Od czasu, gdy w 1941 roku Fromm wydał swoje życiowe opus magnum, książkę "Ucieczka od wolności", minęło już wiele czasu. Od dawna nie istnieją już organizacje, o których pisał filozof. Adolf Hitler nie żyje; III Rzesza się rozpadła; nazizm nie jest poważnie traktowaną ideologią; nikt nie prowadzi wojny na skalę światową, nie zamyka się Żydów w gettach.
A jednak po zastanowieniu się nad tezami postawionymi w książce dochodzi się do wniosku, że jest ona bardzo aktualna (i prawdopodobnie zawsze taka będzie). Dzieje się tak dlatego, że istotą tego, co opisuje Fromm, nie jest jakieś incydentalne wydarzenie polityczno-społeczne, lecz natura ludzka. To w niej - jak pokazuje nam myśliciel - tkwią źródła totalitaryzmów. Z jednej strony to ludzkie dążenie do zatracenia tożsamości i poddania się silniejszemu autorytetowi, z drugiej zaś chęć podporządkowania sobie wszystkich słabszych jednostek jest przyczyną krwawych dyktatur.
Wiedza, którą otrzymujemy od Fromma, nie udoskonali może naszej natury. Może jednak otworzyć oczy na tyle szeroko, że zaczniemy dostrzegać moment, w którym aparat państwowy zaczyna przekształcać się w "wielkiego brata"...
Erich Fromm to postać dobrze znana wszystkim tym, którzy interesują się zagadnieniami antropologicznymi, społecznymi czy filozoficznymi. Takie dzieła jak "Ucieczka od wolności" tudzież "Mieć czy być?" przyczyniły się do nadania mu miana jednego z najważniejszych XX-wiecznych diagnostów natury ludzkiej.