“Shantaram” to opowieść, która zabierze Czytelnika w różnorodny i egzotyczny świat Indii. A wszystko to oplecione zostanie historią, która wydarzyła się naprawdę.
Literatura faktu to bardzo wymagająca forma literacka z którą nie wszyscy pisarze potrafią się zmierzyć. Nie jest jednak powiedziane, że trzeba być doświadczonym autorem, aby zdecydować się na taką formę książki. Gregory David Roberts postanowił wydać “Shantaram” będąc jeszcze w więzieniu, gdzie zaczął potajemnie spisywać pierwsze rozdziały. Duża część historii to fakty wprost z jego życia, które były inspiracją dla fabuły. Jak sam przyznaje, niektóre opisane zdarzenia zostały odwzorowane z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, inne zaś stanowią jedynie inspirację do opisania konkretnych akcji.
“Shantaram” to książka napisana w formie pamiętnika. Główny bohater - Lin, urodził się w 1952 roku w Australiii. Kiedy żona postanowiła go zostawić, nie mógł pogodzić się ze stratą dotychczasowego życia. W akcie rozpaczy postanowił znaleźć pocieszenie w heroinie. Od chwili podjęcia tej zgubnej decyzji, Lin ubrany w elegancki garnitur, zaczął napadać na banki - chociaż starał się okradać jedynie ubezpieczone firmy, tak, aby te nie straciły za dużo przez jego występek.
W 1978 został schwytany i skazany na 20 lat, jednak dwa lata później uciekł z więzienia Pentridge Victoria's. Będąc najbardziej poszukiwanym człowiekiem w Australii udało mu się przedostać do Indii, które miały być tylko krótkim przystankiem w dalszej podróży. Egzotyka i piękno tego miejsca zachwyciły jednak bohatera, dlatego postanowił pozostać tam na dłużej. Ukrywał się w slumsach i miał powiązania z mafią z Bombaju. Zajmował się przemytem narkotyków, a następnie walczył w Afganistanie z Armią Czerwoną. Niespodziewanie poznał Karlę, amerykankę, która zawładnęła jego sercem. Kobieta jednak nie chciała odwzajemnić uczuć bandyty i kryminalisty.
Shantaram to inaczej “boży pokój”, właśnie tym imieniem postanowili ochrzcić głównego bohatera jego przyjaciele - hindusi. Zawiera w sobie najważniejszą myśl książki, którą autor stara się przekazać Czytelnikowi - chodzi tu o poszukiwanie prawdy we własnym wnętrzu. Pomimo, że droga do tej wiedzy jest pełna zakrętów i niezwykle dramatyczna, tworząca się w ten sposób historia jest niepowtarzalna i trudna do zrozumienia. Pościgi, ucieczka z więzienia, handel narkotykami, przemyt, gangsterzy. To wszystko było codziennością dla bohatera, który ostatecznie w całym tym zgiełku i chaosie znalazł swojego mentora i poznał filozofię Wschodu.
Historia młodego australijczyka zaskakuje i wprawia w osłupienie niejednego Czytelnika. Czy naprawdę można to wszystko przeżyć i uznać, że odnalazło się sens życia? Jak się okaże, prawdziwa historia może poruszyć nasze serca o wiele głębiej niż niejedna fikcja literacka. “Shantaram” Gregory'ego Davida Robertsa jest zapisem dużej części jego życia, z której wyniósł wielką lekcję.
O książce
Shantaram to czytelniczy Święty Graal. To nagroda za setki i tysiące przeczytanych rzeczy średnich. To osiemset stron czytelniczego raju, zasysającej i hipnotyzującej lektury, w trakcie której jedyne co nam przeszkadza, to świadomość, że musi się skończyć. Nigdy w życiu nie kupiłem tak wielu egzemplarzy jakiejś książki na prezenty dla przyjaciół. Wszyscy są wdzięczni. To jak przypadek ciężkiego uzależnienia: jeżeli przeczytasz kilka pierwszych stron, jesteś stracony dla bliskich i pracy na nadchodzący czas.
O autorze
Gregory David Roberts był uzależniony od heroiny, kiedy zaczął swoje napady z bronią, za co osadzony został w więzieniu. Uciekł z niego, trafił do Indii, ale w 1990 roku został złapany we Frankfurcie za przemyt heroiny i skazany na 6 lat więzienia. Postanowił zacząć życie od nowa. Podczas odsiadki zaczął pisać “Shantaram”.