Autor wspomnień, jako nastoletni chłopak, mieszkając przy słynnym warszawskim bazarze Kercelego, poznał środowisko tamtejszych handlarzy, cwaniaków, ale też ludzi ciężkiej pracy. Tak jak całe społeczeństwo, w 1939 roku stanęli oni w obliczu wojny. Specyfika środowiska, przejawiająca się pewną brawurą, ale też jasnymi zasadami przyjaźni i współdziałania, w czasie wojny nie zniknęła, zmieniły się tylko warunki – już nie bazar, ale granica getta stała się najważniejszym terenem działania. Sam Bernard Konrad Świerczyński ocalił życie co najmniej kilkunastu osobom. W 1972 roku został uhonorowany medalem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.
Autor wspomnień, jako nastoletni chłopak, mieszkając przy słynnym warszawskim bazarze Kercelego, poznał środowisko tamtejszych handlarzy, cwaniaków, ale też ludzi ciężkiej pracy. Tak jak całe społeczeństwo, w 1939 roku stanęli oni w obliczu wojny. Specyfika środowiska, przejawiająca się pewną brawurą, ale też jasnymi zasadami przyjaźni i współdziałania, w czasie wojny nie zniknęła, zmieniły się tylko warunki – już nie bazar, ale granica getta stała się najważniejszym terenem działania. Sam Bernard Konrad Świerczyński ocalił życie co najmniej kilkunastu osobom. W 1972 roku został uhonorowany medalem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.
- Autor: Konrad Barnard Świerczyński
- Wydawnictwo Ośrodek Karta
- Oprawa: Twarda
- Rok wydania: 2018
- Ilość stron: 160
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788365979285
- Język: polski
- ISBN: 9788365979285
- EAN: 9788365979285
- Wymiary: 12.5x21.5 cm
Recenzje książki Przemytnicy życia (1)
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Leszek K. w dniu 2020-07-13Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąPrzemytnicy życia Konrada Barnarda Świerczyńskiego
Ksiazka bardzo potrzebna w tych czasach gdyz ostatnio jest tak obrzydliwa nagonka na polske i polakow.
„Jakże popularne było wówczas w getcie powiedzenie, że po wojnie należy w Warszawie postawić pomnik Nieznanego Szmuglera.”
Do tej wyjątkowej i specyficznej grupy w czasie okupacji niemieckiej należał autor tych wspomnień. Dorastał w pobliżu Karcelaka. Wychowywał się wśród polskich i żydowskich tragarzy, handlarzy i hurtowników. Pracował z nimi jeszcze jako uczeń gimnazjum. Mówił ich slangiem „cwaniaka-warszawiaka” i uczył się życia. Wychowywał w sobie człowieka, który gardził wszystkim „co głosi, że jeden człowiek jest lepszy od drugiego i jeden naród lepszy od drugiego”. Prowadził go honorny kodeks przyzwoitego człowieka, by w każdej sytuacji zachować się jak należy.
Takiego zastała go wojna.
Właśnie ukończył gimnazjum i dziewiętnaście lat, ale jego świat trwał nadal. Z tą samą jednością i solidarnością ludzką oraz honornym kodeksem postępowania. Zmieniły się tylko warunki działania i rodzaj „towaru”. Było ciężej, niebezpieczniej, głodniej, z murem między stroną aryjską a żydowską. Szmuglował wespół z Żydami i Polakami tony żywności i przemycał ludzi. Znał wszystkie wachy i miejsca przerzutów zaznaczone na dołączanych mapkach. Brał udział w akcjach przerzutowych i przemytniczych, przechowywał i karmił Żydów. Miał przeciw sobie najokrutniejszy aparat policyjny świata i ludzi złych – własnych rodaków. Był wielokrotnie szmalcowany i okradany przez „chieny”. Widział okrucieństwo i horror okupacji.
Jednak w opowieści nie czułam tego.
Miałam raczej wrażenie, że uczestniczę w przygodzie awanturniczo-sensacyjnej z odrobiną wątku romantycznego. Autor pokochał Halinę, Żydówkę, z którą potem ożenił się. W zabawie, w której humor, brawura i adrenalina tworzyły normę. W której „śmiechu było co niemiara, a czasem i strzelanina”. W której balansowanie na granicy życia i śmierci nazywał najprzeróżniejszymi okupacyjnymi obowiązkami.
Miałam przed sobą totalnie odmienne podejście do realiów okupacji!
Bez powagi sytuacji, rozwagi i cierpienia, które dominowały w do tej pory czytanych przeze mnie wspomnieniach świadków lub opracowaniach historycznych. Autor miał tego świadomość, pisząc – „Kilkakrotnie zamierzałem przerwać pisanie, częstokroć bowiem przedstawione fakty przypominają film przygodowy, nieoddający grozy, barbarzyństwa i bohaterstwa tamtych dni. Ale ja żyłem w takich, jak opisywane, warunkach, współdziałałem z takimi, jak opisywani tu, ludźmi.” Był nastolatkiem i rządziły nim prawa młodości. Może właśnie dzięki temu przetrwał i przeżył? Wiem jedno. Miał prawo do takiego przedstawienia faktów, do właśnie takiego spojrzenia, bo to były jego emocje, jego postrzeganie świata, jego przeżycia i jego sposób na radzenie sobie z otaczająca go rzeczywistością.
Nie uczynił jednak siebie ich głównym bohaterem.
Pozostał w roli narratora, który w kolejnych rozdziałach opowiadał o Stefanie, Antku, Chaimie, Kaziu, Zygmuncie i wielu innych bezimiennych. Cichych bohaterów, którzy nie zastanawiali się nad tym, czy ich pomoc była „zgodna z dziesięciorgiem przykazań, Biblią czy Talmudem” i „dla realizacji której nie jest potrzebna żadna pobudka patriotyczna, religijna czy moralna, działali odruchowo, jakby reagowali na klęski żywiołowe, niosąc pomoc ofiarom katastrofy kolejowej”. Wojna była dla nich takim żywiołem i taką katastrofą. A jak trzeba było pojechać do Treblinki za Chaimem, to Stefan to zrobił. Jak się okazuje, nie tylko rotmistrz Witold Pilecki dokonał takiego czynu. Autor otrzymał medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Wielu jemu podobnych zostało uhonorowanych „najwyższym, hitlerowskim wymiarem kary”. Chciał tymi wspomnieniami ich przypomnieć i nadać sens ich życiu. Oddać hołd „przyjaciołom, którzy odeszli, żołnierzom w walce z upodleniem o godność człowieka - Polakom i Żydom. A także wskazać na niektóre społeczne korzenie umacniające nas w tej walce”.
W kontekście tych wspomnień myśl o pomniku Nieznanego Szmuglera przestaje być tylko żartobliwym powiedzeniem.
Polecam bardzo goraco !!!!