Najnowsze wydanie opowiadań Olgi Tokarczuk z 2018 roku zawiera dwa teksty, które pojawiły się w wcześniej w zbiorze "Gra na wielu bębenkach" z 2001 roku. Dlaczego akurat te dwa opowiadania zasłużyły na osobny tomik? Bo są wyjątkowe i w sposób sugestywny mówią o różnych odcieniach samotności, nie tylko fizycznej, ale także emocjonalnej.
W pierwszym opowiadaniu pt. "Profesor Andrews w Warszawie" obserwujemy psychologa, który przybył z Londynu do Warszawy, by przeprowadzić kilka wykładów i warsztatów, wypromować swoją książkę, a także odwiedzić ważne dla Polaków miejsca. Po przylocie okazuje się, że jego walizka zaginęła... Z opresji nieoczekiwanie wybawia go pewna młoda kobieta, która zawozi go do swojego mieszkania, gdzie oferuje mu jedzenie oraz "polski specjał" - wódkę. Profesor zostaje odwieziony do innego lokum na jednym z warszawskich osiedli, gdzie rano ma czekać na swoją przewodniczkę. Niestety, kobieta nie pojawia się ani tego, ani kolejnego dnia, a Andrews zostaje sam w obcym mieście, bez ubrań, pieniędzy, nie znając języka. Jest sroga zima, a za oknem stoją czołgi i chodzą żołnierze. Jak profesor poradzi sobie w tym... stanie?
Drugi tekst nosi tytuł "Wyspa". Bohaterem jest rozbitek, który jako jedyny uszedł z życiem po katastrofie statku i znalazł się na tytułowej wyspie. Swoją historię opowiada pewnej pisarce. Na wyspie jego codziennością stał się nieznany ląd, domem plaża nad bezkresnym morzem, posiłkiem ryby i małże, zdobywane czasem w przedziwnych okolicznościach. Wraz z rozbitkiem odczuwamy lęk i tęsknotę za dawnym życiem - widzimy, do jakich zachowań zmusza go przerażająca samotność, jak reaguje jego ciało i umysł. Tak mija dzień za dniem, aż w końcu na wyspie dzieje się coś, co wywraca życie bohatera do góry nogami. Jakie będą dalsze losy rozbitka? Jak uda mu się wrócić do domu?
Specjalnością Olgi Tokarczuk są trudne pytania, na które często musimy sami udzielić sobie odpowiedzi. Tak dzieje się przy okazji wielu książek polskiej noblistki: "Dom dzienny, dom nocny", "Prawiek i inne czasy", "Księgi jakubowe", a także zbiorów opowiadań, jak np. "Szafa". Tutaj tropem jest samotność. Każdy z nas kiedyś już tą ścieżką szedł. Może warto - mimo wszystko - na chwilę na nią wrócić?
- Tytuł: Profesor Andrews w Warszawie. Wyspa
- Autor: Olga Tokarczuk
- Wydawnictwo Literackie
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2018
- Ilość stron: 80
- Format: 125x200
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788308065501
- Język: polski
- Nr wydania: 1
- ISBN: 9788308065501
- EAN: 9788308065501
- Wymiary: 14.5x20.5 cm
- Dane producenta: Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o., Długa 1, 31-147 Kraków, Polska, handel@wydawnictwoliterackie.pl, tel. 12 619 27 70
- Powiązane tematy: Prezent dla chłopaka lub męża na święta - Pomysły na świąteczne upominki pod choinkę dla mężczyzny, Literacka Nagroda Nobla, Prezent dla babci i dziadka na święta - Pomysły na świąteczne upominki pod choinkę, Prezent dla taty na święta - Pomysły na świąteczne upominki pod choinkę, Pomysł na prezent dla męża, Prezent dla brata na Święta
Recenzje książki Profesor Andrews w Warszawie. Wyspa (1)
- Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 3/5Dodana przez Olga P. w dniu 2021-02-04Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
2 z 2 osób uznało recenzję za przydatnąŚwiat, który na co dzień znamy, jest pewnego rodzaju schematem powtarzającym się dzień w dzień. Pojedyncze aspekty różnią się, ale tak naprawdę jako ludzie lubimy powtarzalność i z nieświadomą pasją ulegamy jej. Bo czy w końcu nie chodzimy prawie codziennie do pracy, czy szkoły? Czy w określone dni nie spotykamy się ze znajomymi? Czy rok w rok w pewnym momencie nie trafiamy do tego samego miejsca? Na te pytania każdy musi odpowiedzieć indywidualnie sam sobie. Jednakże moje własne obserwacje i doświadczenie ukazują, że właśnie tak jest. Całkowicie inną sprawą jest fakt, czy to coś złego, a może dobrego i czy w ogóle jesteśmy w stanie przerwać to błędne koło? A historia i całych społeczeństw, i pojedynczych osób pokazała, że czasami czynniki zewnętrzne przerywają je i wymagają od nas najwyższej spontaniczności i elastyczności. Jesteście na nie gotowi?
Dwa opowiadania Olgi Tokarczuk – "Profesor Andrews w Warszawie" i "Wyspa". Dwie pozornie odmienne historie. Dwoje ludzi postawionych w nieznanej sobie sytuacji. Dwie drogi wyboru. Co może łączyć zagranicznego Profesora i przypadkowego człowieka na wyspie? To pytanie skłoniło mnie, bym ostatecznie sięgnęła po te dwa dzieła naszej niedawnej noblistki i być może odkryła ich głębię. Czy udało mi się to? Ze smutkiem przyznaję, że nie do końca.
Lecz chciałabym utrzymać tradycję i skupić się na początku na języku, jakim posługuje się pisarka. To moje drugie spotkanie z autorką, więc miałam swoje oczekiwania, które pod względem stylu zostały całkowicie spełnione. Niezmiernie podoba mi dość nietypowa składnia, które od pierwszych zdań wyróżnia daną książkę, czy – jak w tym przypadku – opowiadanie. Choć nie można zapomnieć, że pewnego rodzaju odmienność niesie ze sobą też konieczność większego skupienia i zaangażowania w czytanie. Dla mnie ten język jest dość trudny i na samym początku odczuwałam, że to bardziej wymagająca kwestia. Jednak cenię tę chwilową niedogodność, bo w ostatecznym efekcie nadaje to odpowiedniej barwności i wyróżnia pisarkę unikatowością językową.
"Profesor Andrews w Warszawie" od pierwszych stron zafascynował mnie, przez co niestrudzenie brnęłam przez treść, którą koniecznie chciałam poznać w całości. To opowiadanie poruszyło mnie mocno pod względem emocjonalnym, choć jeśli zadalibyście mi pytanie, co konkretnie tak na mnie oddziaływało, nie byłabym w stanie odpowiedzieć. Byłam w głębokim szoku, czytając tę historię, ale nie umiałam go umiejscowić i odnieść do żadnego aspektu. To uczucie po prostu we mnie trwało i prowadziło przez treść. Zarazem miałam wrażenie, że wokół mnie jest niesamowicie wiele symboli, co również mnie przekonuje, ale w tym opowiadaniu był dla mnie zbyt duży tłok i czułam się zagubiona. Nie wiedziałam, co ostatecznie chce czytelnikowi przekazać pisarka, co ja umiem odczytać i co sama sobie dopisuję.
Natomiast "Wyspa" okazała się dla mnie zbyt trudna i nieuchwytna w odbiorze. Opierała się na znaczeniach metaforycznych, co również wymaga głębszego skupienia i naprawdę inteligentnej analizy. Niestety w tym miejscu stanowczo poległam. Ostatecznie zaczęłam się nudzić i dość mało wyniosłam z tego opowiadania. Starałam się wszystko rozumieć, jednak w moim odczuciu było zbyt wiele w tak krótkiej formie. Lubię opowiadania właśnie za to, że tak trudno jest przekazać coś wartościowego na kilkudziesięciu stronach. Tutaj prawdopodobnie wartościowa treść jest, ale niedostrzegalna dla mnie.
I w tym momencie warto byłoby zadać pytanie, jaka jest główna tematyka tych dwóch opowiadań. W moim przypadku najbardziej odczuwalny był motyw samotności, który niezmiernie przypadł mi do gustu. Pozwalał na dogłębne zrozumienie bohaterów i utożsamienie się z nimi. Jednak przez większość czasu, gdy czytałam, nie byłam w stanie złapać pewnych treści. Wyciągałam po nie rękę, ale ostateczne nie dawałam rady ich uchwycić i zrozumieć. Zazwyczaj chwalę się moją wnikliwością i dostrzeganiem niedostrzegalnego, tymczasem tutaj czuję, że zawiodłam, a to z kolei prowadzi do dużych pokładów frustracji.
"Profesor Andrews w Warszawie" i "Wyspa" to dzieło zbyt refleksyjne i metaforyczne dla mnie. W żaden sposób nie oznacza to, że nie wartościowe. Jednak bez wątpienia dla czytelnika bardziej dojrzałego i wnikliwego niż ja. Z bólem przyznam, że zniechęciłam się teraz do twórczości pisarki, ale myślę, że z czasem spróbuję ponownie i być może wtedy odnajdę coś dla siebie.