- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: ILLUMINATIO31
Recenzje książki Lament. Intryga Królowej Elfów (9)
-
Początkujący RecenzentOcena: 5/5Dodana przez BARBARA S. w dniu 2013-10-30Opinia potwierdzona zakupemRecenzja dotyczy produktu typu: książka
15 z 36 osób uznało recenzję za przydatnąTAJEMNICZA I POGODNA ZARAZEM DOBRZE SIĘ CZYTA BARDZO DOBRA DLA NASTOLATEK POZOSTAWIA W KLIMACIE TAJEMNICZOŚCI
-
Początkujący RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Marta D. w dniu 2011-10-27Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
20 z 35 osób uznało recenzję za przydatną„Lament” Maggie Stiefvater nie koniecznie jest powieścią bardzo wysokich lotów, ale miło się czyta. Brakowało mi klimatycznych opisów budujących nastrój, oraz przede wszystkim przybliżenia kim są fejowie stanowiący przecież istotny element fabuły – informacji o nich musiałam poszukać sama.
Niemniej dla pani Siefvater należy się bardzo duży plus za niebanalną historię, opowiedzianą w humorystycznym i przyjemnym stylu, dzięki czemu wieczory spędzone z tą książką zaliczam do udanych. Sięgnę po „Balladę”, która jest kontynuacją przygód Dee i Jamesa, ponieważ chyba polubiłam bohaterów i jestem ciekawa ich dalszych losów.
Podziękowania należą się również wydawcy. Oprawa graficzna tej serii bardzo mi się podoba, oddaje charakter książki i jest dobrze przemyślana. Muszę przyznać, że przeżyłam miłe zaskoczenie, kiedy zobaczyłam „Lament” i „Balladę” stojące obok siebie na półce. Na grzbietach pojawia się interesujący motyw. Brawa za pomysł! -
Początkujący RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Zuzanna S. w dniu 2011-05-04Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
19 z 34 osób uznało recenzję za przydatnąPamiętacie te piękne opowieści z dzieciństwa o elfach i wróżkach, o zaklętych księżniczkach i miłości silniejszej niż śmierć? Pamiętacie te czasy, kiedy nie było rzeczy niemożliwych? Zwykły patyk zmieniał się wówczas w czarodziejską różdżkę, a kilka połączonych ze sobą liści w koronę. Jeśli chcecie przeżyć wielką, magiczną i romantyczną przygodę, to dobrze trafiliście.
„Lament” to w zasadzie typowy przedstawiciel paranormal romance, nie sposób nie zauważyć tu kilku klasycznych już schematów pojawiających się wcześniej, takich jak tajemniczy chłopak, czy trójkąt miłosny. Jednak pomimo tego, co nieuniknione, na każdym kroku jesteśmy zaskakiwani rozwiązaniami całkowicie nowymi i oryginalnymi.
Zacznijmy od głównej bohaterki; to szesnastoletnia dziewczyna o oryginalnym imieniu Deirdre. Czy jest typową przedstawicielką swojej grupy społecznej, czyli przeciętną uczennicą amerykańskiego liceum? Otóż nie. To utalentowana harfistka odnoszącą spore sukcesy w dziedzinie muzyki. Na jednym z konkursów poznaje Luke’a - tajemniczego chłopaka o mrocznej przeszłości. Dlaczego wzbudził moją aprobatę? Ponieważ nie jest kolejnym ponurym i obrażonym na cały świat zbuntowanym nastolatkiem, a wesołym, pełnym życia młodzieńcem, który od samego początku stara się zaimponować Dee. No i gra na flecie. Chłopak motywuje Deirdre do odważniejszej, bardziej wirtuozowskiej gry, chwilę później postanawiają wykonać duet.
Od tego czasu zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a wszystkie zdają się mieć związek z magicznymi stworzeniami rodem z mitologii – fejami.
O wróżkach napisano już wiele. W literaturze młodzieżowej istoty te stały się niemal tak popularne jak wampiry, czy anioły. Przyjęło się różne tłumaczenie ich oryginalnej nazwy – faeries. Oprócz tej najczęściej spotykanej – wróżek spotykamy się z elfami, piksami, czy wreszcie nomenklaturą przyjętą w polskim tłumaczeniu „Lamentu” – fejami.
Książka pani Stiefvater wyróżnia się spośród innych utworów o podobnej tematyce swoim niezwykłym, oryginalnym i fascynującym światem przedstawionym. Cechy magicznych istot, obrzędy, rytuały i zwyczaje zaczerpnięte są wprost z celtyckiego oraz germańskiego folkloru dając nam wrażenie autentyzmu wszelkich nadprzyrodzonych elementów, z którymi mamy do czynienia w trakcie czytania.
Co mnie szczególnie urzekło w „Lamencie”, to fakt, że świat fejów nie jest jedynie dodatkiem do opisu zwykłego, codziennego życia nastolatki. Gdzie tam! Magia wypływa z każdej strony powieści, zalewa nas cudownym wrażeniem baśniowości, wciąga wewnątrz wykreowanego świata i hipnotyzuje wyartykułowaną za pomocą liter muzyką. Cała fabuła, mimo, że osadzona w świecie dobrze nam znanej rzeczywistości, jest podporządkowana jakiemuś wyższemu porządkowi. Wszystkie elementy z dwóch różnych światów łączą się w jedną, harmonijną całość, a czytelnik wkrótce zdaje sobie sprawę z tego, że zamiast podążać dobrze sobie znaną ścieżką, wpadł w zasadzkę elfiej muzyki i pochłonięty dzikim tańcem zapomniał się w tym niezwykłym świecie.
Same feje budzą skrajne emocje; od strachu i niechęci, poprzez ciekawość, aż po szczerą sympatię. Wielkie gratulacje za stworzenie tak bogatego i ciekawego przekroju przez całą Faerię.
Autorka bardzo umiejętnie buduje napięcie w powieści, dzięki czemu trudno się oderwać od lektury. Wszystko zaczyna się niewinnie, ale z czasem każdy aspekt opisywanej przygody robi się coraz bardziej mroczny, niebezpieczny. Razem z bohaterką wnikamy w świat fejów, odczuwamy strach z domieszką zauroczenia. Wszystko to prowadzi do naprawdę spektakularnego, gorzko-słodkiego finału, który tylko zaostrzył mój apetyt na poznanie dalszych losów wykreowanego świata.
„Jeśli spośród muzyki elfów da się wyróżnić jakiś instrument, to jest to zazwyczaj właśnie harfa.” *
Czyli parę słów o harfie i muzyce. Podoba mi się, że muzyka odgrywa tak wielką rolę w powieści. Opisy melodii, teksty pieśni pojawiają się dosyć często i umiejętnie budują atmosferę prezentowanych wydarzeń. To dzięki muzyce fejowie żyją i funkcjonują, muzyka jest ich całym światem i te emocje da się odczuć na łamach powieści.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie spostrzegła pewnej nieścisłości. Nie wiem na jakim instrumencie dokładnie grała Dee, ale klasyczna harfa waży około 30 kilogramów i osiąga wysokość 170 centymetrów, w związku z czym nie da się jej tak po prostu nosić pod pachą jak robiła to bohaterka. Harfa celtycka, o której mowa w treści, jest jeszcze potężniejsza. ;)
„Lament” to powieść, która przypadnie do gustu wszelkim miłośnikom przygody i romansu, ale także osobom pragnącym całkowicie oderwać się od rzeczywistości i zanurzyć się w świecie pełnym magii i muzyki. To pozycja dla wszystkich miłośników elfów oraz dla tych, którzy dopiero chcą je poznać.
------
* Wird Sikes, „Elfy. Brytyjskie gobliny, walijski folklor, elfia mitologia, legendy i tradycje”, tłum. Marek Skowerski, wyd. Armoryka, 2010, s. 88 -
Początkujący RecenzentOcena: 3/5Dodana przez Kamila K. w dniu 2011-10-09Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
18 z 34 osób uznało recenzję za przydatnąDeidre to bardzo nieśmiała i wyobcowana nastolatka. Nie należy do świty najpopularniejszych dzieciaków w szkole, które błyszczą swoją obecnością w każdym miejscu, w którym się pojawiają. Deidre jest dokładnym przeciwieństwem takich dzieciaków. Sama określa się mianem niewidzialnej. Ale fakt ten wcale nie przeszkadza jej w byciu kimś. Bo kto powiedział, że tylko popularni ludzie mogą się wyróżniać?
Co sprawia, że nasza główna bohaterka jest taka wyjątkowa, zapytacie: genialna gra na harfie. Muzyka, która wydostaje się spod palców Deidre jest cudowną, harmonijną melodią, która potrafi zauroczyć każdego słuchacza, wprowadzając go w zupełnie inny świat. Właśnie w ten sposób nastolatka ściąga na siebie ogromne kłopoty, których nie sposób było przewidzieć.
Wszystko zaczęło się od koncertu, w którym Deidre brała udział. Jak przed każdym występem, gdzieś za rogiem czaił się stres. A że dziewczyna ma poważne problemy z jego opanowaniem, nerwy wzięły górę i Deidre nie pozostało nic innego, jak bieg do toalety zakończony niepohamowanymi torsjami. W takim stanie odnalazł ją Luke, zabójczo przystojny chłopak ze snu. Przecież to niemożliwe! Skąd w szkolnej toalecie wyśniony przystojniak?! No właśnie, skąd?
Odpowiedzi na to pytanie nie łatwo było znaleźć. A jeszcze trudniej było ją poznać i zaakceptować. Okrutna, mistyczna a zarazem niesamowita i kusząca prawda, która tylko pogarsza sytuację Deidre. I nie tylko Deidre, bo w tarapaty popadają również jej najbliżsi. Cudowny Luke, w którym nastolatka zauroczyła się w mgnieniu oka, okazał się zwiastunem samym problemów. Gdzieś między uczucia łączące dwójkę bohaterów wkradają się psotne i złośliwe elfy, które roztaczają wokół siebie drażniącą woń ziół i idealne, czterolistne koniczynki. A do tego wszystkiego, gdzieś w zaciszu tajemniczej Faerii kryje się Królowa Elfów, którą niepokoi obecność Deidre i jej wciąż rozwijających się zdolności. Czy główna bohaterka poradzi sobie z trudnościami, które zgotował jej los?
Sięgając po tę książkę, byłam przepełniona ciekawością i przyznaję, że oczekiwaniami również. Na swoim koncie mam sporo powieści fantasy dla młodzieży i coraz trudniej jest mnie zadowolić. Niemniej jednak byłam pełna dobrych chęci, bowiem pierwszy raz miałam okazję czytać książkę o elfach. Bardzo lubię wszelakie mityczne stworzenia i paranormalne historie, więc książka jak znalazł. Ale czy „Lament” zaspokoił moje oczekiwania, czy też okazał się rozczarowaniem? O tym niżej.
Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy to oprawa graficzna. Fantastyczna oprawa graficzna. Bardzo lubię połączenie rudości i zieleni, jest takie efektowne i przykuwające wzrok. To skłoniło mnie do dalszych wizualnych oględzin. Wertując książkę zauważyłam, że każda księga poprzedzona jest ślicznym rysunkiem i odpowiednim cytatem. Kolejny plus! Nakarmiwszy swoje oczy, postanowiłam rozpocząć lekturę.
Moje wrażenia? Uważam, że „Lament” jest całkiem dobrą lekturą – lekką i przyjemną, z nutą tajemniczości. W odpowiedni sposób dawkuje napięcie, wprowadzając czytelnika w stan oczekiwania. Na przykład wątek Królowej Elfów – co jakiś czas był ledwo, ledwo muskany, powoli karmiąc ciekawość czytelnika, by w końcu wybuchnąć w punkcie kulminacyjnym. Niestety, jak na moje oko trochę za krótko trwał. Myślałam, że poznam więcej informacji o Królowej i kiedy już wątek znalazł się w kulminacyjnym momencie to zostanie rozwinięty, by dokończyć to, co zostało zaczęte podczas wcześniejszych „muśnięć”. A tu nic. Z przykrością muszę stwierdzić, że więcej jest takich niewyjaśnionych wątków, które zostały napoczęte, rozbudziły ciekawość, a potem zostały porzucone, bez rozwiązania.
Mam cichą nadzieję, że znajdę odpowiedzi na swoje pytania w kontynuacji „Lamentu” pod tytułem „Ballada. Taniec mrocznych elfów”. Poza tym, kolejna część jest poświęcona Jamesowi, który bardzo mi się spodobał jako bohater. Nieco sarkastyczny, dowcipny, z dystansem do siebie i do świata, wierny przyjaciel Deidre, na którego wsparcie może liczyć w każdej chwili. Z chęcią poznam dalsze losy tego bohatera. Natomiast jeśli chodzi o Luke’a, czegoś mi brakowało. Chyba właśnie tej arogancji i nieco zadartego nosa – to, co zawsze sprawia, że dziewczyny szaleją za główną postacią męską. A tutaj Luke po prostu jest. Przystojny, silny, ratujący z opresji. Niemniej jednak brakowało mu tego „czegoś”.
Jednakże pomijając niewielkie braki w bohaterach i pogubione wątki, mogę powiedzieć, że książka mi się podobała. Nie rzuciła mnie na kolana, ale też nie zanudziła na śmierć. Cieszę się, że chociaż trochę mogłam zajrzeć do świata elfów i fejów, które wcale nie są słodkie i radosne – wręcz przeciwne, są złośliwe i nieobliczalne. Ich olśniewająca uroda i dzikość są oszałamiające –według podań elfy traktują ludzi jak zabawki, kusząc do radosnego tańca, z którego nie sposób się wyrwać, aż umiera się ze zmęczenia. Naprawdę intrygujący świat, którego nie miałam okazji wcześniej poznać. Całkiem przyjemna powieść fantasy dla młodzieży. Myślę, że warto przeczytać w wolnej chwili, choć moim zdaniem nie należy oczekiwać fajerwerków. -
Początkujący RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Małgorzata S. w dniu 2011-05-09Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
18 z 34 osób uznało recenzję za przydatnąDla wszystkich osób tęskniących za baśniowym klimatem okraszonym nutką grozy, pragnących poznać interesujących bohaterów i chcących zagłębić się w porywającej fabule i ciekawym wątku miłosnym, „Lament. Intryga Królowej Elfów” będzie książką idealną. Jest to taka historia, którą chce się czytać i o której nie chce się zapomnieć... i do której pewnie nieraz będzie się wracało :) Polecam!
([Adres usunięty])