Ścigając motyle

Monica James porwała mnie dylogią Korona Diabła. A tu najnowsza książka jednotomowa, którą albo polubisz albo nie – bo jest to naprawdę mix wszystkiego. Mieszanka osobowości, tematyki i gatunku. Mnie niestety ta historia...zmęczyła.

Kolejna książka, która niestety mnie nie kupiła. Czytałam już kiedyś coś takiego, ale ta historia, była naprawdę jakimś takim książkowym dziwakiem i od rzutkiem. Nie podobała mi się strategia aż tak mocnego mieszania gatunków, które jakoś mnie do siebie nie przekonały.

Bohaterowie też tacy nijacy. Nie wiem, może to fakt, że niewiele się tu działo pod względem fabuły. Może to takie sflaczałe postacie wykreowane przez autorkę, które nie miały charakteru. Tak, chyba przeważyło w tej opowieści to, że cała historia jakoś mnie nie zaskoczyła. Chyba po ciuchu po tym wprowadzeniu spodziewałam się tego, co się wydarzy.

Nie to, że wymieniam same minusy, bo okładka jest słodka.

Jestem kompletnie zaskoczona, zbieram szczękę z ziemi. Nie spodziewałam się takich obrotów historii w książce.

Victoria w najlepszym momencie jej życia zostaje napadnięta. Piękny dzień staje się koszmarem. A mężczyzna, przy którym miała czuć się bezpiecznie nie jest tam, z którym żyje.

Ucieka od przeszłości. Próbuję ułożyć życie na nowo w nowym miejscu. Nowy start, nowa ja.

Lecz ciągle coś się dzieje, ciągle kogoś poznaje i nie ma spokojnego dnia. Judę sąsiad bohaterki, który namiesza w jej życiu z dnia na dzień. A świat, w którym życie mocno zaskoczy nas i jak samą bohaterkę.

Nie zdradzę wam, co tutaj się wydarzyło. Ale mogę wam obiecać, że nie czytaliście jeszcze książki z takim obrotem sprawy. Nie spodziewałam się nawet na moment tego, czego dostałam. I jest to bardzo pozytywne, bo lubię takie tematy. Chociaż również skrywa w sobie smutek i ból. W tej historii emocje grają główną rolę. Uczucia, które się pojawią w najmniej spodziewanym momencie. I walka o samą siebie.

Autorka napisała piękna historie i cieszę się, że miałam okazję ją poznać. Do tego podzieliła etapy na rozwój motyla piękna rzecz. Jestem oczarowana.

Jestem kompletnie zaskoczona, zbieram szczękę z ziemi. Nie spodziewałam się takich obrotów historii w książce.

Victoria w najlepszym momencie jej życia zostaje napadnięta. Piękny dzień staje się koszmarem. A mężczyzna, przy którym miała czuć się bezpiecznie nie jest tam, z którym żyje.

Ucieka od przeszłości. Próbuję ułożyć życie na nowo w nowym miejscu. Nowy start, nowa ja.

Lecz ciągle coś się dzieje, ciągle kogoś poznaje i nie ma spokojnego dnia. Judę sąsiad bohaterki, który namiesza w jej życiu z dnia na dzień. A świat, w którym życie mocno zaskoczy nas i jak samą bohaterkę.

Nie zdradzę wam, co tutaj się wydarzyło. Ale mogę wam obiecać, że nie czytaliście jeszcze książki z takim obrotem sprawy. Nie spodziewałam się nawet na moment tego, czego dostałam. I jest to bardzo pozytywne, bo lubię takie tematy. Chociaż również skrywa w sobie smutek i ból. W tej historii emocje grają główną rolę. Uczucia, które się pojawią w najmniej spodziewanym momencie. I walka o samą siebie.

Autorka napisała piękna historie i cieszę się, że miałam okazję ją poznać. Do tego podzieliła etapy na rozwój motyla piękna rzecz. Jestem oczarowana.

Bryan oświadcza się Victorii w dniu jej urodzin. Pech chciał, że chwilę później para zostaje napadnięta. Chłopak tchórzy i nie staje w obronie narzeczonej. Dziewczynę ratuje tajemniczy mężczyzna.

Mijają miesiące. Victoria przeprowadza się do małego miasteczka. Chce rozpocząć wszystko od nowa. Jej sąsiad, Jude zaczyna bezinteresownie pomagać dziewczynie w zaaklimatyzowaniu się. Mężczyzna jednak nie jest tym, za kogo Victoria go uważa. Ona sama też nie jest tą samą radosną kobietą, co przed napaścią...

"Ścigając motyle" to niezwykle przejmujący obraz dziewczyny, która walczy z zespołem stresu pourazowego. W tej książce znajdziecie silne uczucia, tu nie ma półśrodków. Jak miłość, to na 100%, jak ból, to na całego — nawet Ketonal nie pomoże.

Ale! Do momentu odkrycia tajemnicy Juda, byłam totalnie kupiona, uwierzyłam w tę historię, dałam jej się porwać. Niestety, moja dusza realistki nie uległa późniejszym wydarzeniom. Lubię, kiedy zakończenie ma racjonalny wytłumaczenie, kiedy bohaterowie są z krwi i kości i realnie radzą sobie z problemami.

Ta książka nie jest zła, absolutnie! Po prostu ja jestem sceptyczna, jeśli chodzi o takie poprowadzenie fabuły. Ale jestem też przekonana, że historia Victorii i Juda zyska spore grono stuprocentowych fanów. Moje zadowolenie z tej lektury jest nieco mniejsze, bo tylko pierwsza połowa wciągnęła mnie na całego i sprawiła, że nie mogłam się oderwać. Druga nieco mnie zmęczyła.

Hej moliki!

[ współpraca z @niegrzeczneksiazki ]

Q: macie w swojej kolekcji książkę, do której z chęcią byście wrócili ?

Postaram się, by ta recenzja była możliwie wolna od spoilerów.. Będzie także bez cytatów..Ponieważ..Spoilery!!

To, co powinno być szczęśliwym momentem w życiu dwudziestosiedmioletniej Victorii, kiedy ukochany przez nią mężczyzna uklęknął na jedno kolano, nie okazało się dokładnie takie, jak można było się spodziewać.

Dziewięć miesięcy później przeprowadza się do sennego miasteczka, próbując odnaleźć siebie na nowo. Stała się skorupą kobiety, którą kiedyś była.

Dochodzi jednak do niekonwencjonalnego spotkania, podczas którego poznaje Jude’a, przystojnego sąsiada. Był niedoskonale perfekcyjny, ale dla niej idealny. Razem gonili motyle.

OMG!! Znacie to uczucie, kiedy myślisz, że książka pójdzie w jedną stronę, a potem zwrot akcji zmienia całą historię i siedzisz i myślisz: „Wtf, co ja właśnie przeczytałam?!”Tak, to się wydarzyło!!

Podkręcona piłka spadła na mnie nie wiadomo skąd i zostawiła mnie zataczającą się po niej!! ALE to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym, dlaczego tak bardzo pokocham słowa autorki!

Gdy tylko zaczęłam czytać, byłam tak pochłonięta fabułą, że świat na zewnątrz przestał istnieć.

Żadne słowa nie są w stanie opisać, jak bardzo podobała mi się ta książka!! Moja recenzja nawet tego nie odda! ! Po prostu weź tą książkę w ciemno nie patrz na recenzje, usiądź wygodnie i pokochaj tę historię tak samo, jak ja!

Tyle ode mnie!

Moja ocena 10/10 ⭐

Podobno jeden trzepot skrzydeł motyla jest w stanie wywołać burzę piaskową w zupełnie innej części świata.

Dla niej tragicznym w skutkach dniem okazał się paradoksalnie ten najpiękniejszy w jej życiu. Oświadczyny przyćmiła brutalna napaść, a wymarzoną przyszłość zastąpiła głęboko zakorzeniona trauma. Czy wyprowadzka do zacisznego miasteczka okaże się dla Victorii lekiem na całe zło?

Sięgając po "Ścigając motyle" tak naprawdę nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Wiem jednak, że na pewno nie byłam gotowa na to, co otrzymałam. CO TO BYŁA ZA KSIĄŻKA.

Fabularnie niestety nie mogę zdradzić zbyt wiele, by nie zepsuć Wam przyjemności z lektury, ale musicie mi uwierzyć, że tak nieszablonowej i oryginalnej miłosnej historii jeszcze nie czytaliście. Po mocnym, dość trudnym w odbiorze początku sądziłam, że nastał czas na ten sielski, małomiasteczkowy romans, z przystojnym nieznajomym w roli głównej. Tymczasem plot twist, który pojawił się mniej więcej w połowie książki, zaskoczył mnie bardziej, niż niejeden rasowy thriller. A związane z nim emocje... tego nie da się opisać słowami. Monica James w tej przepięknej powieści dotyka najczulszych strun, ukazując, jak wielką siłę ma przeznaczenie oraz to, jak dwie poranione przez życie dusze mogą się wzajemnie odnaleźć.

"Ścigając motyle" pozbawi Was tchu i nie pozwoli o sobie zapomnieć. Takie książki nie zdarzają się często - proszę, dajcie jej szansę!

Victoria miała spędzić przyjemnie urodziny. Nie spodziewała się, że ukochany Bryan jej się oświadczy. Moment szczęścia, który świętowali, szybko minął. Wracając do domu para została brutalnie napadnięta. Na pomoc Viktorii ruszył obcy mężczyzna, a nie narzeczony. Po tragicznych wydarzeniach ich relacja diametralnie się zmieniła. Wkrótce Victoria przeprowadza się do innego miasta, a jej sąsiadem jest tajemniczy mężczyzna o imieniu Jude - który coraz częściej jej pomaga.

Autorka dobrze maluje emocje bohaterów, współczułam Victorii - jednocześnie rozumiałam jej postawę i postępowanie. Jude jest intrygujący, jednak czytelnik ciągle zastanawia się, jakie on ma naprawdę zamiary? To niemożliwe, żeby był tak bezinteresowny...

Ś𝘤𝘪𝘨𝘢𝘫ą𝘤 𝘮𝘰𝘵𝘺𝘭𝘦 to historia z mocnym tłem obyczajowym - główna bohaterka musi odnaleźć się w nowym miejscu. Poznaje sąsiadów i innych mieszkańców miasta oraz znajduje nową pracę. Bardzo lubię takie wątki. Miałam wrażenie, że czytam historię, którą chętnie ujrzałabym na małym ekranie - najchętniej w postaci kilkuodcinkowego serialu. W dalszej części stanie się coś czego kompletnie się nie spodziewacie... a rozwój wydarzeń będzie satysfakcjonującym dopełnieniem fabuły.

Pewnie znaczna część z nas przeżyła śmierć kogoś bliskiego. Nie ma uniwersalnej recepty na to, jak sobie z tym poradzić, jak żyć, jak funkcjonować. A gdyby tak los dał nam drugą szansę?

Monica James zaskoczyła mnie. Zabierając się za "Ścigając motyle" liczyłam na romans między zdradzoną młodą kobietą a miejscowym wyrzutkiem (ale będącym bardzo hot, jakżeby inaczej). A co dostałam?

Nieoczywistą historię, od której ciężko było mi się oderwać. Co ta książka zrobiła z moimi myślami. Chwilami nie nadążałam, niektóre momenty, szczególnie na początku były dla mnie kompletnie nielogiczne, zaczęłam nawet punktować kolejne wydarzenia nie trzymające się kupy. Ale im dalej w las tym więcej stawało się jasne.

To nie jest zwykły, przyziemny romans. To historia z pogranicza dwóch światów: żywych i umarłych. Granica między tym, co prawdziwe jest niesamowicie cienka niemal niewyczuwalna, zatarta. Przed rozpoczęciem lektury nie trafiłam na opinię, która zdradziłaby mi, że ten romans jest poniekąd paranormalny, i żałuję, że tak się nie stało, bo nie byłam na to gotowa. Z początku (kiedy jeszcze nie wiedziałam o co chodzi) nie mogłam się wkręcić. To moja pierwsza książka od autorki, więc od razu przyszło mi do głowy, że ma taki dziwny styl i najnormalniej w świecie nie polubię się z jej powieściami. Byłam w błędzie.

"Ścigając motyle" pozwala wejść do świata, gdzie śmierć nie jest ostatecznością, miłość jest silniejsza niż cokolwiek innego, a los niespodziewanie może dać nam drugą szansę, by uratować nie tylko siebie ale i inne istnienia.

SPOLER

wątek przyjaciółki głównej bohaterki złamał mi serce.

Victoria do pewnego momentu miała życie jak w bajce. Fajna praca, przyjaciele a także ukochany mężczyzna, który postanowił w dniu jej urodzin… oświadczyć się. Sielanka niestety się kończy w momencie gdy dziewczynę wraz z ukochanym napadnięto, a kobietę ratuje obcy mężczyzna, a nie świeżo upieczony narzeczony… nic już nie jest takie jak dawniej… Victoria przeprowadza się do małego miasteczko gdzie czekają na nią nowe przygody i dziwne sytuacje…

Sama nie wiem co mam myśleć o tej książce. Po pierwszych rozdziałach byłam zakochana, myślałam, że to będzie moje top 5 odkryć tego roku i jeszcze kiedyś do niej wrócę. Jednak… coś w tej książce się pojawiło czego zupełnie się nie spodziewałam, ale czego strasznie nie lubię. Nie będę opisywać o co mi chodzi bo jak dla mnie to spoiler i odbierze Wam radość z czytania- także spokojnie, milczę! Jestem pewna, że spodoba się większej publice bo właśnie to zaskoczenie sprawi, że będziecie mieli w głowie jeden wielki mętlik.

Ale to moje subiektywne odczucie, bardziej chce dodać, że książkę bardzo szybko się czyta. Akcja nie pędzi, ale autora to wszystko tak przedstawia, że chce się więcej i więcej, i nie da się zaprzestać na kilku rozdziałach. Nie odłoży się tej książki. Następnym plusem jest pióro, lekkie przez co chce się poznać więcej książek tej autorki.

Fajnie wykreowani bohaterowie, spoko pomysł na fabułę, czekam na więcej.

*To jest moja prywatna opinia. Zachęcam do przeczytania i wyrobienia sobie własnego zdania.

Victoria świętuje swoje 27 urodziny razem ze swoim chłopakiem Bryanem. Chłopak tego dnia jej się oświadcza. Dziewczyna jest szczęśliwa, lecz to szczęście nie trwa długo. Zostają napadnięci i dziewczyna znajduje się w niebezpieczeństwie. Bandzior odciąga ją od narzeczonego, który nie robi nic by jej pomóc. Z pomocą przychodzi jej natomiast pewien tajemniczy mężczyzna. Udaje jej się uciec, ale zostaje ranna. Po 9 miesiącach dziewczyna zmienia miejsce zamieszkania, by móc odciąć się od przeszłości, której nie do końca pamięta. Osiedla się w pewnym spokojnym miasteczku i tam poznaje Jude'a. Mężczyzna pomaga jej w codziennych sytuacjach. Victoria zaprzyjaźnia się z nim, lecz nie przypuszcza jak wiele tajemnic kryje mężczyzna. Czy je odkryje? Czy Victoria pozna prawdę o swoim życiu?

Główną bohaterkę poznajemy w ciekawych okolicznościach. W jednej, pięknej chwili jej życie zmienia się w koszmar na jawie. Gdy po traumatycznym przeżyciu, zostaje także zdradzona przez najbliższe osoby, chce odciąć się całkowicie. Musi uporać się z tym co przeszła, bowiem nosi blizny nie tylko fizyczne, ale też emocjonalne. Pojawienie się w jej życiu Jude'a jest dla niej powolnym wychodzeniem na prostą. Mężczyzna staje się jej bratnią duszą, choć nie do końca jest z nią szczery. Nawiązuje się między nimi silna i zagadkowa więź, którą można określić jako nieziemską. Dziewczyna będzie zawieszona w świecie gdzie wegetuje i jednocześnie żyje pełnią życia, zaś mężczyzna będzie trwał obok niej, choć powinien dać jej odejść.

Ta książka mnie zaskoczyła. Jest dla mnie o tyle niezwykła, że ciężko mi nawet stwierdzić, czy mi się podobała, czy nie. Bez wątpienia czegoś takiego jeszcze nie czytałam. Trudno jest mi napisać coś więcej, żeby wam po prostu nie zdradzić za dużo. Wspomnę jedynie, że zaabsorbowała mnie od pierwszej strony i czyta się ją zadzwiająco szybko. Jednak im bardziej się wczytywałam, to absurdalność niektórych rzeczy, mnie nie przekonywała. Pokusze się jednak o stwierdzenie, że to historia z tych, gdzie przeznaczenie rządzi naszą egzystencją, a granica między życiem, a śmiercią jest naprawdę cieniutka.

Pod tą niepozorną okładką, kryje się historia, która dosłownie zwala z nóg.

Ot, wydawałoby się, prosta, banalna historia...

Tymczasem to było wielkie łaaał!

Zupełnie nie spodziewałam się tego, że ta książka tak bardzo mnie zaskoczy, tak bardzo mnie poruszy.

Nazanaczona ogromnym bólem.

Obrazująca potężna siłę przemijania.

Niezwykle emocjonująca.

Pełna niesamowitych zwrotów akcji.

Całkowicie nieprzewidywalna.

"Ścigajac motyle" to powieść, którą czyta się jednym tchem. Bohaterowie są tak idealnie wykreowani, że wprost nie można oderwać się od lektury.

Autorka połączyła kilka gatunków literackich, tworząc powieść wręcz idealną. Ja do tej pory zbieram szczękę z podłogi, gdyż tego, co tu się wydarzyło, w żaden sposób nie dało się przewidzieć.

Już od samego początku, dzieje się tu naprawdę dużo.

Dla Victorii i Bryana, ten wieczór miał być wyjątkowy.

Tymczasem okazał się on prawdziwym koszmarem.

Tuż po tym, jak Bryan oświadczył się dziewczynie, oboje zostają napadnięci. Victoria ma żal do narzeczonego, że nie uratował jej z rąk oprawców, tylko uczynił to nieznajomy mężczyzna. Na domiar złego, niebawem wychodzi na jaw, ze Bryan ma romans z siostrą Victorii.

Zrozpaczona dziewczyna, aby uporać się z obecną sytuacją, wyjeżdża do niewielkiego miasteczka. Tutaj poznaje Juda. Wspólnie spędzany czas z sąsiadem i liczne dziwne sytuacje jakie mają tu miejsce sprawiają, że dziewczyna czuje się coraz bardziej niepewnie.

Wkrótce jednak los rozłoży przed nią wszystkie karty.

A prawda, z jaką Victorii przyjdzie się mierzyć, nie śniła się jej nawet w najśmielszych snach...

"Ścigajac motyle" to książka warta uwagi. Nie chcę Wam zdradzać zbyt wielu szczegółów. Po prostu zachęcam Was do jej lektury 🦋

Nieobliczalna, zmysłowa, wyzwalająca całą plejadę intensywnych emocji, a zarazem odurzająca niczym silny narkotyk! Monica James naszkicowała wyjątkową opowieść, która porusza najczulszą strunę, sięga najciemniejszych zakamarków duszy, nie tylko po to, by otulić nadzieją, że koniec może być początkiem, ale także, aby udowodnić, iż prawdziwa miłość przekracza wszelkie ramy i nie zniszczy jej nawet śmierć. Ten emocjonujący rollercoaster to chyba najpiękniejsza historia miłosna, jaką było mi dane poznać, a dopieszczenie jej wątkiem paranormalnym, uczyniło z niej kojący balsam dla duszy!

Kreacje głównych bohaterów są doskonałe! Postacie nakreślone przez Monicę James są wyraziste, wielowymiarowe, boleśnie prawdziwe. To dwójka pokiereszowanych przez los ludzi, ich spotkanie może okazać się prawdziwym lekarstwem, wyzwoleniem, a jednak coś nie pozwala im do końca się zbliżyć. Z zapartym tchem śledziłam losy tych dwóch nadzwyczaj wrażliwych dusz, z jakimi życie obeszło się wyjątkowo brutalnie. Czy rozwijająca się otumaniająca i głęboka miłość będzie w stanie ich uleczyć? A może okaże się całkowitym zatraceniem?

Klimat, w jakim utrzymana jest ta nietuzinkowa historia, jest niewiarygodnie odurzający, zarazem fascynuje, niepokoi, jak i porusza do granic. Chłonęłam słowa z zapartym tchem, i choć uczucie niepokoju towarzyszyło mi niemal od początku, nie było szans, bym domyśliła się, jak wielki sekret skrywa zdawać się mogło idealny Jude. Autorka wprawiła mnie w absolutne zdumienie, roztrzaskując moje serce na milion kawałków, jednocześnie wywołując niepohamowaną fascynację i ogromne wzruszenie. Czy miłość rzeczywiście jest w stanie uleczyć wszelkie rany i pokonać każdą przeszkodę?

Głęboka, sensualna, dotykająca duszy, lecz zarazem przeszywająca na wskroś! „Ścigając motyle” to nie tylko odurzająca, torpedująca silnymi emocjami opowieść o niezwykłym uczuciu, wystawionym na największą z możliwych prób, ale także przepiękna, napełniająca serce nadzieją, dopieszczona paranormalnym wątkiem historia, jaka przeniesie Was do innego wymiaru! Pokochałam ją bezgranicznie i jestem pewna, że skradnie ona jeszcze wiele czytelniczych serc!