Główni bohaterowie, czyli śląska rodzina, pokazują nam nie tylko warunki bytowania na południu Polski w latach 40. XX wieku. Za ich pomocą zobaczymy wszystkie niedogodności życia w małej społeczności, od problemów z emancypacją, do świętego patriarchatu, który nierozerwalnie wiąże się z tym, że na obiad jemy to, co ojciec każe, a nie to, co lubimy. Albo nic nie jemy, bo jest kara.
Zaczynamy od Chorzowa, w którym poznajemy Marijkę, która ponad wszystko marzy o tym, by zostać przodownicą pracy. Obserwuje to, co nazywa się wtedy postępem, chłonąc i łaknąc takiego życia dla siebie i wszystkich Polaków. Marijka marzy o małżeństwie z Alojzym, który też pracuje ponad stan, by zaimponować dziewczynie i partii. Wszystko się układa, a matka w końcu przestaje komentować ten ruch. Jednak za chwilę tak, jak szybko się wszystko ułożyło, tak spektakularnie runie.
Prawie 60 lat później, w Holandii, poznamy Kasię. Niezależną, znającą wiele języków, o dobrym statusie materialnym. Ma świetną pracę, gosposię i życie na poziomie. Wszystko na wyciągnięcie ręki. To właśnie Kasia będzie musiała wdrapać się w Chorzowie na hałdę węgla, nie tylko po to, by podziwiać widoki, którymi zachwycała się wcześniej Marijka. Ma do rozwikłania tajemnicę, która jawi się w tych samych barwach, co węgiel pod jej stopami.
Anna Dziewit-Meller jest pisarką i dziennikarką. W jej dorobku znajdują się powieści, takie jak "Disko" oraz "Góra Tajger". "Od jednego Lucypera" jest trzecią powieścią w dorobku autorki.