Prawdziwy wyznawca

Czy uwielbiacie lub chociaż trochę lubicie czytać powieści w szpiegowskich klimatach? Jeżeli odpowiedzieliście pozytywnie to dobrze trafiliście, Jack Carr zapewni wam niesamowite wrażenia.

Po pierwszym tomie („Lista śmierci”) nie mogłam doczekać się kolejnych przygód Jamesa Reecea, więc z przyjemnością wzięłam do ręki kolejną część o tajemniczym tytule „Prawdziwy wyznawca”. I tak z ręką na sercu powiem wam, że ciut bardziej podobała mi się pierwsza historia. Autor w perfekcyjny sposób wszystko dokładnie opisuje, dlatego miałam wrażenie, że uczestniczę w tych wydarzeniach.

Główny bohater cudem uchodzi z życiem po to tylko, żeby po raz kolejny walczyć o przetrwanie. Pała zemstą po tragicznej śmierci swojej rodziny. Czy James Reece przyjmie propozycję nie do odrzucenia i przystąpi do wypełnienia kolejnej misji? I tak umiera więc teoretycznie nie ma nic do stracenia. Czy wytropi prawdziwego wyznawcę i powstrzyma go przed realizacją misji jego życia?

Czytając „Prawdziwego wyznawcę” przeżyjecie niezapomniane przygody, poznacie mnóstwo międzynarodowych intryg, nie zabraknie także międzynarodowej polityki, spróbujecie wytropić podwójnych agentów (to nie będzie takie proste) a co za tym idzie zdrajców. Czy dacie radę wytropić śmiertelnie niebezpiecznych zabójców, którzy przed niczym się nie cofną? Jack Carr zapewni wam egzotyczne klimaty, które są piękne, ale i bardzo niebezpieczne.

Nie zrażajcie się początkiem, jeżeli przez niego przebrniecie otrzymacie całkiem ciekawą historię z bardzo dobrą i wartką akcją oraz niezapomnianymi postaciami (jednych polubicie a innych wręcz znienawidzicie). Czy odkryjecie kto tak naprawdę jest terrorystą, a kto jego świadomą lub nieświadomą marionetką? Czy władza w rękach niewłaściwego człowieka może doprowadzić do prawdziwej tragedii? Poznacie komandosów i agentów CIA oraz będziecie świadkami ataków terrorystycznych.

Ten thriller jest zaskakująco realistyczny, dlatego czytając „Prawdziwego wyznawcę” będziecie się zastanawiali czy podobne polityczno-militarne praktyki mają miejsce na całym świecie. Dzięki autorowi możemy z bliska przyjrzeć się walce z międzynarodowym terroryzmem.

Jeżeli lubicie duże dawki adrenaliny to zapnijcie pasy i razem z Jamesem Reecem wyruszcie na misję „ratowania” świata. Ostrzegam będzie gorąco, będzie bolało i nie każdy wyjdzie z tego w całości. Czy podejmiecie ryzyko i dołączycie do naszego bohatera?

Powieść „Prawdziwy wyznawca” czytałam z zapartym tchem. Jeżeli tak jak ja lubicie thrillery kryminalno – polityczne to koniecznie zachęcam do przeczytania tego dzieła. Nie zawiedziecie się.

Z całego serca polecam - #mommy_and_books

Prawdziwy wyznawca rozkręca się długo, nawet bardzo długo. Dopiero po około dwustu stronach poczułam, że jestem naprawdę u siebie i że to jest to, o co mi chodziło. Nie wykluczam, że wpłynęły na to okoliczności przyrody, James Reece dotarł bowiem do Mozambiku, gdzie o internecie ludzie praktycznie nie słyszeli. Odcięty od świata próbował poukładać sobie na nowo, jak mniemał, resztkę życia.

Być może pamiętacie, że w poprzedniej książce dowiedział się, że cierpi na guza mózgu i już niewiele czasu mu zostało. Uciekł przed poszukującymi go służbami (w końcu trochę narozrabiał, więc trafił na celownik) i zaszył się w Afryce, by wspomóc walkę z kłusownikami, a przy okazji zwyczajnie się schować. Trudno znaleźć człowieka w środku dżungli, w której nie ma śladu po internecie. Niektórym jednak się udaje i tak oto Reece musi na nowo stanąć do walki.

Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy

James Reece po zrealizowaniu swojej zemsty za śmierć rodziny i swojego oddziału stał się najbardziej poszukiwanym amerykańskim terrorystą. Przekonany, że ma guza mózgu i wkrótce dołączy do bliskich, postanawia ostatnie chwile spędzić w Afryce.

Tymczasem w Londynie dochodzi do ataku terrorystycznego. Liczba ofiar liczona jest w setkach, z czego wiele to dzieci.

Zostaje również zaatakowana baza wojskowa w Wielkiej Brytanii. Gospodarka szaleje. Służby wywiadowcze próbują ustalić, kto stoi za atakami.

CIA trafia na trop irackiego komandosa, z którym kiedyś współpracowali, a który teraz wydaje się, że przeszedł na drugą stronę. Jedyną osobą, która go zna i może wyciągnąć od niego informacje, jest Reece.

Rząd chce go odszukać i złożyć propozycję nie do odrzucenia. Ale czy były operator Navy SEAL-s ponownie zaufa rządowi, który go zdradził i pozbawił rodziny?

Szpiegowskie klimaty, operacje specjalne, Navy SEAL-s to coś, co bardzo lubię. W "Prawdziwym wyznawcy" jest właśnie to wszystko.

Międzynarodowa intryga, tajne misje i akcje w różnych zakątkach świata.

Z początku fabuła trochę mi się dłużyła. Jednak tylko do momentu, kiedy Reece znowu trafił na stały ląd. Od tego momentu akcja nabiera tempa i nie zwalnia do samego końca. Nie brakuje zwrotów akcji, niebezpieczeństw i adrenaliny. Jedna rzecz, która może odrobinę przytłoczyć, to nazwy i opisy broni. Jest ich sporo. Czytałam już kilka książek, których autorami są byli żołnierze i mogę powiedzieć, że tak jest w większości. Ale broń stanowi element ich pracy, od niej zależało ich życie. Nadaje to fabule realizmu. Podobnie jak opisy akcji i towarzyszące im emocje. Czytając czuć, że autor wie o czym pisze.

"Prawdziwy wyznawca" to powieść akcji ze skomplikowaną intrygą szpiegowską. Autor nie daje czytelnikowi wytchnienia. Podczas czytania trzeba być skupionym, aby nadążyć za wydarzeniami. Nie brak odniesień do prawdziwych wydarzeń, autentycznych operacji wojskowych. Ale osią akcji jest political-fiction.

Po przeczytaniu zakończenia już nie mogę doczekać się kolejnej części.

Prawdziwy wyznawca szkoli się, aby Cię zabić… Nie cofnie się przed niczym nawet jeżeli sam miałby zginąć.

Na świątecznym jarmarku w Londynie wybucha bomba. Jednak jest to tylko jeden z pierwszych serii ataków. Kto odpowiada za jej podłożenie? Kto pociąga za sznurki? Czy James Reece zdoła powstrzymać prawdziwego wyznawcę?

„Prawdziwy wyznawca” to drugi tom z cyklu James Reece.

Podobnie jak i w przypadku pierwszej części autor od samego początku kupił mnie swoim stylem, dzięki któremu przez książkę się płynie. To dobry znak, tym bardziej, że książka nie należy do cieniutkich.

Cała fabuła jest niezwykle ciekawie skonstruowana i porywa czytelnika w wir wydarzeń. Nie zabrakło tutaj niesowitych zwrotów akcji za które tak bardzo polubiłam twórczość autora i oczywiście dramatycznych sytuacji, z którymi przychodzi się zmierzyć naszemu bohaterowi. Początkowo otrzymujemy same suche fakty, które następnie łączą się ze sobą w jedną spójną całość. Nie ma tutaj zbędnych opisów, przeciągania… ale jak to genialnie pasuje do naszego głównego bohatera! Jego postać jest niezwykle złożona. Nawet jeżeli mieliśmy okazję już go poznać w pierwszej książce to i tak w dalszym ciągu pozostaje on dla mnie nieodgadnioną zagadką.

Ogólnie od całej książki bije niezwykły realizm i tutaj także nie ma co się dziwić. Przecież Jack Carr to emerytowany oficer Navy SEALs, a to już do czegoś zobowiązuje. Autor zdecydowanie wie na czym polega cała praca, a to że momentami trzeba było użyć cenzury podczas jej wydawania to już taki malutki szczegół.

„Prawdziwy wyznawca” to genialny thriller i nie mogę się doczekać, aż na rynek trafi ostatnia część trylogii. Mam tylko nadzieję, że autor nie zamknie nią swojej pisarskiej przygody i stworzy kolejną serię książek z bohaterem w stylu James’a. Zdecydowanie polecam!