Wątkiem niewątpliwie wciągającym jest motyw zapoznawania się syna z nieznanym ojcem - na tle wcale nie takiego abstrakcyjnego, bo znanego autorowi dobrze miasteczka. Ale żeby do tego doszło, młody człowiek musi wsiąść w pociąg, wbrew niechęci do opuszczania swojego wygodnego, atrakcyjnego świata. Co się wydarzy, gdy chłopiec zdążył swoją nieśmiałość pokryć arogancją i jest teraz samolubnym, bogatym wyrostkiem - a ojciec to człowiek niedołężny i mocno dotknięty czas?
Jak w życiu, także tu jest miejsce na miłość. Krzysztof, bohater powieści zadaje sobie jedno
z najbardziej powszechnych pytań - czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie? I znajduje odpowiedź niebanalną - tak, jak niebanalne są pytania, które do niej prowadzą. Powieść napisana jest w sposób niezwykle wciągający, toteż wespół z autorem krytycznie przyglądamy się relacji głównego bohatera, zastanawiając się, czy to nie deficyty w relacji intymnej z rodzicem prowadzą ich oboje ku miłości, mającej te braki rekompensować. Co bohater zrobi z uzyskaną odpowiedzią?
Autor sprawnie porusza się pomiędzy trudną specyfiką czasów, w których dzieje się powieść, a życiem codziennym, dolą ludzką. W trakcie lektury zyskujemy możliwość poczucia losów okupacyjnych, trudów życia na ówczesnych Ziemiach Odzyskanych, dotykamy wydarzeń Polskiego Października. A jednocześnie odkrywamy radość powrotu do dzieciństwa, gdzie są codzienne męczarnie chodzenia do szkoły, ale też niecodzienne, bo jedyne w roku rodzinne wakacje w Sudetach. Ta książka jak przypływ, rejestruje rzeczy, które odchodzą, po to, by znaleźć swój sens w cyklicznych powrotach. Dużą jej wartość stanowią autentyczne, nieczesane żadną nową myślą czy korektą fragmenty korespondencji, związane z wieloletnią pracą i pobytem przodka autora na Syberii.