Właśnie tam początkujący zaklinacze, księżniczka Elfów, przepełniony goryczą krasnolud i Fletcher, zwykły śmiertelnik z tajemniczą przeszłością nawiązują przyjaźń, która może odmienić losy Imperium. Niebawem staną oko w oko z niewyobrażalnym złem… Dołącz do świata magii i poznaj jedną z najbardziej wciągających trylogii fantasty ostatnich lat.
Właśnie tam początkujący zaklinacze, księżniczka Elfów, przepełniony goryczą krasnolud i Fletcher, zwykły śmiertelnik z tajemniczą przeszłością nawiązują przyjaźń, która może odmienić losy Imperium. Niebawem staną oko w oko z niewyobrażalnym złem… Dołącz do świata magii i poznaj jedną z najbardziej wciągających trylogii fantasty ostatnich lat.
- Autor: Taran Matharu
- Wydawnictwo Jaguar
- Seria Summoner Zaklinacz
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2016
- Ilość stron: 424
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788376863078
- Język: polski
- Tłumacz: Komerski Grzegorz
- Nr wydania: 1
- ISBN: 9788376863078
- EAN: 9788376863078
- Wymiary: 155X220
Recenzje książki Początek. Summoner Zaklinacz. Tom 1 (5)
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Dominika P. w dniu 2016-10-15Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
4 z 6 osób uznało recenzję za przydatnąJestem odludkiem, który nie zagląda na Wattpad. Jakoś nie mam czasu, ochoty i chęci. A tu okazuje się, że można znaleźć tam prawdziwe perełki. O książce nie słyszałam, ale sięgnęłam z czystej ciekawości, widząc ciekawą okładkę i twardą oprawę, którą kocham. Zobaczcie, co z tego wyniknęło.
Fletcher to sierota. Kiedy był mały straże znaleźli go przed bramą Skór. Nikt nie chciał chłopaka przyjąć w ciężkich czasach, a to kolejna buzia do wykarmienia. Berdon, kowal, już w podeszłym wieku postanowił się nad dzieckiem zlitować i przyjąć je pod swój dach. Od tej pory chłopak tam rósł i uczył się fachu. Będąc nastolatkiem do jego wioski przybył stary żołnierz na jarmark. Jak wszyscy miał coś do sprzedania. To właśnie przez niego w posiadanie Księgi Zaklinacza wszedł Fletcher. Na pograniczu bitwy z elfami, wojny z orkami i nieprzyjemności z krasnoludami ta księga była bardzo cenna. Chłopak udał się nocą na cmentarz, tak wyrecytował z czystej ciekawości słowa zawarte na jednym z pergaminów i zupełnie przez przypadek wezwał demona. Traf chciał, że ten demon w obronie Fletchera mało nie zabił jednego ze strażnika Skór. I właśnie od tego momentu jest najciekawsze. Od momentu, kiedy Fletcher musi uciekać z wioski.
Uciekając przed pościgiem i błąkając się w końcu dociera do miasta Corcillum. Tam cudem unikając po raz kolejny śmierci trafia na Arcturusa potężnego zaklinacza, który jest nauczycielem w Akademii Vocanów, która ma szkolić przyszłych magów bojowych. Od pewnego czasu trafiają tam dzieci szlachty, jak i te z plebsu. Trafiając tam Fletcher wiedział, że nie będzie łatwo. Mimo ciężkich zajęć i wymagających profesorów chłopak nawiązuje przyjaźnie. Sylva, pierwsza elfka w Akademii chce pokazać, że elfy pomogą w walce z orkami, Othello, jedyny krasnolud w szkole, chce pokazać, że ich gatunek i nie jest gorszy od ludzi i w końcu Fletcher, który chce pokazać, że uczniowie z gmin wcale nie są gorsi od tych z zamożniejszych rodzin. Jedna wielka przyjaźń. Nie mogło być inaczej.
W Akademii sytuacja nie wygląda kolorowo. Pierwszoroczniacy mają stoczyć bój razem z drugoroczniakami, który ma wyłowić spośród nich najlepszych magów bojowych, którzy dostaną najlepsze posady. Wściekły bój się rozpoczyna. Nikt nie gra uczciwie.
Muszę pozbierać myśli do tej recenzji. Książka jest pełna zawiłości, intryg, no i oczywiście fantastyki. Znalazłam, parę rzeczy, które mi nie pasowały, które bym lekko zmieniła, ale kto by się tym przejmował. Nic mi to nie odebrało z tak wspaniałej lektury.
Przejdę do postaci. Fletcher to mój ulubieniec. Często mi się zdarza, że bohaterowie na początku mi się nie podobali, irytowali, a tu tak nie miałam. To była idealnie skrojona postać. Wszystkie zresztą takie były. Wszyscy się dopełniali, idealnie do siebie pasowali pod każdym względem. Często miałam odczucie, że wchodzę w ich głowy, patrzę ich oczami, przeżywam to co oni. To było niesamowite. Ja chcę jeszcze raz, dlatego bez przeczytania drugiej części się nie obędzie.
Cały magiczny świat jest niezwykle dopracowany. Demony, krasnoludy, elfy... Nie znalazłam zastrzeżeń. Wszystko dopięte na ostatni guzik, opisany w taki sposób, że czytelnik miał idealne spojrzenie na świat bohaterów. Nie odczuwał potrzeby zdobycia więcej informacji. Demony na końcu książki są nawet opisane dokładniej niż można by chcieć. Wszystkie, które w książce wystąpiły. Jest specjalny słowniczek.
Podsumowując składam wielkie podziękowania autorowi za tak realną postać. Bohater nie musi być idealny, przecież nikt z nas nie jest, co zostało idealnie uchwycone. Naprawdę cieszę się, że nie czytałam tego na Wattpadzie, bo nie przeżyłabym publikowanych oddzielnie rozdziałów. A zakończenie rozerwie Wam serce, tak jak i mnie. Muszę to przetrawić. Chyba mam kaca. Kaca książkowego. -
Początkujący RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Dominika M. w dniu 2018-03-01Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
1 z 1 osób uznało recenzję za przydatnąMogę śmiało powiedzieć, że ta seria wraz ze Szklanym tronem znajdują się na szczycie mojej biblioteczki. Rzadko zdarza się, żeby książka fantasy (mojego ulubionego gatunku) aż tak mnie nakręciła, że nie byłabym w stanie mówić o niczym innym. Historia ta pełna jest intryg, uporu, wspaniałych przygód, przyjaźni i poświęceń. Każdy z trójki bohaterów dąży do zrealizowania swoich celów, które mają kluczowy wpływ na status społeczny i równouprawnienie swoich ras. Cele te mogą osiągnąć jedynie przez wzajemną pomoc i wspólne dążenie do ich zrealizowania. Czytając tę serie nie ma miejsca na nudę, dzięki szczegółowym opisom można się przenieść do świata bohaterów i razem z nimi przeżywać niezwykłe przygody. Dla mnie mistrzostwo. Mogę jedynie szczerze polecić i zachęcić do wspaniałej podróży z Fletcherem oraz jego przyjaciółmi 😊
-
Super RecenzentOcena: 4/5Dodana przez Ola W. w dniu 2022-05-25Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatną"Początek" to pierwszy tom serii fantastycznej Summoner. Książka opowiada o przygodach Fletchera. Fletcher wchodzi w posiadanie pewnej księgi zaklinacza. Przywołuje demona, wpada w kłopoty zaraz po tym. W ich wyniku ratuje go nieznany człowiek z innym demonem, po czym zostaje jego promotorem do Akademii Vocanów - szkoły, w której uczą sztuki zaklinania osoby z darem. W akademii poznaje nowych przyjaciół jak i wrogów, a nauka tam sprawia mu problemy. Bardzo fajna książka, przypomina klimatem połączenie Harry'ego Pottera i Zwiadowców. Czytanie jej było samą przyjemnością. Nie brakowało w niej przygód oraz magii. 8/10
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 3/5Dodana przez Martyna K. w dniu 2017-05-06Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatną,,Summoner Zaklinacz. Początek" zapowiadał się całkiem ciekawie. Postanowiłam dać szansę pierwszemu tomowi tej przygodowej serii.
Głównym bohaterem serii jest Fletcher, sierota, którą ktoś kilkanaście lat wcześniej porzucił w Skórach. Zaopiekował się nim pewien mężczyzna. Chłopak nie ma w życiu łatwo - wysoko postawiony mieszkaniec wioski nieustannie go prześladuje. Dochodzi do tego, że postanawia go zabić. Fletcher zmuszony jest uciekać. Nie jest jednak sam...
Nie mam pojęcia dlaczego, ale tę powieść czytało mi się naprawdę żmudnie i powoli. Fabuła zapowiada, że będzie to coś naprawdę ciekawego, a tymczasem lektura strasznie mi się dłużyła. Akcja jest bardzo powolna. Nie jest to książka, z którą można zapoznać się na raz, bowiem akcja nieco nuży.
W Polsce zostały wydane tylko dwa z trzech przewidywanych tomów. Pewnie skuszę się na kontynuację, choć planuję sobie zarezerwować na nią dwa dni czytania. Pozornie nie mam się do czego przyczepić, gdyż fabuła jest oryginalna, całkiem wciągająca, ale zbyt wolna akcja przekreśla niemal wszelkie plusy.
,,Summoner Zaklinacz. Początek" to ciekawy, aczkolwiek bardzo powolny, początek serii. Mam nadzieję, że akcja w tomie drugim będzie nieco szybsza, bo nie wiem, czy dotrwam do jego końca. -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 3/5Dodana przez Natalia Z. w dniu 2016-11-05Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
1 z 2 osób uznało recenzję za przydatnąRecenzja również na: [Adres usunięty]
Flatcher jest młodym chłopakiem, który został porzucony przez swoją matkę, która pozostawiła go pod bramami Skór. Znalazł go kowal, który zajął się nim i wychował. Od tamtej pory chłopak u niego pracuje, a poza tym poluje na zwierzynę, aby mieć co jeść.
Wydaje mu się, że nie jest nikim zwyczajnym, a jednak okazuje się, że ma nadludzką moc przywoływania smoków.
"Zaklinacz: Początek", to książka, którą chciałam, odkąd ujrzałam ją na empikowych regałach. I wiedziałam, że niedługo będzie moja. Po przeczytaniu opisu, stwierdziłam, że jest to historia, która powinna mi się spodobać. Uwielbiam elfy, a połączenie ich z krasnoludami, zwykłym człowiekiem, orkami i demonami, wydawało się interesujące. Od razu skojarzyła mi się z Władcą pierścieni oraz Hobbitem. Jako osoba, która uwielbia fantastykę, wymagam od niej oryginalności, wyjątkowości i ogromnego kopa. Obawiałam się, że będzie to historia ściągnięta z powieści Tolkiena, zawierająca niewielkie zmiany.
I moje przypuszczenia potwierdziły się, a ja jestem rozczarowana.
Gdy tylko zaczęłam czytać, książka od razu skojarzyła mi się z "Dworem cierni i róż", który wzorowany był na różnych baśniach.. Miałam wrażenie, jakbym znów czytała tę książkę. Identyczny początek. Biedne chłopak (tam dziewczyna), który musi polować, aby mieć wyżywienie w srogą zimę. Trafnie celuje w zwierzynę i obawia się, że jej krew wyczują drapieżniki, które będą chciały jemu ją odebrać. Ambitnie, pomysłowo...
Pierwsza niechęć i mniejszy zapał do czytania, ale nie poddawałam się i czytałam dalej.
Fletcher oczywiście mieszka na północy, no bo przecież na północy jak zwykle wszystko się dzieje. A ja się pytam "Dlaczego ON nie może mieszkać np. na południu?!". Mieszka i pracuje u kowala, pozostawiony przez rodzinę... Trochę jak z filmu "Gra o tron", gdzie ten jeden chłopak, syn króla, pracował u kowala, a później okazało się, że został tym "wybranym".
Oczywiście zatargi z miejscową strażą ma, jednak jako młodzieniec bardzo dobrze sobie radzi. Zuch chłopak, inteligentny.
Dalej występuje wzmianka o orkach, złych, niedobrych, które dokuczają ludziom, a później wywołują wojnę.
Krasnoludach, które żyją w odwiecznym sporze z ludźmi.
Elfach, które niełatwo podejmują współprace z innymi, bo są silne, niezależne.
I ludzie, którzy najchętniej pozabijaliby inne stworzenia, które nie są ludźmi, a później wykazują się niesamowitą chęcią współpracy z nimi.
Oczywiście, jak to w takich książkach bywa, są: człowiek (Fletcher), który ma nadludzką moc przywoływania demonów, elfka - księżniczka oraz naburmuszony krasnolud, którzy zostają przyjaciółmi. Serio? Oklepane, przewidywalne i wzbudzające niechęć.
Mogę czytać o orkach, krasnoludach, a zwłaszcza o elfach, które uwielbiam, ale wrzucenie do nich jeszcze demonów, w tym wypadku jest grubą przesadą.
Zacznijmy od tego, że autor nie miał w ogóle pomysłu na książkę. Mam wrażenie, że gdy zaczął ją pisać, pomyślał "Nie mam pomysłu, nie umiem pisać, ale co tam! Wezmę ściągnę fabułę z innych popularnych książek i zabłysnę.". Zastanawiam się, dlaczego ta książka jest aż tak popularna. Nie dość, że autor kiepsko pisze, a jego styl i język wymagają ogromnej poprawy, bo po 50 stronach usypia się, to jeszcze nie napisał w tej książce niczego, co by było jego pomysłem. No dobra, dorzucił demony, taki pomysłowy z niego człowiek.
Ale okej, okej, każdy myśli inaczej.
I jak czytało się jakoś o tych elfach, orkach i krasnoludach, to demony gryzły się z nimi. Po prostu mi tam nie pasowały. Zostało to słabo połączone i wyszła marna książka, która ani trochę mi się nie podobała.
Miałam wrażenie, jakbym czytała książkę Tolkiena po przeróbkach.
Ale! Są też plusy.
A mianowicie są nimi demony, które nie pasowały do tej książki, ale są inne od poznanych dotąd. I chociaż ich nazwy nie są wybitne - Insekt, Lutra, Dzierzba, Salamandra, Dzierzba matriarcha, Korowiec, Vulpid, Kanid, Felid, Anubid, Golem, Hydra, Gryf, Minotaur, to mają wyjątkowe zastosowanie i wygląd. Nie są typowymi strasznymi demonami, a każdy z nich odpowiada innemu poziomowi, a jest ich 11. To tacy jakby bogowie olimpijscy o różnych mocach. I mogłaby wyjść całkiem niezła książka, gdyby występowały w niej same.
Podoba mi się też okładka i mapa Hominum, to też jakiś plus, prawda?
Jednak nie zniechęcajcie się do książki po mojej recenzji. Dajcie jej szansę, a może akurat wam się spodoba.