Cud narodzin
Smak świąt. Ponad 100 przepisów i porad
Ewangelia według węgorza
Miecz królów. Wojny Wikingów. Tom 12
Food pharmacy
Katarzyna i Igor. Wojna i miłość. Tom 1
Płonące ziemie. Wojny Wikingów. Tom 5
Andrzej i Halina. Wojna i miłość. Tom 2
O czym szumią drzewa
Ostatnie królestwo. Wojny Wikingów. Tom 1
Ja. Pierwsza i jedyna autobiografia Eltona Johna
Smak wiecznej młodości. Jak zachować młodość i witalność w każdym wieku
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788375152746
Recenzje książki Położna 3550 cudów narodzin (2)
-
Początkujący RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Renata T. w dniu 2014-02-14Opinia potwierdzona zakupemRecenzja dotyczy produktu typu: książka
8 z 13 osób uznało recenzję za przydatnąKsiążkę kupiłam pod wpływem impulsu po obejrzeniu pani Jeannette w telewizji śniadaniowej. Widziałam ją i słuchałam już wielokrotnie - zafascynowała mnie jej niesamowita osobowość. Po otrzymaniu przesyłki z książką nie sięgnęłam po nią od razu - odłożyłam na półkę. Gdy wreszcie wzięłam ją do ręki pewnego wieczoru, to oderwałam się dopiero w połowie. Drugą połowę przeczytałam następnego dnia. Mało która książka wciągnęła mnie tak bardzo, że przeczytałam ją w 24 godziny! Książkę czyta się z zapartym tchem, wciągają kolejne historie, kolejni bohaterowie, kolejne przemyślenia Położnej. Aż przykro mi się zrobiło, gdy dotarłam do końca. Ta książka powinna mieć ciąg dalszy! Mogłaby być cudownym serialem wieloodcinkowym. Napawa optymizmem i radością pomimo tego, że nie wszystkie historie są radosne. A co najpiękniejsze - opowiada je osoba, która kocha to, co robi i to czuć w każdym Jej słowie.
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Sylwia Ł. w dniu 2016-09-25Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
2 z 5 osób uznało recenzję za przydatnąJuż dawno zauważyłam pewną tendencję u niektórych ludzi - jeżeli spotkało ich coś nieprzyjemnego, bolesnego i niewartego wspominania, to zdają się oni czerpać dziwną i niezrozumiałą przyjemność ze świadomości, że innych również to spotyka. Nieraz odczułam, że pewne osoby nie mogą przeboleć, iż inni mogą przejść przez życie w lżejszy sposób, dlatego starają się różnorodnymi sposobami sprawić, aby reszta miała przynajmniej tak źle jak oni. Na szczęście istnieją na świecie też dobre dusze, które posiadając złe doświadczenia, pragną uchronić innych od złych wspomnień.
Jeannette Kalyta nie miała łatwego pierwszego porodu, a i drugi nie był najwspanialszy. Personel okazał się opryskliwy oraz pozbawiony empatii - kobieta postanowiła być zupełnie inną położną niż te, które spotkała na swojej drodze. Jak widać, w wielu przypadkach chcieć oznacza móc... Jeannette nie poddawała się nawet wtedy, kiedy szła pod prąd, wbrew wszystkim dotychczasowym zasadom oraz przekonaniom. Od zawsze pragnęła pracować w innych warunkach niż te, które od lat panowały w polskich szpitalach. Wielu traktowało to jako głupotę i tymczasowe widzimisię, jednak Kalyta, niekiedy nieświadomie, szła z duchem czasu, każdego dnia walcząc o porody rodzinne, zwiększanie świadomości o własnej cielesności, możliwość rodzenia w pozycjach wertykalnych bądź w wodzie, bez nadmiernych oraz często zbędnych medycznych zabiegów.
Poród zbliża się do mnie wielkimi krokami i przyznam szczerze, że najbardziej napawa mnie lękiem świadomość, iż mogę trafić na nieodpowiedni personel, który nie wspiera, niedokładnie dba o komfort i zdrowie rodzącej, często zupełnie ignoruje jej prośby. Myślę, że jeszcze wiele czasu upłynie, aż na polskich porodówkach będzie podobnie jak w wielu innych krajach, gdzie najważniejsze jest dziecko oraz jego mama, a nie procedury, papierologia oraz zabieganie o jak najmniejsze wydatki. Niestety nadal w niektórych szpitalach nie podaje się znieczulenia, kobieta musi rodzić na leżąco (bez możliwości przyjęcia bardziej wygodnej pozycji), szpitalne jedzenie woła o pomstę do nieba, zamiast pomóc młodej mamie w rozbujaniu laktacji - podaje się butelkę z mlekiem modyfikowanym, ciężarna nie ma możliwości cesarskiego cięcia, kiedy nie czuje się już na siłach, a jedynym wyjściem jest zapłacenie lekarzowi. Cholernie smutne jest to, że w wielu przypadkach uświadamianie o tym, że poród może przebiegać zupełnie inaczej, jest walką z wiatrakami, ponieważ liczni lekarze i położne są ślepi, głusi i zbyt leniwi.
"Położna. 3550 cudów narodzin" to autobiograficzna opowieść o życiu wspaniałej i przepełnionej pasją położnej, która codziennie jest świadkiem ogromnych wzruszeń oraz radości, ale niekiedy również smutku, bólu i rozpaczy. Łza kręci się w oku, kiedy człowiek czyta o śmierci maluszków, zarówno tych w łonie matki, jak i umierających od razu po porodzie... Pewne sytuacje, jakie opisuje Jeannette Kalyta, zbudziły we mnie przerażenie oraz niemałe zaszokowanie, chociażby matka jedząca własne łożysko czy potrzeba świadomości tego, jak przebiegały porody w rodzinie, ponieważ wbrew pozorom mogą one mieć niebagatelny wpływ na wydawanie na świat kolejnych członków rodziny.
Polecam tę książkę wszystkim kobietom, które nie godzą się na odarcie z godności oraz przedmiotowe traktowanie. Jeannette Kalyta uświadamia, że warto żyć w zgodzie z własną naturą, a harmonia pomiędzy ciałem i duszą jest niezmiernie istotna. Dzięki tej lekturze wydaje mi się, że trochę mniej boję się porodu, chociaż nie ukrywam, że z tyłu głowy zawsze jest strach, którego nie potrafię przegonić na dobre...
[Adres usunięty]