowny jak pierwszy. I spokojnie można czytać bez znajomości wcześniejszego. Niewątpliwie obie książki pani Denis można byłoby sfilmować i byłyby to świetne komedie romantyczne 😍

Jak to w takich książkach bywa zakończenie zna się po kilku pierwszych stronach - ale to właśnie jest w tym najlepsze😍 A środek - rewelacja. Historia Blair Garretta jest typowa, jak na takie lektury - złamane serce w miłości, rozstanie, powrót po latach.. Ale nie każda jest napisana tak lekko i z uczuciem.. Ma po prostu to coś. Nie można się od niej oderwać. 😊

Idealna lektura na popołudnie. Wielokrotnie wywoływała u mnie uśmiech na twarzy. Miło spędziłam z nią czas😊 Uwielbiam takie historie, zwłaszcza ostatnio😍 to chyba ta wiosna tak nie mnie wpływa i tylko w głowie mi romantyczne książki😁

Gorąco polecam♥️

To jest druga książka z tej serii. Pierwszą recenzowałam wam niedawno i byłam nią zachwycona. Słusznie zresztą, bo to naprawdę świetna książka na relaks, miły wieczór, podróż, leżak, na urlop i po ciężkim dniu w pracy. Moja mama, która pożyczyła ode mnie te książki mówi, że nie mogła się oderwać i że super się bawiła czytając. Także nie kłamałam.

Tym razem inni bohaterowie, inna historia ale klimat lekkości, miłości i wesela w tle pozostaje ten sam. “Stara miłość nie rdzewieje“, autorstwa Denise Grover Swank to druga część serii #czterywesela. Jej główną bohaterką jest Blair, najlepsza przyjaciółka bohaterki tomu pierwszego. W pierwszym tomie Blair ujawniła się jako zimna, zdystansowana, twardo stąpająca po ziemi pani prawnik, którą nie interesują romantyczne uniesienia ani miłosne wzloty. Ślub to dla niej formalność, którą trzeba odbyć, by zdobyć lepszy status społeczny, a co za tym idzie awans. W jej firmie osoby w małżeństwach są uznawane za stabilne emocjonalnie, godne zaufania i poszanowania. Dlatego też Blair, myśląc o swoim ślubie, kieruje się właśnie takimi pobudkami. Jej wybrankiem jest lekarz, stateczny człowiek, który wydawałoby się, że jest partią idealną. Wszystko mają ze sobą dograne- mieszkanie, sposób spędzania czasu, każde z nich jest skupione na swojej karierze. Brakuje tylko jednego- miłości i szczerości.

I wtedy właśnie, gdy nasza twarda Blair jest u progu osiągnięcia wymarzonego awansu i zamążpójścia, na jej drodze staje jej były facet- jej kiedyś wielka miłość, Garett. Chłopak jest drużbą przyszłego męża Blair, a do tego jej przeciwnikiem w sądzie w sprawie rozwodowej, którą ona prowadzi. On początku czuć między nimi chemię, co podkręca całość czytanej historii.

Narzeczony Blair nie jest zbyt fajnym człowiekiem. Wkurza od samego początku. Dlatego łatwo jest kibicować miłości Blair i Garreta. Mnogość zabawnych sytuacji między nimi, fajnie poprowadzony wątek i ewidentnie pociąg tej pary do siebie sprawia, że po prostu płyniemy po kolejnych kartkach. I co najważniejsze- chcemy wiedzieć czy będzie ten ślub czy nie i finalnie kto będzie panem młodym! Bohaterowie są świetnie napisani. Są charakterni, wyraziści, ciekawi. Pojawiają się również bohaterowie z poprzedniego tomu- Megan i Josh, nadal zakochani. Jest też Noah i Libby (ciekawe czy to o nich będzie następny tom?). Oraz moja ulubiona Ksantypa i babcia Megan.

Pojawiła się również nowa świetna babcia- babcia Garreta, która tak potrafiła zakręcić fabułą, że nasi bohaterowie wpadli w jej plan tak, jak miało być.

Książka jest lekka, bardzo zabawna, momentami wzruszająca. Są też trudniejsze wątki- jak to w życiu, coś komuś nie wyszło, ktoś kogoś zdradził, trzeba podjąć nie zawsze łatwe decyzje. Ale generalnie całość napisana jest tak, by czytelnik miał przyjemność z czasu spędzonego z tą historią.

Czekam na kolejny tom z tej serii!

Seria #czterywesela zauroczyła mnie już od pierwszej książki o Megan i Joshu. W drugiej części mamy historię Blair i Garreta, którzy spotykają się po pięciu latach od zerwania. Może nic by w tym nie było dziwnego, gdyby nie fakt, że Garret jest kuzynem i drużbą przyszłego męża Blair, a jednocześnie jej przeciwnikiem w sądzie przy sprawie rozwodowej, którą prowadziła. Już od początku wiedziałam, że to będzie świetna lektura i się nie myliłam. Podobała mi się kreacja bohaterów, od praktycznej, niezależnej i kierującej się rozumem Blair, po uroczego i zdeterminowanego by odzyskać ukochaną Garreta. Pojawili się również bohaterowie z pierwszego tomu - Megan i Josh, Noah i Libby, a także Ksantypa i babcia Megan, która jak zwykle namieszała, chociaż była obecna na kartach powieści tylko przez chwilę. Kolejną zaletą jest lekkość, z jaką została napisana ta powieść. Owszem, pojawiają się jakieś poważniejsze wątki, ale mamy też masę zabawnych momentów, dzięki którym czytałam tę książkę z uśmiechem na ustach. A Kiciuś Porządniś absolutnie zrobił mi dzień! Wkręciłam się w tę historię i z zaangażowaniem kibicowałam Blair i Garretowi. Stara miłość nie rdzewieje to pozycja idealna dla miłośników porządnych komedii romantycznych, które rozbawią i wzruszą. Z niecierpliwością czekam na kolejną opowieść z tej serii, a Wam polecam #czterywesela z całego serca!

@[Adres usunięty]

Chociaż „Stara miłość nie rdzewieje” to drugi tom serii „Cztery wesela”, bez problemu można za niego chwycić nie czytając poprzedniego. Lubię odbijające się ciepło w szalonych historiach spod pióra Denise Grover Swank.

Blair Hansen nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia podczas czytania „Przypadkowego narzeczonego”. Jednak czułam, że za jej sztywną postawą kryje się coś więcej. Coś czego nie dostrzegam. I właściwie zbytnio się nie pomyliłam. Zacięta pani adwokat miała swój sposób bycia, który drażnił, zaskakiwał, ale też dawał do myślenia. Blair odpychała od siebie emocje, a na co dzień kierowała się tylko rozumem. O ile sprawdzało się to w jej życiu zawodowym, to w prywatnym Blair wydawała się bardzo nieszczęśliwa.

To była urocza i (nie)skomplikowana historia. Taka, która podnosi na duchu. Taka, w której spodziewasz się happy endu i z utęsknieniem na niego czekasz! Historia Blair i Garretta daje nutkę nadziei na szczęście, zrozumienie i walkę. Pokazali, że o prawdziwe uczucie warto walczyć. I chociaż na początku styl bycia Blair bardzo mi nie pasował to jednak jej indywidualizm, pewność i stawianie siebie na pierwszym miejscu mnie kupiło. Sam motyw podobał mi się zdecydowanie bardziej w „Przypadkowym narzeczonym”, ale jakoś ta historia do mnie lepiej przemawiała. Może to ze względu na przeszłość, która łączyła głównych bohaterów? Może trochę ze względu na charaktery tej dwójki i ich zamiłowanie do swojej pracy? A może sam motyw drugiej szansy miał w sobie to coś. Na poprawę humoru, na ciężki wieczór, na chwilę wytchnienia – ta książka sprawdzi się idealnie.

Po przeczytaniu pierwszego tomu moje uczucia względem Blair, która była tam drugoplanową bohaterką nie były najlepsze. Zimna, zdystansowana i nie wierząca w miłość prawniczka średnio przypadła mi do gustu. Jednak okazuje się, że czytając tę książkę coraz bardziej ją rozumiałam i byłam świadoma jej motywacji.

Po raz kolejny mamy tu świetnie wykreowanych bohaterów. Blair i Garrett na pierwszy rzut oka bardziej różnić się nie mogą, a jednak w przeszłości byli parą. Jeśli myślałam, że Ksantypa była kontrowersyjną postacią, to powinniście poznać , matkę przyszłego pana młodego i jej skarbonkę kiciusia.To właśnie barwni i różnorodni bohaterowie dodają mnóstwa kolorytu tej historii.

Przez cały czas trzymałam w kciuki za naszych prawników, a szczególnie za Blair licząc, że jej lodowe serce wreszcie się roztopi i zabije dla prawdziwej miłości.

Bardzo lubię tę książkę za to, że w pewnym stopniu jest przewidywalna. Dzięki temu mogłam skupić się na samym dążeniu do finału, a nie na zastanawianiu się, co wydarzy się na końcu. Podczas czytania śmiałam się, wzruszałam, smuciłam i denerwowałam. To super lektura na poprawę humoru. A w porównaniu z poprzednim tomem, wydaje mi się być bardziej realistyczna.

Kolejna idealna książkowa pozycja dla romantycznych dusz, które pragną miło spędzić czas. Ja ze swojej strony polecam.

Dla Blair małżeństwo to tylko formalność. Kiedy szykuje się do własnego ślubu niespodziewanie pojawia się Garett- jedyny mężczyzna, którego dziewczyna pokochała. Niestety równie mocno ją zranił i zniszczył… sprawy się komplikują, a dziewczyna będzie musiała dokonać wyboru.

Pierwsza część podobała mi się trochę bardziej. Chociaż tę książkę równie szybko przeczytałam, zdecydowanym plusem jest pióro autorki.

Tutaj fabuła nie była zła ale coś mi nie pasowało. Więcej dla mnie działo się w pierwszej części. Byłam ciekawa tych bohaterów, ale spodziewałam się czegoś trochę lepszego.

Zauważyłam, że coraz więcej autorów odnosi się w książkach do zjawisk nadprzyrodzonych albo jakiś wróżek, stawianiu tarota itp. Nie wiem jak mam to ocenić, nie przekonuje mnie to. Przez co dla mnie ocena spada w dół.

Niby się coś działo, ale nie zrobiło to na mnie jakiegoś większego wrażenia. Niemniej książka jest idealna na wieczór, niewymagająca i przyjemna. Pomimo swojej objętości czyta się ją naprawdę szybko. Fajna obyczajówka. Oczywiście czekam na kolejną przyjaciółkę. Zakończenie mi się podobało, czuje się usatysfakcjonowana 😉

Jeżeli szukacie lekkiej, przyjemnej, romantycznej i zabawnej książki- idealnie trafiliście. Zarówno ta jak i „Przypadkowy narzeczony” są świetne. Osobiście świetnie się bawiłam, momentami nawet uśmiałam. Potrzebowałam takiej książki.

Ps. Piękna okładka, śliczna wklejka i cudownie ozdobione początki rozdziałów umilają lekturę. Wydawnictwo kobiece robi naprawdę świetną robotę.

Po wielu pozytywnych opiniach krążących po naszym cudownym #bookstagram nie miałam oporów, żeby szybko sięgnąć po tę książkę. Przekonująca jest też nazwa serii #czterywesela . To troszkę mnie martwiło, że może nie będę wiedziała o co chodzi, bo nie znam pierwszego tomu. Ale uspokajam tych co maja też takie obawy, można.

.

Na pierwszy rzut oka wszystko jest pięknie. Młoda pani adwokat, której szykuje się wesele z Neilem, lekarzem, z którym jest w związku już od dwóch lat oraz awans gdzieś na horyzoncie. Pytanie tylko czy Blair jest szczęśliwa i czy czuje się kochana? Niestety dziewczyna stara się odgrodzić od swoich emocji i uczuć i wybrać tę logiczną wersję. I trwa w tym przekonaniu aż do przełomowego momentu, jakim jest spotkanie swojego dawnego ukochanego, który kiedyś złamał jej serce. Ale czy to będzie się liczyć w ostatecznej rozgrywce między sercem a rozumem?

.

Mnie ta książka przypadła do gustu, była interesująca, wciągająca, zabawna. Momentami przez język bohaterów śmiałam się w głos. Naprawdę fajna książka, ale mam do dania też swoje ale. Czasami bowiem główna bohaterka mnie irytowała swoim uporem i trwaniem w stagnacji uczuciowej. Przyznaję jednak, że na koniec mocno mnie zaskoczyła.

.

Książkę czyta się bardzo szybko, język użyty przez autorkę jest tak prosty i przyjemny, że każdy się w nim odnajdzie. Nie mamy tu np. nadętego prawniczego bełkotu. Także widzicie, można opowiadać historię, której duża część jest poświęcona prawniczemu światu i to bez zbędnych pojęć specjalistycznych. Ja polecam, chociaż u mnie w topce się nie znajdzie.

Czytaliście już może "Stara miłość nie rdzewieje" lub "Przypadkowy narzeczony"? I jak wrażenia?

💍

Ja jestem świeżo po lekturze i jejku, co tu się zadziało. Czytałam ją do końca z wypiekami na twarzy i przysięgam, że gdy skończyłam ją czytać, to wyglądałam jak burak😁 Bo policzki miałam aż tak czerwone od tych emocji. Teraz trudno mi zebrać myśli do kupy i napisać coś mądrego i sensownego😉

💍

Książka jest przegenialna, a już sama końcówka to mistrzostwo. Miałam ją ocenić na 9, ale dzięki temu zakończeniu to daje maksimum gwiazdek. Sama historia świetnie napisana i poprowadzona, nie spodziewałam się nawet takiego obrotu spraw pomiędzy głównymi bohaterami i tylu komplikacji w ich życiu, a to wszystko z powodu ślubu. Który może dużo namieszać w życiu każdego człowieka.

💍

Książka z humorem to na pewno, bo czytając ją, uśmiałam się nie raz, ale i łezka mi w oku się zakręciła przez moment. O dziwo, najbardziej przypadły mi do gustu fragmenty z nienawidzoną teściową, którą pokochałam, za jej Kiciusia Porządnisia. I chociaż ją bardzo polubiłam, to jeju co to za kobieta (czytaj: wiedźma)🙈 Takiej teściowej nikomu nie życzę🙏 Przedstawienie tej postaci w ten sposób było genialnym posunięciem. Teściowa z piekła rodem, która nie widzi świata poza własnym synem, a przyszła synowa jest złem koniecznym, no wątek idealny.

💍

"Stara miłość nie rdzewieje" to seria książek #czterywesela, pierwszej części "Przypadkowy narzeczony" niestety nie miałam okazji czytać, ale koniecznie muszę ją nadrobić, bo coś czuję, że wiele straciłam. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie pojawią się kolejne części tej serii. Bo ta książka to taki must have, jeśli potrzebujecie coś lekkiego do poczytania to koniecznie tylko z tą pozycją. Gwarantuje Wam maksimum wrażeń, przyjemności z czytania i historię z happy endem?

Za egzemplarz książki dziękuję @[Adres usunięty]ce💞

💍 💍 💍 💍 💍 💍

Blair Hansen jest wziętą adwokatką i przygotowuję się do wzięcia ślubu ze swoim narzeczonym lekarzem Neilem. Ślub bierze nie z powodów miłosnych, tylko z powodów praktycznych i zawodowych. Z narzeczonym tworzą tylko i wyłącznie związek partnerski, w którym nie ma nawet żaru namiętności.

Kilka tygodni przed ślubem w życiu Blair pojawia się jej były chłopak i wielka miłość, Garrett Lowry. Mężczyzna złamał jej serce, przez co bardzo tego żałował i pocieszenia szukał w ramionach innych kobiet. Przeznaczenie jednak stawia ich na swojej drodze i Garrett jest przekonany, że to znak. Tym samym postanawia walczyć o swoją dawną miłość z kuzynem, który o dziwo jest przyszłym panem młodym.

Z kim Blair stanie przed ołtarzem?

Do ślubu Blair Hansen zostało niewiele czasu. Prawie wszystko jest już ustalone. Wydaje się, że to będzie idealna ceremonia. A po niej państwo młodzi będą wiedli szczęście i udane życie.

Jednak jest jeden problem. W życie Blair dziwnym trafem wkracza jej były facet - Garrett Lowry.

Czy odżyją dawne uczucia? Czy tych dwoje jest sobie przeznaczonych?

Fabuła powieści jest trochę przewidywalna, ale znalazłam w niej sporo zaskakujących momentów. Ciekawie zostało pokazane to, że czasem mamy wszystko zaplanowane i myślimy, że nic nas nie zaskoczy. A tymczasem los zmienia nasze zamiary.

W powieści jest wiele zabawnych scen. Dialogi są cięte i błyskotliwe. Ciekawie wykreowani bohaterowie.

"Stara miłość nie rdzewieje" to zabawna, lekka, przyjemna historia. Relaks i uśmiech gwarantowane.

Podobno stara miłość nie rdzewieje, lecz przecież nie powinno się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki! To w końcu jak to jest, z tą miłością? Ano przede wszystkim w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone! Zwłaszcza wtedy, gdy próbujemy odzyskać wielką i wymarzoną miłość. Zaczynając czytać książkę „Stara miłość nie rdzewieje” Denise Grover Swank (drugą część cyklu Cztery wesela) spodziewałam się lekkiej i zabawnej komedii romantycznej, a co otrzymałam? Otóż gotowy scenariusz filmowy! Niech ktoś zrobi z tego film albo serial!

Blair Hansen dobiega do 30 i marzy o zrobieniu kariery adwokatki rozwodowej. W przeszłości zraniona przez mężczyzn teraz zmieniła podejście związane z miłością, już nie potrzebuje mężczyzny, który będzie namiętny, lecz układ małżeński z takim facetem ma być po prostu praktyczny. Blair jest zaręczona więc z nudnym lekarzem Neilem i coraz bliżej do wielkiego wydarzenia – ślubu. Zajęta przygotowaniami do ceremonii i pracą bohaterka nie przypuszcza, że na jej drodze stanie mężczyzna, którego kochała najmocniej i który najbardziej ją skrzywdził – Garrett Lowry. Okazuje się, że jest ON jej przeciwnikiem w sprawie, którą prowadzi i co gorsza – kuzynem narzeczonego i jego drużbą! Sprawy się skomplikują, gdy Garrett uświadomi sobie, że tak naprawdę zawsze kochał tylko Blair i stracił szansę przeproszenia jej za dawny uczynek. Tak łatwo się nie podda i postanowi zawalczyć o ukochaną, tylko co na to Blair?

Przeczytałam już wiele komedii romantycznych i obejrzałam też wiele takich filmów i chyba nigdy ten motyw mi się nie znudzi! Może dlatego, że jestem niepoprawną romantyczką, a może też dlatego, że takie książki są przeważnie napisane lekko, z humorem i często są oparte na jednym schemacie – zawsze mnie rozbawią, poprawią humor, ale i wzruszą. I tak właśnie było z książką „Stara miłość nie rdzewieje”. Ona i ON kochali się miłością wielką, lecz ON zrobił coś niewybaczalnego i bezpowrotnie ją stracił. Jednak o miłość trzeba walczyć i Garrett udowadnia, że tak właśnie chce uczynić! Choć po stracie Blair skakał z kwiatka na kwiatek, to jeśli ona da mu drugą szansę – da jej wszystko, czego tylko zapragnie. Blair zaś zmieniła zupełnie podejście do miłości i jeśli przyjrzymy się jej narzeczonemu, to przy Garretcie wypada bardzo blado. A zwłaszcza, gdy pozna się jego despotyczną matkę! Wiem, że z teściową ślubu się nie bierze, ale gdyby do mnie się ktoś tak odnosił, jak ona do Blair – wiałabym jak najszybciej! Bohaterką drugoplanową, która oprócz głównych bohaterów (Blair i Garretta) rządzi w tej książce – jest urocza babcia nudystka! Sceny z jej udziałem to prawdziwe mistrzostwo świata!

Cała historia opowiedziana jest naprzemiennie z perspektywy Blair i Garretta i bardzo podobało mi się takie rozwiązanie. Akcja nie pędzi, ale autorka tam, gdzie powinna – zaskakuje czytelnika zwrotem akcji. Lekki styl i humor, który od razu do mnie trafił, powodują, że książkę czyta się z przyjemnością. Nie zabraknie tutaj dramatów, bójek, rodzinnych awantur i opisów, które mogą romantyczne dusze doprowadzać do wzruszenia. Autorka uświadamia nam, jak łatwo można manipulować człowiekiem i jak wielkie klapki na oczach możemy mieć założone, byleby tylko nie konfrontować się z rzeczywistością. Sprawdźcie sami, czy tutaj powiedzenie „stara miłość nie rdzewieje” się sprawdziło! Polecam!

Jest to moje pierwsze spotkanie z Autorką. Sięgnęłam po tę część ze względu na opis, który mnie przyciągnął niczym magnes. Wiecie, ja jednak mam duszę romantyczki, i lubię książki, gdzie mężczyzna stara się zdobyć na nowo zaufanie kobiety, którą kocha do szaleństwa. Tutaj jest podobnie, bo po pięciu latach Garrett stara się zdobyć zaufanie Blair. Czy mu się to uda ? Dwóch prawników, dwa uparte charaktery, czy ktoś stanie im na drodze ?

„To, że czegoś chcesz, nie oznacza wcale, że powinnaś to mieć. Właściwie często jest odwrotnie.”

Blair jest prawniczką na progu kariery. Kocha to co robi, ale woli bezpieczniejsze rozwiązania, aniżeli szaleńcze, nieprzemyślane pomysły. Jej ślub jest bardziej ze względów praktycznych, niż miłosnych. Bo lekarz to dobra partia ? Stateczny, rozsądny, mądry. Czego chcieć więcej ? Czy miłość jest w ogóle potrzebna ? Blair kochała raz. Na poważnie. A ten człowiek ją zostawił i zdradził. Co się stanie, gdy ON ponownie wkroczy do jej życia. Czego Blair posłucha serca czy rozumu ?

„Miłość to fundament, na którym opiera się cała relacja. Bez niej związek jest niczym.”

W moim odczuciu ta książka była nader rozciągnięta. Jezu, męczyłam się czytając ją, bo było tyle zbędnych informacji, które mieszały w głowie, które były totalnie bez większego sensu. W moim odczuciu akcja rzadko koncentrowała się na bohaterach, były jakieś pogaduchy z innymi, dialogi, które nic nie wnoszą, jakieś obszerne opisy, które też nie napędzają akcji, wręcz przeciwnie spowalniają ją. Można byłoby okroić ją o połowę i wyszłaby bardziej treściwa książka, niż w tej postaci. Autorka pisze raczej nudnawo, bez większego polotu, bez większych, angażujących czytelnika uczuć i sytuacji.

Powiem Wam, że szczerze liczyłam na coś naprawdę dobrego z humorem i wielką miłością. Niestety, w moim odczuci wiele tej książce do perfekcji brakuje.

Oceniam neutralnie na mocną 5.

Miałam zamiar przeczytać parę stron przed snem, a zarwałam noc bo nie mogłam się oderwać!

Chyba potrzebowałam takiej lekkiej lektury, bo bawiłam się przednio przez te kilka godzin. Każdy rozdział był zakończony twistem, przez co powiedzenie 'jeszcze jeden rozdział i idę spać' spełniło się dopiero po 31 - tym ostatnim🙈

Rozdziały przedstawione są z punktu widzenia Blair i Garretta. To naprawdę urozmaica odbiór, nawet jak narracja cały czas jest trzecioosobowa.

Świetny romans z nutką humoru, gdzie autorka umiejętnie manipuluje czytelnikiem od pierwszych stron by wiedzieć, do kogo nie należy pałać zbytnią sympatią😂

To żaden spojler, jeśli zaznaczę, że Debra to jedna z tych osób. Przyszła teściowa Blair to najbardziej oderwana od rzeczywistości kobieta, jaką miałam okazję ostatnio poznać w książce🤣 Wszystko musi zgadzać się z jej widzimisię, ma zawsze bezwzględną rację, wtrąca się w życie każdej spotkanej osoby, a akcje z Kiciusiem Porządnisiem to istne apogeum abstrakcji🐈🤣

Mimo lekkiej i przyjemnej historii, są w niej zawarte elementy wskazujące na to, że nikomu nie można do końca ufać i wszystko należy sprawdzać. Manipulacja jest łatwa, skoro nawet adwokatka może się na nią złapać.

Czy to książka bez wad? Nie. Taka chyba nie istnieje🤷🏻‍♀️ Jednak jestem w stanie przymknąć oko na niektóre niedokonałości bo całkokształt mnie oczarował🥰

I diabeł przemianowy na Lorda Voldemorta to miód na me serduszko 💛⚡

Ona uważa, że małżeństwo to biznes, ON musi ją przekonać, że ją kocha i kiedyś popełnił wielki błąd zostawiając ją.

Nie do końca wiem co czuję do tej książki. Tak. Dobrze przeczytaliście. Ja książki muszę czuć. Z jednej strony historia jest ciekawa. Główna bohaterka ma bardzo pragmatyczne podejście do małżeństwa i jest to czasami zabawne. Z drugiej strony czy na prawdę po tylu latach można dalej kogoś kochać i szukać tej osoby ? Trochę to naciągane. Mimo to jest to lekka i dobrze napisana opowieść. Myślę, że każdy musi sam sobie wyrobić o niej zdanie. W mojej ocenie ta książka zasługuję na 4+.

„Stara miłość nie rdzewieje” – Denise Grover Swank

Jest to drugi tom z cyklu „Cztery wesela”. Muszę się przyznać, że przed jego lekturą nie sięgnęłam po pierwszy… Na szczęście nie odebrało mi to przyjemności z czytania. Było kilka nawiązań do wcześniejszej części, przez co jeszcze bardziej chcę sięgnąć po książkę „Przypadkowy narzeczony”.

„Ślub musi być, pozostaje tylko wybrać pana młodego!” – są to słowa opisujące powieść na portalu lubimyczytać. Uważam, że słowa te są trafione w punkt i w pełni zarysowują fabułę książki.

Blair Hansen – niespełna trzydziestoletnia pani adwokat. Kochająca swoją pracę. W miłości poszukująca raczej stabilizacji, a nie namiętności. Zaręczona z prawie idealnym mężczyzną, z którym w najbliższej przyszłości ma wziąć ślub. Nagle w jej życiu pojawia się stara miłość – Garret Lowry. Czy przystojny pan adwokat zamiesza w tak poukładanym życiu kobiety? Czy jej narzeczony jest naprawdę tak wspaniały jak może się to wydawać? W reszcie czy przysłowie „stara miłość nie rdzewieje” jest adekwatne do sytuacji?

Nie będę ukrywać, nie jest to literatura wysokich lotów. Ma to być przyjemna powieść – i taka też jest. Wciąga od pierwszych stron. Łatwy język, liczne dialogi sprawiają, że się przez nią płynie. Co do bohaterów każdy ma charakter, przeszłość, dźwiga swój własny bagaż doświadczeń – przez co jest prawdziwy. Niektóre postacie są irytujące inne tak ciekawe, że mogłabym czytać o nich dłużej.

Podsumowując jest to lekka historia (w sam raz na wiosenny wieczór), z przyjemnym (choć nie do końca niespodziewanym zakończeniem). Dobrze napisana książka z ciekawą fabułą. Jednakże nie jest to coś odkrywczego, innego. Po prostu taka lekka książeczka (no dobra książka, w sumie ma ponad 400 stron) na jeden góra dwa wieczory pomiędzy „cięższą” literaturą.

P.S. Nie można zapomnieć o okładce i wklejce, bo wydawnictwo zrobiło świetną robotę.