Lepiej niż w filmach

Lubicie książki z motywem fake dating?

Ja muszę przyznać, że nie zawsze, ale w tej młodzieżowej odsłonie podobała mi się naprawdę mocno! "Lepiej niż w filmach" to naprawdę przyjemny i zabawny rom-kom, który oprócz tej pierwszej humorystycznej warstwy niesie też ze sobą dość uniwersalne przesłanie.

Z miejsca polubiłam głównych bohaterów, bo zarówno nieco ekscentryczna Liz ze swoją miłością do filmów, jak i nieco sarkastyczny Wes są świetnie wykreowani. Prawdziwi, ciekawi i chociaż czasem popełniają błędy, to naprawdę łatwo z nimi sympatyzować. Początkowa mistyfikacja, która ma tylko przybliżyć główną bohaterkę do Michaela wymyka się spod kontroli, a uczucie łączące bohaterów staje się dla czytelnika oczywiste, lecz czy dla nich też takie będzie?

Bardzo podobało mi się tu budowanie całej historii oraz podziwianie tych wyjątkowych momentów, kiedy Liz i Wes powoli się do siebie zbliżali. "Lepiej niż w filmach" gwarantuje nam sporo humoru sytuacyjnego, ale też masę wzruszeń i sytuacji, od których usta bolą z uśmiechania się. To naprawdę fajna młodzieżowa propozycja, która ląduje w moich osobistych ulubieńcach tego roku.

Szczerze wam ją polecam, a sama niecierpliwie czekam na kolejne książki Lynn Panter! Jeśli wszystkie mają tak cudowny vibe, to z pewnością wyląduje w gronie moich "pewniaków".

„Lepiej niż w filmach” to oficjalnie jedna z moich ulubionych książek młodzieżowych.

Sięgając po lekturę, nie miałam w sumie wysoko postawionych oczekiwań. Spodziewałam się czegoś lekkiego i przyjemnego, bez większych fajerwerk. Nic bardziej mylnego. Romantyczny i zabawny vibe książki oczarował mnie już po kilku pierwszych stronach. Cała otoczka z cytatami i odniesieniami do najlepszych komedii romantycznych, jakie widział świat, nadała całości niepowtarzalny klimat, tworząc fabułę, NA SERIO lepszą niż w filmach.

I choć pomysł na historię był dość prosty i przewidywalny, nie dało się przy niej nudzić. Ba! Nie byłam w stanie odłożyć książki, choćby na minutę.

Dziwaczny i lekko cringowy charakter głównej bohaterki nadał książce niesamowitego uroku i humoru, dodając historii powiewu oryginalności. Mimo to, to nie Liz podbiła moje serce.

Wes rozkochał mnie w sobie totalnie i nieodwracalnie. Nie jestem w stanie nawet określić, co takiego wyjątkowego było w tym chłopaku, ale powiem Wam tyle: zaznaczyłam każdy fragment z jego udziałem i do każdego z nich zdążyłam wrócić już conajmniej kilka razy. Gość wbił się do czołówki moich książkowych mężów zupełnie niepostrzeżenie, spychając kilku poważnych rywali z ich zaszczytnego miejsca bez najmniejszego trudu.

Polecam książkę każdemu, młodemu i staremu, ale przede wszystkim tym niepoprawnym romantykom, którzy uwielbiają tak jak ja, wracać do „Zakochanej złośnicy”, „Dziennika Bridget Jones” czy komedii z udziałem Meg Ryan. To idealna pozycja dla Was i obiecuję, że nie będziecie się nudzić!

Kiedy po ciężkim dniu masz ochotę tylko na to, aby usiąść na kanapie z dobrą książką i kubkiem parującej herbaty “Lepiej niż w filmach” jest twoim najlepszym przyjacielem! To idealny i przezabawny romans, który połyka się w całości, jeden z gatunku tych, które czytają się same. Łatwy styl pisania dodatkowo ułatwia czerpanie przyjemności z tego cuda!

W momencie, którym sięgałem po tą opowieść, miałem kilka wątpliwości. No bo przecież motyw trójkąta miłosnego z odwiecznym wrogiem głównej bohaterki przybierającym postać wrednego chłopaka z sąsiedztwa jest dość oklepany i może się wydawać, że trudno tu o powiew jakiejkolwiek świeżości. Nic bardziej mylnego! Nasza para głównych bohaterów ma tak barwne charaktery, że trudno się z nimi nudzić, a jeszcze gorzej rozstać.

Liz, dziewczyna zakochana w (o ironio) miłości, komediach romantycznych i ścieżkach dźwiękowych z tychże filmów. Pragnie zdobyć serce Michaela, w którym kocha się od dzieciństwa.

Wes, śmieszny gburek z cudownym poczuciem humoru i zadziwiająco dobrym gustem modowym, który tak naprawdę jest przekochanym i troskliwym chłopakiem. Ma pomóc Liz w jej planie.

Razem tworzą dość ciekawe połączenie, ale czego się nie robi dla miłości? (Podpowiedź: na pewno nie należy zacząć podkochiwać się w swoim pomagierze)

“Lepiej niż w filmach” polecam przede wszystkim niepoprawnym romantykom, którzy uwielbiają się śmiać, płakać ze wzruszenia i skakać po całym domu, kiedy wasi ulubieńcy się w końcu pocałują. To książka dla was!

Liz Buxbaum będąc małą dziewczynką oglądała z mamą ,,Dziennik Bridget Jones". Gdy ta zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, dorastająca dziewczynka nie może poradzić sobie z jej stratą. Pomimo tego, że ojciec zaczyna spotykać się z Heleną, ta nie chce nazwać jej macochą ani dopuścić zbyt blisko siebie. Elizabeth obawia się, że wówczas obraz ukochanej mamy ulegnie zatarciu. Odwiecznym utrapieniem Liz jest jednak jej sąsiad, Wes Bennett. Jak się jednak okazuje, może się na coś przyda, gdy po latach do miasta wraca Michael, młodzieńcza miłość głównej bohaterki. Aby ponownie zbliżyć się do niego, jest gotowa zrobić dosłownie wszystko. Nawet zbratać się z wrogim sąsiadem. Do czego doprowadzi ta cała sytuacja? Nie możecie tego przegapić.

Buxbaum żyjąc wciąż pamięcią o mamie ubiera się i zachowuje tak jak ona, o czym nie omieszkają wspomnieć jej przyjaciele. W życiu dziewczyny nadchodzi jednak ważny moment - bal na zakończenie szkoły. Jest jej szczególnie ciężko, dlatego że wszyscy przeżywają to z rodzicami, a ona... choć Helena chciałaby w tym uczestniczyć, Liz trudno jest wpuścić ją do swojego małego świata. Postanawia jednak nawiązać relację z Michaelem. W tym celu prosi Wesa o pomoc. Chłopak ochoczo na nią przystaje. Wszak jedyne Miejsce parkingowe warte jest każdego wysiłku. Nieoczekiwanie jednak okazuje się, że wszyscy dostrzegają to, z czego Liz i Wes nie zdają sobie sprawy.

Uwielbiam dobrze napisane historie dla młodzieży i dorosłych i ,,Lepiej niż w filmach" zalicza się z całą pewnością do tego grona. Dawno nie czytałam tak świetnie skonstruowanej historii. Życiem Liz rządzi muzyka, układa więc playlisty. Jest ona spisana na końcu książki, więc jeśli należysz do grona, którzy lubią słuchać przy czytaniu, to nie krępuj się. Lynn Painter stworzyła lekką, zabawną historię, w której nie brak jednak i poważniejszych refleksji, jak utrata rodzica, czy wyjazd na uczelnię. Ciekawie wykreowani bohaterowie, nastolatkowie wkraczający w dorosłość. Koniecznie musisz ją przeczytać!

Historia opowiada o Libby,która jest miłośniczką komedii romantycznej i ogólnej romantyczności. Chciałaby dla siebie historii miłosnej,wyjętej niczym z filmu.

Pewnego dnia okazuje się,że do miasteczka wraca jej przedszkolna miłość i chce się do niego zbliżyć,pomaga jej w tym największy wróg -Wes.

Cudowna historia nastoletnich rozterek miłosnych. Koniec jak dla mnie,był dosyć przewidywalny,może podobnie jak bohaterka książki- oglądałam zbyt dużo komedii romantycznych. Mimo to.Od pierwszych stron pokochałam historię Libby. Kibicowałam jej i przeżywałam razem z nią jej przygody.

Książka jest naprawdę ekstra ,dopiero zaczynam ,a już wiem ,że długo będzie u mnie ulubiona

Uwielbiam sięgać po książki młodzieżowe, a ta okazała się naprawdę świetna. Ja cudownie się przy niej bawiłam, a przeczytałam ją po prostu błyskawicznie! Książka napisana jest z humorem dzięki temu, że główni bohaterowie, których swoją drogą nie da się nie polubić, uwielbiają sobie dogryzać. Zabawnych momentów tutaj nie brakuje i jest to lekka historia, która przepełniona jest romantycznymi momentami. Jestem pewna, że będziecie się przy niej bawili tak samo świetnie, jak i ja! Polecam z całego serca!

Książka, którą musicie przeczytać! Znajdziecie w niej:

* fake dating

* young adult romance

* childhood enemies

 Czasem życie ma dla nas gotowy scenariusz. Lepszy niż w filmach. 

Lizzy najbardziej w świecie wierzy w prawdziwą miłość, jak z filmu. Jej romantyczna dusza uwielbia oglądać komedie romantyczne i z utęsknieniem czeka na swojego idealnego chłopaka. Kiedy do miasta wraca dziecięca miłość Lizzie musi działać. Nasza bohaterka musi wykorzystać swoją szanse, ponieważ czuje, że to właśnie Michael jest jej przeznaczony. Nieoczekiwanie Wes - chłopak z sąsiedztwa oferuje Lizzie pomoc w zdobyciu chłopaka. Nie pałają do siebie sympatią, więc ten plan nie ma prawa się uda, ale jak to mówią od nienawiści do miłości jeden krok!❤🔥

Jako fanka komedii romantycznych i wszystkiego co z tym związane, wpadłam po uszy. Ta książka była tak urocza. Relacja Liz i Wesa jest po prostu cudowna, a wątek enemies to lovers nabiera tu zupełnie nowego znaczenia. Czyta się ją bardzo szybko I przyjemnie. Bardzo podobały mi się nawiązania do komedii romantycznych i do piosenek. Historia może i przewidywalna, ale i tak dostarczyła mi mnóstwo przyjemności. Wszystkie ich kłótnie, słowne przepychanki i cudownie stworzone charaktery sprawiły, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zdecydowanie polecam sięgnąć po „Lepiej niż w filmach” 💙🎬🍿.

To idealny tytuł do czytania, kiedy za oknem pada deszcz a w ręku trzyma się kubek gorącej herbaty. ❤

Romantyczne filmy nigdy nie były tak dobre.

Liz Buxbaum jest specem od miłości - romantyczne komedie ma we krwi, a szczęśliwe zakończenia to jej drugie imię. Dlaczego zatem tak trudno jest odnaleźć ''i żyli długo i szczęśliwie'' w prawdziwym świecie? Michael zawrócił Liz w głowie, a teraz wraca do miasta - problem w tym, że wcale jej nie dostrzega. Wtedy pojawia się niecny, wybitny plan. Liz nawiąże nić porozumienia z Wesem Bennetem, sąsiadem-wrogiem i jednym z przyjaciół Michaela, a następnie zbliży się do obiektu swoich westchnień. Brzmi dobrze, prawda? Co jednak zrobić, gdy wróg numer jeden okazuje się... kimś więcej niż tylko wrogiem?

Wrogowie i motyw udawanego randkowania? Brzmi jak przepis na sukces - lub na świetną książkę. Lynn Painter zaprezentowała czytelnikom opowieść jak z najlepszej komedii romantycznej. Lepiej niż w filmach obiecuje wiele niespodzianek, ale także dużo wnikliwych refleksji dotyczących miłości, przyjaźni i życiowych priorytetów. Czy jesteście gotowi wybrać się z Liz oraz Wesem do kina i ujrzeć, jak ich plan ulega zniszczeniu?

Słodka jak wszystkie komedie romantyczne - Lepiej niż w filmach udowadnia, iż historie stworzone dla młodzieży wciąż potrafią bawić i prezentować intrygujące rozwiązania typowych motywów. Lynn Painter zabiera czytelników w istną podróż przez popularne motywy i wątki, które zapewnią godziny świetnej zabawy w towarzystwie cudownie wykreowanych bohaterów. Czy jesteście gotowi na kolejną romantyczną przygodę? Liz i Wes właśnie wchodzą na ring!

Pełna recenzja na stronie: [Adres usunięty]

Liz Buxbaum to romantyczka, ROMANTYCZKA aż do przesady. Ta dziewczyna uwielbia komedie romantyczne i szczęśliwe zakończenia, takiego też pragnie dla siebie. Jej szczęśliwym zakończeniem jest Michael- chłopak, któremu w dzieciństwie oddała serce, chłopak, który wyjechał, a następnie wrócił by Liz mogła przeżyć swoją romantyczną historię. Ale czy to na pewno on będzie jej szczęśliwym zakończeniem?

Liz ma plan jak zbliżyć się do chłopaka, a pomóc w tym ma jej wróg od dzieciństwa, jej sąsiad Wes. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Okazuje się,że Wes nie jest wcale taki okropny i wredny,za to jest zdecydowanie uroczy, a Liz niespodziewanie odkrywa że lubi spędzać z nim czas...

Czy dziewczyna wyrwie się z schematu idealnej komedii

romantycznej?

Podczas czytania tej książki miałam dość mieszane uczucia. Czemu? Ponieważ niesamowicie irytowała mnie główna bohaterka, za to z drugiej strony miałam wrażenie, że momentami JA zachowuje się tak samo jak ona. (przypał

No bo serio przyznaję się romantyzuje swoje życie i jestem uzależniona od romantycznych zakończeń i chyba jak większość dziewczyn marzę o takim romansie.. (Wiem dziewczyny, że nie jestem sama!!!) Wracając do bohaterki Liz jest urocza, ale jest również nieświadoma rzeczywistości, a jej postępowanie może irytować. Dziewczyna zamienia swoje życie w komedię romantyczną, a tworzy komedię pomyłek. Można by się tego spodziewać, że nic nie pójdzie zgodnie z planem, przecież to życie a nie film (Dobra to książka,ale wiecie o co chodzi xD) Życie piszę dla nas inne scenariusze i nie za bardzo interesuję się naszymi wyobrażeniami na temat idealnego scenariusza dla nas. Ale czy to właśnie nie jest najlepsze? To, że życie nas zaskakuje, to właśnie dodaje życiu ten szczególny smak

Wes był bohaterem którego pokochałam za jego charakter i zdrowy rozsądek. Mimo, że był zdecydowanie mniej podobny do mnie niż Liz to właśnie on stał się moją ulubioną postacią.

Bookstagram: kartkujac_zycie

Lepiej niż w filmach Lynn Painter to komedia romantyczna, która jest prawdziwym zderzeniem rzeczywistości z romantyzmem przedstawianym w kulturze. A wszyscy dobrze wiemy, że życie rzadko kiedy przypomina scenariusz filmowy, a scen nie możemy poprawiać do tego czasu, aż będą doskonałe. Czas na pierwszy klaps filmowy!

„Było tak, jakbym nigdy nie obejrzała żadnej komedii romantycznej. To dopiero komedia pomyłek.”

Akcja!

Liz Buxbaum wie, jak powinna wyglądać miłość. Zna wszystkie schematy uderzania strzały amora od potrącenia, wylania kawy na perliście białą koszulę, pomoc w zmianie koła pośrodku niczego… Tak zaczęła się jej „miłość” do Micheala, ten moment był i d e a l n y. Teraz chłopak wróci do miasta i Liz musi zrobić wszystko, aby zdobyć jego serce. I musi być tak jak w filmach! Dlatego ucieka do postępu, wszak lepiej zaprzyjaźnić się ze znienawidzonym Wesem, udawać z nim związek, niźli napisać inny scenariusz. Pada pierwszy klaps, aktorzy zadowoleni, odgrywają nowe sceny, tylko nagle te udawane uśmiechy zamieniają się w prawdziwe, a nieprzyjemny obowiązek staje się codziennością, bez której nie potrafi się już żyć. Jak Liz porazi sobie ze swoimi wyobrażeniami o miłości? I czy życie musi być naprawdę aż tak różne od komedii romantycznych?

„- Od wrogów do kochanków. Klasyczny motyw.

- Dobry boże, tobie się to podoba. – Zmrużył oczy, nachylił się i poklepał mnie po głowie. – Ty biedna, zdezorientowana fanko miłości. Powiedz mi szczerze: sądzisz, że ten film jest powiązany z rzeczywistością?”

Światła!

Motyw udawanego związku, od nienawiści do kochanków jest jednym z najczęściej wybieranych przez czytelników. Lubimy obserwować, jak zmienia się bohater, dojrzewa i otwiera się na miłość. W przypadku Liz i Wesa do tego kotła z eliksirem na idealną książkę na lato należy dodać nutę sarkazmu, iskrzące dialogi, całe wiaderko dobrego humoru i szczyptę romantyzmu. W końcu czyż nie każdy z nas marzy o bajkowej miłości? Takiej aż po grób? Lepiej niż w filmach to opowieść słodka, urocza, taka, która odpręża i chwyta za serce. Lekka lektura idealna na lato, która pokaże nam, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla miłości. I wcale nie musi zostać to napisane w scenariuszu filmowym. I choć łapiemy się na pouczaniu głównej bohaterki, śmianiu się z jej naiwności, nie zdajemy sobie sprawy, gdy sami mówimy się do siebie: też chciałbym się tak zakochać.

„I gdy tak siedziała, brocząc, zaczęłam się zastanawiać, czy wszechświat nie wysyła mi wiadomości. Byłam większą optymistką niż większość ludzi i całym sercem wierzyłam w przeznaczenie, skłamałabym jednak, gdybym powiedziała, że to nie sygnały ostrzegawcze.”

Uśmiech!

Lepiej niż w filmach nie tylko dostarcza nam rozrywki. Książka rozpala apetyt na więcej: więcej uśmiechu, więcej miłości, więcej relaksu. Razem z Liz możemy obejrzeć jej ulubione filmy na nowo, odkryć to, czego nie zauważaliśmy wcześniej. Autorka często nawiązuje do kinematografii, literatury, dając nam jednocześnie pomysły na kolejne wieczory, podczas których możemy się doskonale bawić. Choć ta komedia romantyczna jest słodka i urocza, nie brakuje w niej momentów smutnych, rodzinnych, takich, z którymi borykamy się my: nie-bohaterowie filmów romantycznych. Ta opowieść zapada w pamięć, daje szeroką gamę pomysłów na randki, nadzieję na miłość, taką, dodającą skrzydeł.

„Uwierz mi, czasami tą osobą z największym «potencjałem magicznego wieczoru» jest ktoś, kogo w ogóle się nie podejrzewa. Czasami może to być ktoś, kogo znasz od zawsze, a kogo tak naprawdę nie zauważałeś.”

JAK Z KOMEDII ROMANTYCZNEJ!

Miłośniczka komedii romantycznych pragnie uczucia niczym z filmu, ale czy da się w prawdziwym życiu poczuć coś takiego? Liz wierzy, że czeka na nią wielka miłość, tylko musi trochę jej pomóc. Gdy po latach powraca Michael, w którym od zawsze była szalenie zakochana, jest gotowa zrobić wszystko, by go zdobyć. I tu pojawia się Wes - jej sąsiad i zaciekły wróg, a jednocześnie kolega Michaela. Potrzebuje tylko aby zabrał ją na parę wspólnych wyjść i nachwalił przed Michaelem, to dosyć proste, prawda? Układ z wrogiem gotowy, ale czy wszystko pójdzie po myśli Liz?

Fabuła rodem z typowej komedii romantycznej, a jej poprowadzenie również nas nie zaskoczy. Jednak przewidywalność historii nie jest tu żadną przeszkodą. Wręcz przeciwnie. Czasami po prostu potrzebuję takiej lekkiej historii, od której wiele nie wymagam poza zapewnieniem mi dobrej zabawy. Przy Lepiej niż w filmach bawiłam się przednio. Bardzo podobała mi się również kreacja większości bohaterów, z Wesem i Heleną na czele. Problem miałam jedynie z Liz - denerwowała mnie swoim podejściem do życia i ludzi, a także tym, jak bardzo była niedomyślna i zapatrzona w siebie. Całe szczęście, z czasem jej postać nieco ewoluuje i dziewczyna ma trochę więcej w głowie.

Warto wspomnieć, że poza głównym wątkiem romantycznych zawirowań Liz, pojawiają się również inne ciekawe wątki. Nasza główna bohaterka jako dziecko straciła matkę w wypadku i mimo upływu lat, nadal jest jej ciężko odnaleźć się w nowej rzeczywistości i z nową kobietą u boku ojca. Autorka z ogromnym wyczuciem poprowadziła ten temat, dzięki czemu łatwiej było nam współczuć Liz i kibicować jej w poukładaniu swoich uczuć. Ponadto, Lynn Painter zwróciła uwagę na siłę przyjaźni, której nie warto brać za pewnik i trzeba o nią dbać. W ogólnej ocenie - jestem na tak!

STRUKTURA

Książka podzielona jest na numerowane rozdziały, które rozpoczynają cytaty z komedii romantycznych, oglądanych przez Liz. Dodatkowo, w książce dużą rolę pełni muzyka i na kartach powieści pojawia się mnóstwo tytułów, a na końcu mamy również playlistę. Pierwszoosobową narrację powierzono naszej głównej bohaterce i dzięki temu możemy ją lepiej poznać oraz dowiedzieć się, co dzieje się w jej głowie. Styl pisania autorki jest prosty i przyjemny w odbiorze, a także sprawia, że książkę czyta się dosyć szybko. Od strony technicznej nie mam żadnych zastrzeżeń.

PODSUMOWUJĄC

Lepiej niż w filmach to urocza książka, idealna do spędzenia z nią miłego wieczoru. Szybko się ją czyta i wprowadza nas w klimat typowy dla komedii romantycznych. Nie obyło się bez wad, ale i tak nieźle bawiłam się podczas lektury. Jeśli lubicie takie lekkie książki, trochę naiwne i urocze, ale gdzieś trącające też życiowymi lekcjami, to powieść Lynn Painter jest właśnie dla Was. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ta historia!

Amanda Says

Liz Buxbaum wyróżniała się już od najmłodszych lat i była spostrzegana jako nietypowe dziecko. Od zawsze jej zainteresowania kierowały się w stronę muzyki, ukochanych komedii romantycznych i kolorowych kwiecistych kreacji. Całe dnie spędzała na wymyślaniu scenariuszy, wyjętych niczym z filmów. Elizabeth zostało to do dziś, więc szczęśliwe zakończenie było jej po prostu pisane. Kiedy do miasta powraca dziecięca miłość dziewczyny, uznaje to za znak od wszechświata i postanawia postawić pierwsze kroki w kierunku romantycznej relacji. Jest gotowa poświęcić wszystko, aby spełnić swoje najskrytsze marzenia. W ten sposób nawiązuje również bliższy kontakt z Wesem Bennetem – jej sąsiadem i odwiecznym wrogiem, który niespodziewanie pomoże Buxbaum zdobyć serce Michaela.

Wszystko jednak wskazuje, że los ma inne plany. Jak potoczy się dalsza historia bohaterów?

„Lepiej niż w filmach” autorstwa Lynn Painter to moje absolutne zaskoczenie tego roku. Byłam pewna, że książka okaże się zwykłą odskocznią od rzeczywistości. Bezkonkurencyjnie mi to zapewniła, lecz także przyniosła ogrom komfortu. Oczarowała mnie nie tylko bohaterami, lecz także świetną, wciągającą fabułą.

Styl pisarski był tak niesamowicie lekki i przyjemny, że zanim się obejrzałam, a książka już dobiegała ku końcowi. Każdy rozdział był poprzedzony cytatem z filmu, co w pewnym sensie mnie zaciekawiło. Nie jestem wielką fanką komedii romantycznych, ale po tej lekturze z pewnością trochę ich obejrzę. Wplatane w całą treść fragmenty piosenek i nawiązania do różnych artystów także nadawały niesamowitego klimatu – w tym aspekcie playlista od Wydawnictwa Young wykonała wielką robotę.

Jestem ogromną zwolenniczką bohaterów wykreowanych przez Lynn. Każdy z nich miał swój unikalny charakter i realnie przypominał ludzi, którzy mogliby w tej chwili nas otaczać. Wes Bennet stał się moim absolutnym uwielbieniem i liczę, że wszechświat kiedyś ześle mi takiego człowieka.

Doceniam również fakt, że w książce oprócz świetnego romansu młodzieżowego, został poruszony wątek cierpienia po stracie bliskich. Mimo, że złamał mi on na początku serce, to później był w stanie odbudować je na nowo. Ujrzałam bohaterkę, która wraz z biegiem wydarzeń i całą historią rozwijała się, a w głównej mierze dorastała.

„Lepiej niż w filmach” to przede wszystkim fenomenalny romans młodzieżowy z wątkiem enemies to lovers i fake dating, wspaniałymi bohaterami, lekkim stylem i świetną fabułą. Jest to książka, która nie tylko przynosi ogrom komfortu, lecz także zapewnia rewelacyjną rozrywkę.