To kontynuacja powieści "Dziecko Odyna", za którą Siri Pettersen otrzymała nagrody Fabelprisen i Sproing przyznawane przez norweskich krytyków literackich debiutującym autorom. Zarazem jest drugą częścią cyklu "Krucze pierścienie". "Dziecko Odyna" zostało bardzo dobrze przyjęte również przez czytelników i zyskało sobie mnóstwo pochlebnych recenzji. Nic zresztą dziwnego, gdyż na tle zalewających rynek literacki sztampowych książek z gatunku fantasy, była ona czymś nadzwyczaj oryginalnym. Napisana pięknym językiem, unikała również tanich, oklepanych chwytów. Tak samo zresztą rzecz się ma z powieścią "Zgnilizna". Przy tym zauważyć trzeba, że Siri Pettersen coraz swobodniej posługuje się swym warsztatem literackim, nie tracąc mimo to świeżości i swoistego uroku opowiadanej historii.
A historia ta kolejny raz stawia na głowie konwencję fantasy. Tym razem bowiem, nie rezygnując z wątków ze świata Ym, autorka pokusiła się o szczerą i zjadliwą przy tym analizę współczesności. Dla Hirki nasz świat umiera, gdyż totalnie zatracono w nim kontakt z naturą. A życie w zgodzie z nią ceni sobie bohaterka bardziej niż osiągnięcia naszej współczesnej cywilizacji ? nowoczesne dokonania w dziedzinie technologii, medycyny, nauk przyrodniczych? I zapewne sama autorka przemawia za takim podejściem.
Przyzwyczailiśmy się już, że autorzy science-fiction używają konwencji gatunkowej, by poddawać krytycznej analizie świat nam współczesny. Stanisław Lem czy Janusz Zajdel omijali w ten sposób cenzurę, lecz rozumieli także, iż łatwiej pogodzić się ludziom z przykrą prawdą odzianą w metaforę. Nieczęsto zdarza się jednak, że czyni to autor fantastyki baśniowej. Czyżbyśmy mieli zatem do czynienia z rewolucją w tym gatunku? Może po tym, jak Maj Sjöwall i Per Wahlöö na zawsze zmienili szwedzki kryminał nadając mu charakter społecznikowski, przyszedł czas na fantasy? Odłóżmy jednak na razie podobne dywagacje, by zagłębić się w lekturę tej pasjonującej, niesamowitej opowieści.