„Gdy spotkasz kogoś, w kim mógłbyś się zakochać, wiesz o tym od razu”
Matthew Hansen - przystojny młody psycholog - doradza kobietom, jak zbudować satysfakcjonujący je związek i nie pozwolić sobą manipulować.
Jest twórcą popularnej internetowej audycji LOVE Line, a jego charyzma i celne rady przyciągają miliony słuchaczek.
Zrządzeniem losu spotyka Bethany McCallum, będącą w trakcie rozwodu dziennikarkę luksusowego magazynu dla kobiet. Otrzymuje ona zlecenie napisania artykułu obnażającego metody stosowane przez hermetyczną grupę tak zwanych pick-up artists, czyli trenerów podrywu. Nieetycznych manipulantów, którzy szkolą mężczyzn, jak zaciągnąć kobiety do łóżka.
Ich drogi krzyżują się przy stoliku pewnej bardzo nietypowej restauracji. Wzajemne przyciąganie sprawia, że Matt postanawia zbliżyć się do Bethany. Aby to zrobić, będzie musiał podzielić się z nią swoją wiedzą.
Tymczasem napięcie między nimi staje się coraz silniejsze.
Ale oboje coś ukrywają.
Nowa powieść autorki bestsellerowej serii „Ostatnia Spowiedź”.
- Autor: Nina Reichter
- Wydawnictwo Novae Res
- Seria Love line
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2017
- Ilość stron: 488
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788380836921
- Język: polski
- ISBN: 9788380836921
- EAN: 9788380836921
- Wymiary: 14.5x20.5x3.6 cm
Recenzje książki Love line. Tom 1 (10)
-
Recenzent WybitnyOcena: 1/5Dodana przez Pola H. w dniu 2020-05-18Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatną„Love line” jest zachwalane przez bardzo dużo osób. Jakby to było arcydzieło. Czy tak faktycznie jest?
Matthew Hansen jest psychologiem i doradza kobietom w tematach dotyczących związków. Tworzy popularną audycje LOVE Line, która przyciąga wiele słuchaczek.
Bethany McCallum właśnie rozwodzi się ze swoim mężem. Jest dziennikarką w redakcji magazynu dla kobiet i ma córkę Faith z (prawie) byłym mężem.
Pierwszy raz spotykają się siedem lat wcześniej przy nowojorskim metrze. Mieli iść na kolacje, ale Bethany nie dotarła. Od tego momentu Beth cały czas siedzi w głowie Matta.
Teraz ich drogi krzyżują się przy stoliku w nietypowej restauracji. Wzajemne przyciąganie sprawia, że Matt postanawia zbliżyć się do Beth.
Fabuła brzmi ciekawie, ale niestety ogromnie się rozczarowałam. Przez połowę książki nic się nie dzieje. Często przewracając strony miałam wrażenie, że każda kolejna strona to inna historia. Nie spinało mi się jedno z drugim. Przeszkadzały mi też niektóre dialogi. Zdarzało się, że były one zupełnie bezsensu i nie na miejscu.
Z bohaterami się nie polubiłam. Wręcz momentami miałam ochotę wejść do książki i potrząsnąć nimi, by się opamiętali. Matt był zwykłym hipokrytą. Mówił jedno, a robił drugie. Wszystkie jego porady zdawały być tylko na pokaz. Dawał rady innym, ale sam im zaprzeczał.
Bethany zasługuje na medal za najlepszą matkę roku (ironia). Faith - jej córka pojawia się tylko wtedy, gdy jest w szpitalu. Praktycznie w ogóle się nią nie zajmuje. Ma czas by wyjść na miasto z koleżanką, ale nie ma czasu, by zająć się dzieckiem.
Często nie rozumiałam zachowań bohaterów. Bardzo się one różniły od ich charakterów. Jakby ktoś inny przejął umysł bohatera i totalnie wszystko pozmieniał.
Podsumowujący jestem zawiedziona książką. Spodziewałam się czegoś bardziej w stylu trylogii „Ostatnia spowiedź”, która jest zdecydowanie lepsza. Tam czułam oryginalny styl autorki, czego tu zdecydowanie brakuje. -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 1/5Dodana przez Dorota G. w dniu 2018-11-14Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąBez zbędnych wstępów przedstawię moją opinie nt tej pozycji. Plusy... Warto zacząć od nich, bo jest ich niewiele. Pierwszy to playlista dołączona na końcu książki. Mimo, że piosenki nie wpasowują się w mój gust muzyczny, dobrze odzwierciedlają nastrój momentów do których są przypisane. I chyba na tym koniec. Mam mieszane uczucia w związku z treścią złotych myśli, nie są głupie, może nawet mają trochę sensu, ale to w większości oklepane zwroty które nie wnoszą nic nowego. Choć wiem, że dla kogoś innego mogą być dobrą wskazówką.
Minusy? Ich lista będzie długa. Ale te najbardziej istotne zostawię na koniec. Postacie nie wzbudziły mojej sympatii, autorka starała się by były rozbudowane ale widać, że to tylko pozory, jak iluzja 3D. Mattiew wywołuje litość i współczucie, Bethany jest zbyt płaska by wzbudzić jakiekolwiek emocje, a do bohaterów drugoplanowych czuję jedynie niechęć. Akcja rozgrywa się w USA, choć często mam wrażenie, że N.Reicher zna ten kraj jedynie z filmów i wycieczek turystycznych. Na siłę próba pokazania wielokulturowości, przesycona stereotypami nt pochodzenia danej osoby, jej zachowań i zamiarów. Coś tutaj nie pykło, nawet bardzo. Przez pierwsze ok 100 stron zdążyłam rzucić książką dobrych kilka razy, spalić paczkę papierosów i wypić 3 herbaty z melisy, pukając się w głowę z pytaniem: po co to kontynuować? Ciekawi_e jesteście dlaczego? Rasizm, homofobia, stereotypy płciowe, ale nie tylko, outowanie kogoś bez jego wiedzy i zgody, seksizm, ageizm, feminizm pokazany jako fanaberia i sposób na wyładowanie swojej niechęci do mężczyzn, molestowanie seksualne pokazane jako normalny element pracy, o który nie warto robić wielkiego szumu. Wg opisu jednej z recenzentek "Love Line sprawi, że kobieta zyska pewność siebie i zacznie patrzeć mniej krytycznym okiem na swoją osobę". Cóż, nie mam najmniejszych wątpliwości co do braku mojej zgody z tą opinią. Książka daje nam przede wszystkim przekaz: to jedynie mężczyzna może sprawić, że poczujesz się ważna, ON lepiej niż Ty wie jak masz żyć, ON pokieruje Cię na właściwą drogę, Ty sama nie umiesz tego zrobić. Gryzą mnie również relacje Beth z innymi kobietami w jej otoczeniu, szefową w pracy, sędziną, matką, siostrą, przyjaciółką - jest w nich jedynie rywalizacja i niechęć, czasem ukryta za dobrą miną, jak w przypadku Nathalie. Moja ogólna opinia jest na nie, wielkie nie. A na koniec zostawiam Wam kilka " kwiatków" które wyłapałam:
"Idiotyczne zielone końcówki włosów i upiorny makijaż oczu robiły z niej postać z Corpse Bride."
"Gdy patrzyła na Beth, twarz miała obwisłą ze znudzenia i z rozczarowania, a Beth mimowolnie przeszło przez myśl, czy białemu sędziemu uchodziłoby tak jaskrawe okazywanie poglądów w orzekanej sprawie."
"Psycholog HR, egzaltowany gej Arnie, skomentował by go pewnie: " Nudna stylizacja równa sie nudna osoba, równa sie nudne artykuły". I dodałby to swoje: Oh, Duh!
W redakcji tajemnicą poliszynela było, że podczas rozmów kwalifikacyjnych Arnie oceniał kandydatów na równych zasadach z Marthą Walsh, prawą ręką redaktora naczelnego. To sprawiało, że i po przyjęciu na etet, by nie stracić względów Arniego, połowa biura zestawiała ze sobą miks cyrkowych ubrań. (.....)
I to wszystko dlatego, by jeden wymuskany człowiek nie zrobił skrzywionej miny, spotykając ich przy automacie do kawy."
"...psycholog (mężczyzna) na ich wspólnych sesjach radził: 'Jeśli wybaczasz, nie możesz dalej wspominać', chodziło mu w istocie o 'Gdy nadal go podejrzewasz, łamiesz waszą umowę. Po prostu trochę się postaraj. No i, na Boga, nie gderaj'."
(o molestowaniu seksualnym i próbie gwałtu mówi feministka) " 'Daj spokój, nie przesadzaj, zwykła dziecinada' - skomentowała wtedy Nath"
"Poza tym trzeba powiedzieć, że poza relatywnie rzadkimi wyskokami Jaspar zachowywał się nienagannie, przyzwoicie i w swojej pracy był świetnym fachowcem. Czy dla dobra sprawy naprawdę tak trudno było znieść głupi żart albo 'przypadkowe' muśnięcie w windzie raz na jakiś czas?"
"Ta druga połowa miałaby na karku średnio dwadzieścia jeden wiosen, totalnie buńczuczne nastawienie i prostą filozofię życia (...) Ta druga połowa z hukiem zwolniłaby się z pracy i narobiłaby smrodu w papierach..."
"...ale nie wiesz o tym ode mnie, bo jeszcze nie zrobił coming outu, a mnie nie wolno rozpowiadać, że jest gejem."
"Lubi zabawy ze smyczą... - Wywrócił oczami. - Totalna perwersja."
"Tym razem o tym, że Philippe, jedyny łysy gej z jakim spał, miał włosy w nosie."
"...wyglądasz jak sfrustrowana stara baba."
"...bo gdy rozmawia dwóch gejów, świeża plotka jest cenna jak produkty Louisa Vuittona."
"To po prostu dobry czas na takie sprawy. Jak przedszkole na zabawę LEGO."
"Po tym uśmiechu Beth poznała, że był gejem."
"Zapach dla starej baby..."
"...opatrzone były znaczkami LOW CARB, LOW SODIUM i GLUTEN FREE oraz innymi etykietami ważnymi dla kobiet świadomych".
"...powinnaś być madrzejsza, bo masz swoje lata i dziecko!"
" 'Relacja z dziećmi wymaga szczerości. Ja mojego nigdy nie okłamię". Gdzieś w okolicach piątego roku życia Faith Beth doszła do wniosku, że dla bezdzietnych kobiet, głoszących z wyższością takie tezy, w piekle musi być przygotowany osobny kocioł."
"...zachowywać się jak facet"
W razie wątpliwości, nie są to wszystkie "genialne" treści zawarte w Love Line. Nie polecam, z całego serca.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
[Adres usunięty] -
Recenzentus NotPospolitusOcena: 5/5Dodana przez Dagmara J. w dniu 2018-08-03Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąDziwnym splotem wydarzeń spotyka się dwoje nieznanych sobie osób. On - czarujący, młody psycholog, pomaga kobietom w budowaniu pomyślnego związku. Ona - dziennikarka z rozwodem na karku. Połączy ich z pozoru przypadkowe spotkanie, nic nie znaczący artykuł. Czy aby na pewno?
Do lektury podchodziłam pełna ciekawości, bowiem nie miałam nigdy styczności z tą autorką. Z początku przeraziły mnie długie opisy oraz narrator trzecioosobowy. Jednak dzięki temu zabiegowi możemy przychylniej spojrzeć na fabułę, jak i same postaci, a całkiem długie wprowadzenie pozwala nam staranniej zapoznać się z bohaterami i otaczającym ich światem, w konsekwencji czego, łatwiej nam zrozumieć podejmowane przez nich działania. Akcja toczyła się powoli, co pozwala czytelnikowi stopniowo przyswajać przekazaną wiedzę. Nina Reichter genialnie wprowadziła nas w swój świat, opisy są niezwykle barwne, dokładne i ujmujące, a dialogi spójne i logiczne. Postaci, które stworzyła są nad wyraz prawdziwe, z bagażem doświadczeń i problemami tak dobrze nam znanymi. To powieść szczera, dojrzała i mistrzowsko przemyślana. Zachwyca mądrością, swym realizmem i wdziękiem. Jest swego rodzaju lekcją życia; żądną uznania, do bólu prawdziwą historią, obok której nie sposób przejść obojętnie. Nie zabraknie w niej życiowych prawd i oryginalności. Książka bawi i wzrusza. Rozczula i załamuje.
Autorka pokazała, że kłamstwo ma krótkie nogi, a niedopowiedzenia mogą stanąć na drodze do szczęścia i przeznaczenia. Jak błędy przeszłości, o których wolelibyśmy zapomnieć, wracają w najmniej odpowiednim momencie. Gdzie uczucie bezradności i niemocy zawładnęło całym ciałem, a konsekwencja własnych działań staje się ciężarem nie do zniesienia.
Nina Reichter zabierze Was do świata skrojonego z niewłaściwych decyzji, cierpienia i narastającego subtelnie uczucia. To podróż kolejką górską poprzez wzloty i upadki na wyprawie przez życiowe i miłosne zawirowania. Zmusi Was do refleksji nad sobą i własnym życiem, by na końcu roztrzaskać Wasze serca i pozostawić z wymalowanym na twarzy osłupieniem. -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Dominika M. w dniu 2018-03-14Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąRECENZJA
Premiera: 25.10.2017
„ – A więc co myślą PUA [Pick-up Artists]?
– Prawdę.
– To znaczy?
Przekrzywił głowę, coś błysnęło mu w oczach.
– Gdy PUA spojrzy na ciebie i intencjonalnie pomyśli „Chcę cię piep..yć”, gwarantuję ci, że poczujesz to w całym ciele. Wyprostowała się lekko, sięgnęła ręką do szyi, lecz w połowie drogi zaniechała tego gestu i położyła dłoń z powrotem na stół. Milczała. – I jeżeli w myślach opowie ci wszystko, co chciałby z tobą robić, też to poczujesz. Wpatrywali się w siebie. O ułamek sekundy za długo. Na razie czuła dziwne drżenie, a to oznaczało, że jej profesjonalizm właśnie brał w łeb. Odwróciła w końcu wzrok. Wyszło jakoś nerwowo.” – fragment powieści.
Soczysty fragment przeczytaliście powyżej, czyż nie? W moim przekonaniu nie oddaje ON całego klimatu najnowszej powieści Niny Reichter pt. „Love line”, ale jest papierkiem lakmusowym napięcia budowanego przez autorkę z zegarmistrzowską precyzją. Podczas lektury towarzyszyła mi nieznośna myśl, a raczej uczucie, że akcja tej książki rozwija się zbyt wolno, że jestem w połowie lektury, a tu nadal główni bohaterowie chodzą wokół siebie wewnętrznie nabuzowani emocjami, jednak starający się je skrzętnie ukryć. Ale jak je tu ukryć, kiedy pierwszoplanowa postać – Matthew Hansen – jest mistrzem komunikacji niewerbalnej, odczytującym bez najmniejszego trudu mowę ciała każdego człowieka. Jego uwaga skoncentrowana jest wokół narratorki wydarzeń rozgrywających się w Nowym Jorku – dziennikarki Bethany McCallum, która stara się zachować wszelki profesjonalizm w kontakcie z byłym trenerem podrywu, a aktualnie psychologiem i terapeutą par, prowadzącym radiową audycję z poradami sercowymi „Love line”. Między Beth a Mattem iskrzy koncertowo, chociaż dopiero w rozdziale dwudziestym pierwszym, czyli niemal pod koniec książki, dwójka ta zrzuca przywdziane wcześniej maski fałszywej obojętności.
I to jest właśnie kwintesencja wspomnianego wyżej budowania napięcia – przewracając kolejne strony powieści, chciałoby się przyspieszyć dotarcie do punktu kulminacyjnego, ale autorka nie daje nam tej satysfakcji, niebezpiecznie przeciągając strunę czytelniczej akceptacji takiego opieszałego, można by rzec, tempa rozwoju wypadków. Ostatecznie jednak jestem w stanie wybaczyć autorce to postępowanie, bo pod przykrywką leniwie rozwijającej się powieści obyczajowej, Reichter funduje nam kawał niezłej powieści psychologicznej, oplecionej wokół związków międzyludzkich. Zawiera ona sporo trafnych obserwacji w obszarze relacji interpersonalnych oraz społecznych, co dla mnie – jako dyplomowanego socjologa z zacięciem do psychologii społecznej – stanowi niekwestionowany atut.
Co ważne, pióro Reichter jest bardzo atrakcyjne, bo wypracowany przez nią styl pisania cechuje elegancja i dbałość o detale. Można było wprawdzie ukrócić nieco zapędy do stosowania anglikanizmów, ale w związku z tym, że miejsce akcji zostało osadzone w Wielkim Jabłku, to przymknę na ten fakt oko, podobnie jak na okładkę, która wprawdzie jest piękna, ale przywodzi na myśl bardziej nieskomplikowany romans niż wysublimowaną obyczajówkę.
Zachęcam Was do lektury tej powieści, a sama czekam na tom drugi, bo dramatyczne zakończenie nie pozostawia złudzeń, że ciąg dalszy nastąpi.
Serdecznie dziękuję autorce oraz Wydawnictwu „Novae Res” za możliwość zapoznania się z tą historią.
[Adres usunięty] -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Weronika T. w dniu 2018-01-23Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąMatt i Beth spotkali się już kiedyś. Przed laty wpadli na siebie w nietypowych okolicznościach i spędzili ze sobą kilka przyjemnych godzin. Od razu zapałali do siebie sympatią i zbliżyli się do siebie. Nieoczekiwanie los postanowił ich rozdzielić i zostali zmuszeni się rozstać bez jakiejkolwiek szansy na powtórne nawiązanie kontaktu.
Teraz, po siedmiu latach od tego wydarzenia wpadają na siebie w dość osobliwej restauracji. Od razu działa wzajemne przyciąganie i pragnienie bliskości, które kiedyś je połączyły.
Bethany przechodzi trudny okres. Postanawia całkowicie poświęcić się pracy, żeby zapomnieć o toczącym się rozwodzie, z powodu zdrady popełnionej przez jej niewiernego męża. Kobieta pracuje jako dziennikarka w luksusowym magazynie dla kobiet. Otrzymuje zlecenie napisania dociekliwego artykułu, w którym obnaży metody stosowane przez trenerów podrywu. Jednak dostanie się do tej grupy nieetycznych manipulantów wcale nie jest takie łatwe i okazuje się, że bez pomocy ciężko będzie jej się czegokolwiek dowiedzieć. Niespodziewanie na jej ratunek przychodzi przystojny Matt, który zawodowo zajmuje się doradzaniem kobietom w celu stworzenia satysfakcjonującego związku. Mężczyzna postanawia pomóc jej w uzyskaniu cennych informacji.
Ich wzajemne relacje coraz bardziej się zacieśniają, jednak na drodze do szczęścia stają coraz to nowsze trudności.
Nina Reichter stworzyła dojrzałą i romantyczną powieść. Fabuła wydaje się być dość oklepana, jednak jej wykonanie w żadnym stopniu takie nie jest. Cała historia jest boleśnie autentyczna i szczera. Sytuacje przedstawione przez autorkę są jak najbardziej wiarygodne. Nadaremnie szukać tutaj przesłodzonych relacji, bądź sztucznych dramatów. Bohaterowie są do bólu naturalni. Mają zarówno zalety, jak i wady. Dzięki temu nie sprawiają wrażenia wyidealizowanych, ani sztucznych. Z łatwością zaskarbiają sobie sympatię czytelnika. Nina dość mocno skupia się na aspektach psychologicznych, dzięki czemu książka nie jest prostą obyczajówką, czy mdlącym romansem. „Love Line” to przyjemna i urzekająca lektura.