Świnka Malinka i Słoń Leon. Czy polubisz moją breję?

Prawdziwy przyjaciel potrafi się dla nas poświecić i zrobić coś wbrew własnej woli aby nie zasmucić drugiej osoby.

Właśnie taką historię macie przed sobą sięgając po tą książeczkę.

Tekstu jest tutaj niewiele, ilustracje są bardzo uproszczone, a to wszystko ułatwia nawet młodemu czytelnikowi zrozumienie ważnego przekazu.

Świnka Malinka tak jak wszystkie świnki bardzo lubi breję. Niestety jej przyjaciel słoń nie podziela jej entuzjazmu.

Śwince jest z tego powodu przykro, ale w końcu czego nie robi się dla prawdziwej przyjaźni?

"Czy polubisz moją breję?" to część, która może zachęcić maluchy do próbowania nowych potraw. Książeczka są bardzo przejrzysta. Ma mało tekstu i komiksowe ilustracje, ale mimo prostoty wyraża dużo emocji. Do tego zaraża poczuciem humoru i optymizmem co czyni ją idealną dla czytelników praktycznie w każdym wieku. Przesympatyczny Leon i entuzjastyczna Malinka są parą przyjaciół, których przygody rozbawią Was do łez. Jest to zdecydowanie jedna z moich ulubionych serii! :)

Ta seria to mój czarny koń literatury dziecięcej. Totalne zaskoczenie (bo muszę przyznać, że patrząc na okładkę, nie zwróciłabym na nią większej uwagi) i ogromna miłość mojego Skrzata. Do tego stopnia, że gdy wpadły nam w ręce dwie, dokupiłam kolejną, a pozostałe wylądowały w koszyku czekając na swoją kolej.

A mowa oczywiście o serii o śwince Malince i słoniu Leonie.

Ta para jest jak ogień i woda, jak słońce i deszcz, jak Flip i Flap. Żywiołowa świnka i nieco stoicki słoń pokazują, że można się pięknie różnić i jeszcze piękniej przyjaźnić.

Czy polubisz moją breję?

Tym razem Malinka przyrządza swoją breję o zapachu starych skarpet, brzmi apetycznie? Chyba niezbyt, Leon też jest sceptycznie nastawiony, gdy jednak przyjaciółka namawia Go by spróbował choć odrobinkę, postanawia się przełamać. Jak. myslicie czy Słoń polubi breję? Jedno jest pewne - dla przyjaciół jesteśmy w stanie znieść wiele.

Nieco komiksowa forma, wyrazista mimika bohaterów oraz krótkie zdania w formie dialogu lub wyrażenia myśli sprawiają, że ta seria może być doskonałą lekturą dla adeptów stawiających pierwsze kroki w trudnej lecz pięknej sztuce samodzielnego czytania.

Prosty przekaz, sporo humoru, który idealnie trafia do mojego Przedszkolaka. No po prostu genialne!

Świnka Malinka i Słoń Leon to przesympatyczne postacie, z którymi nasza czteroletnia Alicja zaprzyjaźniła się dzięki tytułom "Złamałem trąbę" oraz "Mieszkamy w książce".

Tym razem wesoła para przyjaciół będzie musiała przejść pewną próbę ich relacji, ponieważ zakochana w intensywnych smakach i zapachach Świnka chce podzielić się przyrządzoną przez siebie potrawą z Leonem. Słoń broni się rękami, nogami i trąbą przed mało wyrafinowanym według niego daniem, natomiast im bardziej ON się wykręca, tym bardziej Malinka nalega.

Jak skończy się ta historia? Sprawdźcie sami wraz ze swoimi pociechami, bo książeczki Mo Willemsa są bardzo przyjemne w odbiorze, ładnie ilustrowane i najzwyczajniej w świecie pocieszne.

Dziękuję serdecznie Wydawnictwu Babaryba za egzemplarz recenzencki tego tytułu.

Lubię książki o przyjaźni i to bez względu na to, dla jakiej kategorii wiekowej są przeznaczone. Przyjaźń to coś, o czym powinno się mówić i pisać, co powinno się gloryfikować i należycie doceniać. Jeśli jednak mielibyśmy zdefiniować, czym tak naprawdę jest przyjaźń, to każda z zapytanych osób mogłaby udzielić innej odpowiedzi i…wszystkie byłyby prawdziwe. Jak zatem wytłumaczyć pojęcie tak abstrakcyjne i niejednoznaczne najmłodszym? Na konkrecie, na przykładach.

Leon to sympatyczny, choć nieco strachliwy słoń, z kolei Malinka jest małą, różową świnką, która w tej części serii popisuje się swoim talentem kulinarnym. Co wspólnego mają ze sobą słoń i świnka? Prawie nic, no może poza nieco okrągłymi kształtami. Nie znaczy to jednak, że nie może połączyć ich przyjaźń. Nie musimy być przecież tacy sami, żeby się przyjaźnić. Ba, różnorodność jest ciekawa, dzięki niej możemy się uczyć od siebie nawzajem.

Przygody Malinki i Leona pokażą naszym młodym Czytelnikom, że przyjaźń wymaga czasem poświęceń. Czasem dużych. Czasem nawet takich, że musisz spróbować czegoś, co ugotował przyjaciel, choć wygląda to okropnie, a pachnie jeszcze gorzej. W imię przyjaźni, ale nie tylko. Bo dopiero, gdy czegoś spróbujesz, możesz stwierdzić, czy to lubisz, czy nie. Wcześniej to są tylko twoje domysły, które niekoniecznie muszą pokrywać się z prawdą. Życiowe? Bardzo.

Książka posiada to, co bardzo sobie cenię w przypadku literatury dziecięcej – dużą czcionkę, zabawne ilustracje, grube kartki z mnóstwem miejsca, które aż się prosi, by je zapełnić własną wyobraźnią! Nasze pociechy mogą zatem domalować takie elementy jak tło, postaci drugoplanowe, niejako nadbudowując opowieść według własnego uznania.

To pierwsza z książek o Malince i Leonie, która wpadła w moje ręce. Na pewno nie ostatnia – na półce czeka w kolejce kolejna część ich przygód, a najprawdopodobniej w końcu zaopatrzę się w całą serię. Dlaczego? Bo traktują o istotnych w życiu wartościach, zachowując przy tym poczucie humoru, tak potrzebne w książkach przeznaczonych dla dzieci.

[Adres usunięty]