Jeśli myślisz, że II wojnę światową opisano już ze wszystkich możliwych punktów widzenia, to musisz sięgnąć po "Morfinę" Szczepana Twardocha.
To książka, która pokazuje kampanię wrześniową i okupowaną Warszawę z perspektywy rozpuszczonego bon vivanta. Przed wojną unika wszelkiej odpowiedzialności w życiu i spędza czas na imprezowaniu w najlepszych kawiarniach stolicy oraz zjednywaniu sobie członków warszawskiej śmietanki towarzyskiej (zaprzyjaźnia się nawet z samym Iwaszkiewiczem!). Co się jednak stanie, gdy na spotkanie z tym hedonistą przyjdzie historia?
Konstanty Willemann to mieszkaniec Warszawy, który jednak nie czuje się do końca Polakiem. Jest synem niemieckiego arystokraty i polskiej Ślązaczki. Matka chce go wychować na Polaka, ON jednak na bycie Polakiem specjalnej ochoty nie ma. Na bycie Niemcem zresztą też nie. W ogóle zresztą wyższe uczucia niespecjalnie go interesują. Jest co prawda mężem i ojcem, ale te role niespecjalnie go pochłaniają. Woli nocne życie Warszawy, kobiety i tytułową morfinę, dla której zdobycia jest w stanie zrobić niemal wszystko. Gdy wybucha wojna, z olbrzymią niechęcią bierze udział w kampanii wrześniowej. Po jej upadku ma nadzieję, że w jego życiu będzie jak dawniej. Ale nie ma już jego ulubionych kawiarni, a ludzie jakoś już nie są skłonni do zabawy. Historia go zatem dopada i stawia przed dramatycznymi wyborami. Decyduje się na wstąpienie do tajnej organizacji wywiadowczej, choć trochę wbrew swojej woli. W "Morfinie" mamy elementy świetnej literatury wojennej, dramatu obyczajowego, a także powieści o wyjątkowo skomplikowanym pod względem psychicznym bohaterze. Niesamowite wrażenie robią też pełne detali opisy okupowanej Warszawy. Czytelnicy wyjątkowo polubili Konstantego Willemanna, który choć jest w końcu antybohaterem, to ma trudny do odparcia urok. Docenili też mocny, surowy styl, w którym jest napisana ta powieść. Książka zresztą została doceniona nie tylko przez czytelników, ale też przez niemal całe środowisko literackie i była m.in. w finale Nagrody Literackiej Nike w 2013 roku.
"Morfina" powinna się spodobać przede wszystkim tym, którzy już wcześniej mieli do czynienia z literaturą "Twardocha". Można ją nieco porównać do "Króla", który również opisuje Warszawę lat trzydziestych. Ale "Morfinę" można porównać też z inną bardzo dobrze przyjętą powieścią Szczepana Twardocha - z "Drachem". Ta książka też opowiada w bardzo ciekawy i nowatorski o polskiej historii i o ludziach, którzy są w nią uwikłani, choć pewnie wcale by tego nie chcieli...