Interesujesz się sportem, a szczególnie boksem? Ciekawią Cię biografie ludzi, którzy swoje życie poświęcili sportowym zmaganiom? Zastanawiasz się, ile prawdy na ich temat jest w prasowych i internetowych doniesieniach?
Jeśli na wszystkie lub większość powyższych pytań odpowiesz twierdząco, sięgnij po książkę "Tyson Fury. Bez maski. Autobiografia"!
Tyson Fury przeszedł długą drogę. Urodził się trzy dni przed planowanym terminem porodu. Już wtedy musiał rozpocząć niełatwą walkę o swoje życie. Lekarze nie dawali mu wielkich szans, ale się udało. Chłopiec przeżył dzięki jeszcze nieuświadomionej determinacji, która później naznaczyła jego życie pasmem sukcesów. Jeden człowiek widział w nim już wówczas potencjał – ojciec, który sam był pięściarzem. Na cześć Mike'a Tysona nadał synowi imię Tyson, a potem został jego trenerem. Będąc nastolatkiem, Tyson Fury siał postrach wśród rywali.
Jego kariera jednak wcale nie była taka łatwa. Brytyjczycy odmówili mu możliwości udziału w kwalifikacjach olimpijskich, więc młody bokser zdecydował się reprezentować Irlandię. Pierwszy pojedynek jako reprezentant tego kraju Fury odbył w Polsce, w Rzeszowie. Oczywiście go wygrał. Potem przyszła kolej na kolejne zwycięstwa, w tym z Władimirem Kliczko w 2015 roku. Tyson Fury zyskał wówczas tytuł mistrza świata kategorii ciężkiej organizacji IBF, WBO, WBA i IBO.
Biografia sportowca pokazuje jednak, że życie to nie tylko pasmo zwycięstw, ale także niełatwych wyborów i upadków. Po tym jak pięściarz odmówił walki z pretendentem do tytułu mistrzowskiego, odebrano mu upragniony tytuł zaledwie dziesięć dni po jego zdobyciu. Kilka miesięcy później Tyson Fury był wrakiem człowieka, który dobrowolnie oddał wszystkie swoje pasy. Media huczały o jego uzależnieniach i wybrykach, a depresja utrudniała życie i powrót do normalności.
W swojej autobiografii Tyson Fury opowiada o tym, jak udało mu się pokonać wszystkie demony, które sprawiły, że z docenianego sportowca przeistoczył się we wrak człowieka. Opowiada też o kulisach swoich walk, dzieląc się interesującymi i nieznanymi faktami.
Opinie o książce
Nie ukrywam, że uwielbiam Tysona Fury’ego i lubię komentować jego walki, bo boks w jego wykonaniu to zawsze show. Myślę, że i wy go polubicie po przeczytaniu tej książki, którą zaczął pisać, gdy ważył 180 kilogramów i był w ciężkiej depresji. Jechał 250 kilometrów na godzinę swoim ferrari i chciał uderzyć w barierę mostu, popełnić samobójstwo. Ale pomyślał o swoich dzieciach i dał po hamulcach. Później jest jeszcze ciekawiej… Warto przeczytać.
Andrzej Kostyra, Polsat Sport/Super Express
O pięściarzach takich jak Tyson Fury jest głośno, nawet gdy nie walczą. A gdy walczą i wygrywają – jest bardzo głośno. Kiedy pod koniec 2015 roku Król Cyganów pokonał Władimira Kliczkę i odebrał mu mistrzowskie pasy, bokserski świat oniemiał, a waga ciężka dostała nowe życie. Niewiele jednak brakowało, by mistrz je stracił. Brały nad nim górę zarzuty o doping, a także narkotyki, alkohol, postępująca depresja i chorobliwa otyłość. To, że wrócił znad przepaści, wygrał z depresją i znów walczy, jest jego największym zwycięstwem. I o tym jest ta książka.
Janusz Pindera, publicysta, komentator boksu
Tyson to pięściarz, którego trudna historia jest prawdziwą inspiracją. Swoją „maskę” nosił bardzo umiejętnie nawet podczas naszych sparingów. Jego autobiografię polecam nie tylko fanom boksu, ale każdemu bez wyjątku.
Mariusz Wach, bokser
Przejmująca opowieść o mistrzu z ludzką twarzą i spektakularnym powrocie na szczyt wagi ciężkiej. Poradnik dla wszystkich, którzy muszą podnieść się z egzystencjalnych desek. Walka w ringu była dla „Króla Cyganów” małym fragmentem o wiele poważniejszej batalii z depresją. Opowiedział o tym w swoim, całkowicie zwariowanym stylu, otwierając przed nami umysł i serce. Wartościowa lekcja życia.
Piotr Jagiełło, TVP Sport
Ta książka jest nieprzewidywalna jak sam Tyson Fury. Brytyjczyk odsłania kulisy boksu zawodowego na najwyższym poziomie. W typowy dla siebie, bezkompromisowy sposób ukazuje też twarz człowieka. Tego, którego znają wszyscy kibice, czyli krzykacza kochającego robić wokół siebie wielkie zamieszanie, ale i faceta po przejściach. Fury nigdy nie bał się mówić. Tu idzie dalej, a wspomnienia o tym, jak chował własne nienarodzone dziecko i jak chciał się zabić, mając cały świat u stóp, zostają w głowie na długo.
Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy