Rolnik szuka żony

Chociaż zazwyczaj z dystansem podchodzę do podobnych rzeczy, program telewizyjny “Rolnik szuka żony” wzbudził moje zainteresowanie. Znajomi oglądali, w internecie wrzało, a sympatyczna i uśmiechnięta prowadząca zapraszała do oglądania kolejnych edycji programu. Kiedy w końcu postanowiłem obejrzeć kilka odcinków, nie mogłem wyjść z szoku! Oto ludzie, całkowicie normalni i zwyczajni. Tacy sami, jakich spotykamy w naszym życiu: ciepli, życzliwi tylko trochę nieszczęśliwi z powodu braku ukochanej osoby. Czy można komuś zabronić miłości, albo jej poszukiwań? Oczywiście, że nie, dlatego kiedy już po chwili wciągnąłem się w oglądanie, nie mogłem nie być zauroczony Martą Manowską i kolejnymi postaciami.

Nic więc dziwnego, że kiedy w księgarniach pojawiła się książka “Rolnik szuka żony”, bez wahania postanowiłem po nią sięgnąć. I naturalnie, nie pożałowałem! Marta Manowska przeprowadziła z uczestnikami poprzednich trzech edycji rozmowy na temat tego, co zmieniło się w ich życiu po emisji. Niektórzy, znaleźli miłość nawet tam gdzie jej nie szukali, inni przyjaciół. Dla pewnych osób była to przygoda życia, niesamowite i niepowtarzalne doświadczenie z którego wyszli mądrzejsi i wewnętrznie bogatsi. Najbardziej oczywiście interesuje wszystkich to, czy związki i powstałe pary przetrwały do dziś! Są przypadki, że możemy że wzruszeniem przeczytać wzruszające historie na temat znalezienia drugiej połówki. Dla innych jednak, nawet jeśli los nie był tak łaskawy, to przynajmniej pozwolił nawiązać nowe znajomości. Dzięki każdej kolejnej edycji programu poznać mogliśmy ciekawe osobowości, których życie oczywiście toczy się dalej.

“Rolnik szuka żony” to książka dla ciekawych, podobnie jak ja i zauroczonych całą sprawą. Nie sądziłem, że program tv może przekazywać tyle emocji, napięć i pokazywać prawdziwe historie. Przeprowadzone przez Martę Manowską rozmowy pozwalają nam przyjrzeć się ponownie ulubionym postaciom i sprawdzić, co sądzą o całym programie i czy wzięliby ponownie w nim udział. Niektóre odpowiedzi zaskakują, inne śmieszą, lub wprawiają w zadumę. Dla mnie to świetna sprawa i okazja do tego, aby nie poprzestawać jedynie na oglądaniu kolejnego odcinka, który wypuszcza Telewizja Polska. To sprawia, że “Rolnik szuka żony” zyskuje jako program i pokazuje, że rodzinna atmosfera to nie tylko efekt kamer i odpowiedniego ustawienia światła. To coś, co dzieje się naprawdę i daje nadzieję, że telewizja nie będzie dostarczała nam tylko najgorszych scenariuszy. The Farmer Wants a Wife jako program zrobił ogromny sukces za granicą, a jego polska edycja moim zdaniem może pochwalić się równie wielkim osiągnięciem. Piękna i sympatyczna prowadząca, barwne osoby i historie, które dzieją się naprawdę, a nie tylko na kartkach scenariuszy. Właśnie przez to oczekuję już kolejnej edycji programu, w wolnej chwili zajmując się czytaniem wspaniałej książki i powracając myślami na kolorową, polską wieś.