Książkę "Byliśmy w Oświęcimiu" po raz pierwszy wydała w roku 1946 w Monachium Oficyna Warszawska na Obczyźnie. Wydawnictwo założył Anatol Girsa, który poznał autorów książki w Dachau. Okładki części egzemplarzy oprawiono wówczas w "pasiaki" pochodzące z prawdziwych ubrań więziennych. Przez oprawę kilku egzemplarzy przepleciono drut kolczasty. Jeden egzemplarz, należący do właściciela wydawnictwa, został oprawiony w skórę z esesmańskiego płaszcza.
Trudno znaleźć drugą książkę z tak poruszającą historią, jak "Byliśmy w Oświęcimiu" Tadeusza Borowskiego, Krystyna Olszewskiego i Janusza Siedleckiego. Jej autorzy to byli więźniowie obozu w Oświęcimiu o numerach 119198, 75817 i 6643, którzy zaraz po zakończeniu wojny spisali wspomnienia własne oraz innych więźniów.
Dlaczego nie da się przejść obojętnie obok tej książki? Ponieważ zawiera szokujące informacje o życiu obozowym w Auschwitz, których nie ma w innych pozycjach literatury obozowej, a spisane historie uczą, że przeżycie jednych w obozie oznaczało śmierć dla innych. Dziś wiemy, że wspomnienia obozowe towarzyszyły byłym więźniom do końca życia, czasem tragicznego końca, jak samobójcza śmierć Tadeusza Borowskiego, jednego z autorów książki "Byliśmy w Oświęcimiu".
Wznowienie książki "Byliśmy w Oświęcimiu" jest wielką szansą dla tych czytelników, którzy nie czytali książki z racji braku dostępu do niej. Napisać, że każdy Polak powinien ją mieć w swoim domu i znać, to za mało.
O książce
Tuż po wojnie, w 1946 roku, ta książka była wstrząsem. Ale także dzisiaj jest wstrząsająca i znowu bardzo potrzebna, bo pamięć przeszłości oddala się, a rolę dokumentów zaczynają odgrywać kiczowate powieści z Auschwitz w tytule – dlatego tak ważne jest wznowienie Byliśmy w Oświęcimiu.
Justyna Sobolewska, „Polityka”