Malibu płonie

Przeczytałam ostatnią stronę, zamknęłam książkę i zaczęłam rozmyślać. O tym, co tak naprawdę czuję po lekturze "Malibu płonie". Czego od niej oczekiwałam, a co finalnie otrzymałam.

Największym problemem okazało się to, że jak zwykle, po szeroko zachwalany tytule, oczekiwałam fajerwerków. Historii porywającej, takiej, od której ciężko będzie się oderwać. Czekałam cierpliwie, aż porwie mnie i wyrzuci na brzeg dopiero wraz z zamknięciem ostatniej strony. Żałuję, że nie potrafiłam tych oczekiwań odłożyć na półkę.

Ciężko mi opisać książkę, która nie zachwyca tak jak powinna. Ale musicie zrozumieć, że to nie była zła lektura. Raczej stonowana, aniżeli porywająca.

Mocno osadzeni, wyraziści bohaterowie. Dwukierunkowa narracja, prowadzona z kilku perspektyw, którą z ekscytacją śledziłam. To zdecydowanie najmocniejsze strony powieści. Podobnie jak konsekwentnie poprowadzona powieść, od początku do końca. Ostatnie kilkanaście stron przypominało scenę z klasowej produkcji na miarę najlepszych filmów Hollywood. Dosłownie widziałam je oczami wyobraźni.

Mam też ostatnio szczęście do tytułów, w których ważnym elementem jest przemiana kobiecej bohaterki. Tutaj obserwowanie jak zmieniają się priorytety Niny było jak prawdziwa, wytworna uczta. Całą powieść szczerze ją podziwiałam i współczułam.

Jednak te słabe strony mocniej wpłynęły na odbiór "Malibu płonie". To, o czym po raz kolejny boleśnie się przekonałam, to fakt, że nie przepadam za krótkimi, urywanymi rozdziałami. Wpływa to na pewno, na tempo czytania, jednak dla mnie jest to zwyczajnie frustrujące. Podobnie jak zbyt wiele postaci.

Opis imprezy mocno mnie znużył.

Mimo lekkiego rozczarowania na pewno sięgnę po pozostałe powieści autorki.

Cieszę się, że miałam okazję poznać się z piórem autorki. Cieszę się, że nie miałam okazji przeczytać innych tytułów, które też są bardzo polecane, bo dzięki temu temu mogłam zatracić się w tej historii i mieć niesamowitą przyjemność z jej lektury.

Ta książka jest dla mnie fenomenem, bo czytając już sam wstęp i kilka pierwszych rozdziałów czułam, że poharata moje serce. Bohaterowie, czwórka rodzeństwa, tak różni z charakteru ale bardzo sobie nawzajem potrzebni. Życie nie było dla nich łatwe, nie było pasmem życiowych sukcesów. Do wszystkiego musieli dojść sami i umieć radzić sobie bez pomocy dorosłych. Poruszyła mnie ich historia, to jak sami radzili sobie z przeciwnościami losu i jak wszyscy stanęli by za sobą murem. Patrząc na okładkę myślałam, że będzie lekko i przyjemnie. Środek to cała gama emocji, które targają nie tylko bohaterami ale przede wszystkim nami. Porusza wiele trudnych wątków, które potrafią wstrząsnąć i pozostawić gorycz, której trudno się pozbyć.

Ja jestem na tak! Świetnie napisana książka, która na pewno trafi do wielu serc.

Rodzice w jakiś sposób kształtują swoje dzieci. I choć teoretycznie nie mają wpływu na ich dalsze wybory, niestety ich latorośle często powielają schematy, które zaobserwowały w domu. Nie można jednak winić opiekunów za całe zło i wszystkie błędy, bowiem każdy jest kowalem swojego losu. I choć widząc pewne postawy w domu, które nas krzywdzą, powinniśmy świadomie unikać takiego postępowania w dorosłym życiu, to często mimowolnie, stajemy się ludźmi, do których jako dzieci mieliśmy ogromny żal za ich wybory.

Aby przybliżyć tę książkę najpierw należy krótko scharakteryzować jej główne postaci. Choć bohaterów, chcących nam coś przekazać, jest o wiele więcej, to bezsprzecznie ci najważniejsi należą do rodziny Riva. Rodzice to Mick, gwiazdor muzyki, znany chyba każdemu mieszkańcowi globu oraz June, która finalnie zarabiała na życie prowadząc rodzinną restaurację. Nina, najstarsza z ich dzieci, zawsze najbardziej odpowiedzialna, opiekowała się domem, rodzeństwem, żyła dla wszystkich wokół. W późniejszym czasie zajęła się także prowadzeniem restauracji. Dzięki modelingowi mogła wyprowadzić swoją rodzinę na prostą pod względem finansów. Obecnie zostawiona z dnia na dzień przez męża, próbuje poskładać swoje życie w całość. Jay to zapalony surfer, który dotąd nie znalazł prawdziwej miłości. Boryka się z problemami, które stawiają pod znakiem zapytania jego dalszą karierę, a o których nikt z jego bliskich nie ma zielonego pojęcia. Hud to przyrodni brat rodzeństwa Riva, choć wychowywał się z nimi i nie zna swojej prawdziwej matki. Przedstawiany jako bliźniak Jaya, pasjonujący się fotografią, bardziej wyciszony i melancholijny. Kit, najmłodsza z dzieci Micka, o których wiadomo, dopiero wkracza w dorosłość przed którą skutecznie chroniła ją starsza siostra i szuka swojego miejsca na ziemi.

"Malibu płonie" to wybitnie niepokojący, szalenie trafny, nad wyraz emocjonalny portret rodziny. Rodziny nieidealnej, rozbitej, pełnej problemów, tajemnic, trosk, naznaczonej przez wydarzenia z przeszłości. A jednak w jakiś sposób przez te wszystkie lata rodzeństwu Riva udawało się przetrwać- wspólnie, ramię w ramię- każdą burzę, wichurę i pożar, jakie pojawiły się w ich życiu. Ta historia ma w sobie coś, co trudno opisać. Początek jest trudny do zaangażowania się, czyta się wręcz opornie, jednak z każdą kolejną stroną coraz mocniej angażujemy się w historię, aż w końcu zaczynamy wręcz nią żyć i współodczuwać wszelkie wzloty i upadki bohaterów. I gdy nadchodzi koniec wszystkie emocje zawarte na kartach tej powieści uderzają w nas niczym fala, chwytają za gardło, zajmują myśli. To jedna z tych lektur, która pozostaje w głowie i sercu na długo po jej zakończeniu. Teoretycznie to zwykła opowieść o byciu na szczycie, celebrytach, ich codzienności, która staje się umiejętną i zarazem destrukcyjną ucieczką od rzeczywistości oraz o rodzinie, tej najważniejszej komórce istnienia każdego człowieka. W praktyce jednak ta książka to o wiele więcej i trudno ubrać w słowa cały przekaz jaki ze sobą niesie wraz z niebywałymi przeżyciami, które niełatwo odnaleźć w literaturze. Dzięki narracji teraźniejszej oraz przeszłej, która nakreśla dzieciństwo rodzeństwa Riva, mamy okazję obserwować wiele toksycznych postaw, miażdżących zachowań i łamiących wiarę wydarzeń. A jednak, jakimś cudem, Nina, Jay, Hud i Kat, przezwyciężyli wszelkie trudności, jakie zsyłał im los, które mogłyby pokonać niejednego dorosłego. Obserwując ich dorosłe wersje widzimy jak nadal zmagają się ze sztormami, wzburzającymi ich ledwie zbudowane zamki na piasku. Pragną miłości, akceptacji, rodziny- czegoś, czego nigdy nie zaznali w pełni ze strony rodziców, lecz co zawsze zapewniali sobie nawzajem. Lecz nie tylko oni walczą o te życiowe wartości, także uczestniczy imprezy, czasem bezmyślnie, też za nimi podążają, gubiąc się jednak na niezliczonych zakrętach, pełnych pokus i zgubnych obietnic. W tej książce Malibu płonie także metaforycznie, ukazując nam całe swoje jestestwo, z pokaźnym bagażem zalet oraz wad. To wyjątkowa książka, którą jak najbardziej polecam.

To trzecia książka autorki, którą mam na półce i pierwsza przeczytana. Po zachwytach, świetnych opiniach liczyłam na historię całkowicie niesamowitą, a dostałam obyczajówkę o życiu zwykłych-niezwykłych ludzi. I już wiem, skąd te pochlebne recenzje.

To opowieść o znanym muzyku, jego rodzinie, którą porzucił. O relacjach między rodzeństwem, o wyborach, o trudach, o byciu niezastąpionym. Trochę gorzka, ale bardzo "zwyczajna". Ale właśnie w tej zwyczajności jest urok tej powieści. Autorka ma talent do przedstawienia fikcyjnych bohaterów, wydarzeń w taki sposób, że autentyczność aż wylewa się z każdej strony. To mogła być prawdziwa biografia osób z pierwszych stron gazet, ale napisana z ogromnym wyczuciem.

To powieść wciągająca, nieodkładalna, napisana swobodnie i tak jakby bez wysiłku i od niechcenia.

To bardzo dobra powieść obyczajowa, w stylu amerykańskim, która spokojnie mogłaby posłużyć jako scenariusz to kultowego filmu. Gorąco polecam.

Doskonale znana polskim czytelnikom Taylor Jenkins Reid po raz kolejny zachwyca. Autorka "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" i "Daisy Jones & The Six", nie spoczywa na laurach i swoim stylu opowiada historię, która tylko na pozór wydaje się być banalna.

Tym razem Reid zabiera czytelników do lat osiemdziesiątych, do gorącego Malibu i rezydencji, w której rokrocznie odbywa się niezwykle nobilitująca impreza i każdy marzy, by się na niej znaleźć. Zgoła inaczej jednak ma się to w przypadku organizatorów, czworga rodzeństwa. Dwoje z nich marzy o zakończeniu wieczoru jeszcze przed jego rozpoczęciem, a dwoje wprost nie może się go doczekać. Niestety ta jedna noc nie zostanie zapamiętana jak najlepsza w sezonie, a całe ich dotychczasowe życie runie w posadach.

Opowieści o konotacjach rodzinnych, skrywanych tajemnicach i zaszłościach, to zwykle niewygodny i bolesny temat dla czytelników. Ale żeby przekazać emocje, ludzkie przywary i całe spektrum różnych zachowań, tak aby nie było to ciężkostrawne, trzeba obmyślić doskonałą fabułę. Nie musi ona porywać, ale ma wskazywać na cierpienie bohaterów, ich relacje z innymi członkami rodziny i problem, z którym muszą się borykać. I tak właśnie napisana jest ta powieść. Z wielkim wyczuciem, klasą, ale i mnóstwem domysłów poukrywanych tui ówdzie.

Książka pełna jest wspomnień, opowieści o przeszłości i czasach sprzed kilku dekad. Dzięki temu, czytelnik ma szansę nie tylko poznać życie i charakter bohaterów ale też zderzyć te dwa światy ze sobą, porównać ich zachowania, światopogląd i zagłębić się w ich myśli. To bardzo skomplikowany, ale ładnie i logicznie zrobiony zabieg.

Muszę też wspomnieć o tym, że książka w żadnym razie nie jest melodramatyczna, a czytelnik nie zostaje unurzany w oparach smutku i rozpaczy. To jest dramat, z którego można wysnuć mnóstwo wniosków, ale jakie one będą zależy od indywidualnych preferencji odbiorcy.

W "Malibu płonie" odnalazłam tak wiele wartościowanych aspektów, ważnych tematów, taką głębię przesłania, że trudno będzie mi o niej zapomnieć.

O czym dla mnie była ta książka? O sztuce mówienia NIE. O umiejętności stawiania granic, o tłumionych emocjach, o zagubieniu siebie, własnego ja, własnego dobra, na rzecz osób, które kocha się bardziej niż siebie samego. O ludzkich namiętnościach i spustoszeniu jakie wywołują w życiu rodzinnym. O poświęceniu, miłości.

Piękna, wyjątkowa książka, którą wszystkim gorąco polecam. Ja przy niej całkowicie przepadłam. 💙

Książka przeciętna i nijaka. W sumie przez ponad 400 stron niewiele się wydarzyło, a dialogi były raczej infantylne. Rozumiem, że autorka chciała pokazać przemianę głównej bohaterki, ale wyszło mdło i banalnie. A do tego jeszcze cała plejada mało ważnych postaci.

Jedynym plusem był dla mnie język autorki. Po mimo naiwności fabuły, chciałam doczytać do końca. Ciekawiło mnie, czy zostanę zaskoczona choćby w finale. Nadzieje były jednak płonne.

Nie polecam.

"Malibu płonie" to moja pierwsza przeczytana książka Taylor Jenkins Reid. Wszyscy zachwalają "Daisy Jones & the six" a ja jednak miałam ochotę na coś w 100% letniego, gorącego, innego. I te założenia zostały spełnione, bo z książki aż bucha gorąco kalifornijskiego Malibu. Przeniosłam się tam w całości i razem z bohaterami cieszyłam się wodnymi atrakcjami. Ale muszę zaznaczyć że życie bohaterów nigdy nie było beztroskie i wolne od problemów, wręcz przeciwnie los dotkliwie ich doświadczał.

.

June i Mick przeżyli miłość burzliwą, ale wielką i tak naprawdę nigdy nie przestali się kochać mimo, że ich drogi się rozeszły, a oni sami stopniowo się wyniszczali. Z tej miłości jednak powstało coś pięknego, wielkiego, wartego tego całego trudu. Powstały dzieci, rodzeństwo, które nigdy się nie opuściło i które zawsze rozumiało powagę sytuacji. Przeszli przez stratę ojca, alkoholizm, śmierć matki, konieczność liczenia każdego grosza. Ale i ewoluowali, stali się mądrymi, wartościowymi ludźmi, wyrośli. A stało się to między innymi dzięki Ninie, najstarszej siostrze na której barki zawsze spadała cała odpowiedzialność i strach. Czy rodzeństwo w końcu znajdzie swoje szczęście na ziemi i da sobie pozwolenie na swobodę i odrobinę wolności? Czy po tych wszystkich latach w końcu zrozumieją siebie samych?

.

Historia wielkich miłości i jeszcze większych upadków. Historia bólu, walki o siebie i dobrobyt dzieci. Historia walki z sobą i z przeszłością. Ciekawa, przenikliwa, rozwijająca powieść. Podziwiam autorkę za jej umiejętność operowania słowem i umiejętność czytania ludzkich emocji i uczuć. Im dłużej myślę tym bardziej ta historia mi się podobała.

Właśnie skończyłam i nadal jestem w emocjach!!! Przez tą książkę śmiałam się, płakałam i byłam w szoku. Było w niej tyle emocji ile dusza zapragnie.

Historia opowiada o dziewczynie, która pewnego dnia zakochuję się w muzyku. Zaczynają się spotykać na różnych kolacjach na które zabierał ją Mick.

Wkrótce dla June cały świat się zmienia, gdy postanawia związać się z nim i zacząć nowe życie, o którym mogła tylko marzyć.

Niestety ze względu na to, iż jej mąż jest muzykiem wyrusza w trasę koncertową. Poznaję tam wiele dziewczyn, z którymi się przesypia i zdradza swoją jedyną prawdziwą muzę.

Na wieść o tym dziewczyna legła w gruzach, a jej życie nie było kolorowe jak przedtem. Zaczęła pogrążać się w smutku, zapominając o swoich dzieciach.

Jednakże jedna sytuacja wywróciła sytuację całej rodziny do góry nogami. Pewnego dnia, gdy June była sama postanowiła zrobić sobie kąpiel. Wzięła butelkę alkoholu, który jej pozostał. Upiła się do takiego stopnia, że zasnęła...na wieki.

Nina-bo tak nazywała się jej córka, wróciła do domu i ujrzała swoją matkę, która została w tej samej pozycji, co wcześniej. Od tamtej pory musiała się zająć domem i swoim rodzeństwem. Przez co wiązali koniec z końcem.

Historia była dla mnie od samego początku bardzo pochłaniająca, ponieważ mam zaufanie do autorki, która tworzy niewyobrażalne historię. Książka toczyła się na pozór spokojnie, jednak potrafiąca zszokować czytelnika. Jak dla mnie to była jedna z niewielu książek, która potrafiła targać moimi uczuciami.

Ta książka ostatnio opanowała Instagram i przyznaję, że i ja zamówiłam ją gdy tylko zobaczyłam zapowiedź jej premiery. Twórczość Taylor Jenkins Reid pokochałam od naszego pierwszego spotkania przy lekturze „Siedmiu mężów Evelyn Hugo” i skłamałabym mówiąc, że nie miałam względem „Malibu” wysokich oczekiwań.

W najnowszej powieści autorka przybliża nam historię rodziny Riva, znanej dzięki popularności Micka - słynnego piosenkarza, który dla kariery poświęcił walczące o choćby cień jego uwagi żonę i dzieci. Ten bohater pojawił się już w poprzednich książkach Taylor, jednak jak na razie nie zdobył mojej sympatii.

“Malibu płonie” skupia się na żonie i dzieciach Rivy. Autorka zaprezentowała nam 24 godziny z życia dorosłego już rodzeństwa Riva, podczas corocznej imprezy w willi najstarszej z nich - słynnej modelki Niny. Wśród zaproszonych nie mogło zabraknąć jej braci, Jay’a i Hud’a, którzy stanowią świetny zespół w życiu zawodowym –Jay jest wyśmienitym surferem, a Hud pełni rolę jego fotografa; a także Kit - najmłodszej z rodzeństwa, niedocenianej jeszcze surferki. Każde z rodzeństwa skrywa jakiś sekret, jednak tej nocy wszystko wyjdzie na jaw. Impreza z godziny na godzinę wymyka się spod kontroli i kończy wielkim pożarem.

Przygotowania do imprezy Niny Rivy i rozterki rodzeństwa przerywane są retrospekcjami z młodości ich rodziców. Poznajemy historię miłości Micka i June, początki kariery piosenkarza, śledzimy kolejno narodziny dzieci i ich dzieciństwo. Towarzyszymy im w tych dobrych, jak i gorszych momentach. Niestety jesteśmy też świadkami cierpienia June, która nigdy nie przestała kochać męża, mimo że ten tak łatwo porzucił rodzinę i to kilka razy. Te wstawki najbardziej mi się podobały i najmocniej zbliżyły mnie do bohaterów.

Nie mogę powiedzieć, że ta książka przebiła “Siedmiu mężów Evelyn Hugo”, której fenomen jest trudny do powtórzenia. Przyznaję jednak, że wciąż urzeka mnie pióro autorki i jej zdolność kreowania bohaterów i historii pełnych emocji. Na pewno nadrobię pozostałe tytuły i jestem pewna, że w każdym z nich znajdę coś wartościowego.

Rok 1983- jedna impreza co może zmienić ?

Malibu płonie to historia która zaskoczy nie jednego swoim klimatem, dzięki któremu czujemy się jakbyśmy stali na plaży w Malibu i sami byli bohaterami historii, ale właśnie także zaskoczyć nas może tą nietuzinkową historią. Jest to historia o życiu Niny Rivy oraz jej rodzeństwa Jaya, Huda oraz Kit, opowiada o tym jak jej matka June poznała jej ojca Mica i o tym co przeszła żeby stanąć w miejscu w którym stoi oraz co przechodzi. Nina jest to na pewno jedna z silniejszych bohaterek jakie spotkałam, jej troska i wytrwałość są niesamowite. Taylor Jenkins Reid potrafi stworzyć takie historie których nie jestem stanie odłożyć . Jest to 3 książka tej autorki jaką miałam przyjemność czytać, i na pewno jest równie dobra jak pozostałe, więc na prawdę warto zaznajomić się z tą historią bo myślę że możemy dzięki temu możemy docenić rodzinę jako więź i jako schronienie.

Jedyną wadą książki są wątki romantyczne które moim zdaniem tym razem nie udały się autorce. Nie było czuć między bohaterami chemii, ale myślę że są to mankamenty które jest w stanie obronić fabuła.

Można pogubić się w ilości wątków i trzeba będzie zapisywać imiona postaci drugoplanowych, ponieważ jest ich zdecydowanie zbyt wiele. Nie powiedziałabym jednak, że nie warto dać szansy tej książce. Jeśli ktoś lubi klimat elitarnych warstw i luksusu, to spodoba mu się ta propozycja Taylor Jenkins. To książka o tym, że los bywa przewrotny i czasami wystarczy jeden wieczór, aby bajeczne życie stało się przeszłością. Dla mnie największym plusem książki są ciekawie opisane retrospekcje, które pod względem poziomu zdecydowanie biją akcję dziejącą się współcześnie.

Jak wielkim talentem trzeba dysponować, aby tworzyć w tak genialnym i niepodrabialnym stylu? Jak świetnie trzeba tłumaczyć by oddać wszystkie językowe niuanse, relacje panujące między bohaterami i tą szaloną realność? Po przeczytaniu zaledwie kilku stron wszystkie zapadki w odmętach mojej pamięci wskoczyły na swoje miejsce, a ja zostałam wciągnięta w świat surferów, supermodelek, amerykańskiej śmietanki sprzed lat i nie chciałam z niej już wyjść. Przypomniałam sobie wrażenia z książek tej autorki czytanych ponad dwa lata temu. Nie znam drugiego pisarza, który tworzyłby powieści, gdzie fikcja literacka jest bardziej realna niż rzeczywistość. Gdzie w trakcie lektury ciągle chce się wyszukać informacje na temat występujących w niej osób i za każdym razem zaskakiwać faktem, że powstali tylko w wyobraźni autorki. Jeśli jeszcze to was nie przekonuje musicie wiedzieć, że to książka amerykańska aż do bólu. Jeśli kochacie ten klimat tak jak ja będziecie zachwyceni.

Tym razem Taylor Jenkins Reid zabiera nas do słonecznej Kalifornii, konkretnie Malibu, które co kilka lub kilkanaście lat wstrząsane jest ogromnymi pożarami. Jeden z nich, ten w 1983 roku rozpoczął się od posiadłości Niny Rivy i słynnej imprezy organizowanej przez nią i jej troje rodzeństwa. Cofamy się w czasie, śledzimy wydarzenia sprzed lat, wszystkie drobnostki, które składają się na całość i nieuchronnie prowadzą w stronę tej nocy. Czasu, kiedy wszystkie tajemnice i żale zostaną wypowiedziane. Gdy rodzina będzie musiała się rozpaść, aby wyjść z tego bardziej zżyta i silniejsza.

Cóż jeszcze można tutaj dodać? Gorąco polecam. Twórczość tej autorki to książki, które po prostu trzeba przeczytać i przekonać się dlaczego wokół nich aż tyle szumu. Może realistyczne historie zachwycą was tak jak mnie? Gdybym miała więcej czasu i sił to pochłonęłabym ją w ciągu jednej nieprzespanej nocy. Niestety, smętnie zerkałam na nią gdy leżała na półce i często wracałam do niej myślami w ciągu dnia. Taka to historia.

Jako pilna obserwatorka booksfery muszę przyznać, że za sprawą różnych booktuberów nasłuchałam się o cudowności "Malibu płonie". Postanowiłam sama przekonać się o kolejnym fenomenie Taylor Jenkins Reid, która napisała [Adres usunięty]. "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" i "Daisy Jones and The Six" - obie doskonałe książki o niebanalnej fabule. Jeśli nic nie mówi Ci nazwisko autorki, a lubisz powieści obyczajowe osadzone w Ameryce ubiegłeg wieku - każda z tych pozycji będzie dla Ciebie.

Akcja powieści rozgrywa się 1983 roku w tytułowym Malibu, kiedy to rodzeństwo Riva przygotowuje się do corocznej imprezy w domu na plaży należącym do najstarszej z rodzeństwa, Niny. Retrospekcja przeplata się z teraźniejszością: poznajemy burzliwą historię małżeństwa June i Micka Rivy, dowiadujemy się, jak wyglądały najwcześniejsze lata życia rodzeństwa, poznajemy ich przemyślenia i charaktery, plany na przyszłość i rozterki. Życie wewnętrze bohaterów, ich samopoczucie, wybory i bliska relacja jest widoczna na każdej karcie tej książki. Przez to właśnie "Malibu płonie" wzrusza, oburza, wywołuje smutek i troskę o bohaterów - jest to książka żywa, która płonie w rękach, a w sercu porusza najczulsze struny.

Język powieści jest wartki, czyta się ją szybko i z dużym zainteresowaniem. Gdybym mogła rozciągnąć dobę, przeczytałabym ją w jeden dzień. Zachęca także porządne wydanie w twardej oprawie - porządny, kremowy odcień papieru i odpowiednia trzcionka ułatwiają odbiór.

Nie mogę polecić tek książki każdemu. Jeżeli jesteś osobą wysoce wrażliwą, jeżeli przeżyłeś śmierć bliskiej osoby lub porzucenie przez ważną osobę wiedz, że wątki w tej powieści mogą cię głęboko poruszyć lub wręcz wydobyć dawno zapomniane traumy. Pamiętaj - sięgasz po "Malibu" na własną odpowiedzialność.

"Malibu płonie" to po prostu ogień! Wartko napisana historia, lekkie pióro, bohaterowie tak realistyczni jakby wszystko wydarzyło się naprawdę. Książkę dosłownie pochłonęłem, albo może to ona pochłonęła mnie? Dwa wieczory i po wszystkim, zostaje tylko niedosyt że to już koniec. Uczucia i rozterki bohaterów przeżywałam jak swoje własne. Nie mogłam oderwać się od lektury aż do rozwiązania zakończenia. To moja pierwsza książka tej autorki w biblioteczce i napewno nie ostatnia, polecam całym serduszkiem!

Impreza, którą strawił ogień.

1983. Nadchodzi wyczekiwana impreza w domu Niny Rivy. Każdy pragnie poczuć sławę towarzyszącą popularnej rodzinie, a jednocześnie zanurzyć się w tętniącej używkami i bryzą atmosferze. Nina najchętniej odwołałaby przyjęcie - kobieta ma wrażenie, iż każdy obserwuje jej zachowanie i reakcje po bolesnym rozstaniu z mężem. Jako najstarsza z rodzeństwa nie może jednak wywołać smutku Huda, Jaya i Kit, którzy również muszą zmierzyć się z własnymi demonami. Być może wszystkie problemy zaczęły się w momencie przypadkowego spotkania June i Micka?

Taylor Jenkins Reid raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Powieść Siedmiu mężów Evelyn Hugo w zastraszającym tempie zdobyła listy bestsellerów, natomiast dramatyczne losy Daisy Jones & The Six poruszyły serca wszystkich. Nadszedł czas na nieco intymniejszą i osobistą wędrówkę - Malibu płonie przeniesie czytelników do świata sławy, blichtru, tragedii, zawodów i marzeń. Czy uda się ułożyć życie, gdy nadciąga kolejny pożar?

Malibu płonie to iskra, która zmienia się w płomień, a następnie w pożar pełen osobistych dramatów, wspomnień, marzeń i utraconych szans. Taylor Jenkins Reid w fenomenalny sposób przedstawiła losy rodziny Riva - rodzeństwa starającego się znaleźć własną drogę w cieniu skomplikowanej historii rodziców. Myślę, że fani twórczości autorki i czytelnicy poszukujący zajmującej oraz pełnej emocji powieści będą zachwyceni słynną imprezę Niny Rivy. Co takiego może się wydarzyć, że świat stanie w płomieniach?

Pełna recenzja na stronie: [Adres usunięty]

Twórczość Taylor Jenkins Reid na polskim rynku wydawniczym zyskała już szerokie grono odbiorców. Od dłuższego czasu miałam chęć zapoznania się z którymś z jej wydań, jednak do tej pory nie udało mi się tego zrobić. Ucieszyłam się z informacji, gdy zobaczyłam, że na polskim rynku ukaże się powieść ,,Malibu płonie" Taylor Jenkins Reid. Była to doskonała okazja ku temu, by móc w końcu poznać pióro tej zagranicznej pisarki. Nie bez znaczenia był także fakt, iż jej książki są dobrze oceniane na rodzimym rynku. Postanowiłam sama przekonać się, jak do gustu przypadnie mi ,,Malibu płonie".

Głównymi bohaterami tego wydania jest czwórka rodzeństwa. To właśnie w jedną z sierpniowych nocy 1983 roku odbyła się impreza z okazji zakończenia lata. Choć czworo bohaterów stanowiło najbliższą sobie rodzinę, każde z nich było inne. W związku z tym mimo przygotowań do tego dnia coś mogło pójść nie tak i tak też się stało. Sytuacji nie polepszał fakt, że bohaterowie mieli tajemnice, które niekoniecznie musiały wychodzić na światło dzienne.

,,Malibu płonie" Taylor Jenkins Reid jest pozycją ciekawą pod tym względem, że każde z czwórki rodzeństwa było inne i miało swoje problemy. Na pewno warto zwrócić uwagę na przepiękną, tęczową okładkę, która bezbłędnie przykuwa wzrok potencjalnego odbiorcy tego wydania. Nie sposób nie wspomnieć o ciekawym pomyśle na fabułę tej zagranicznej autorki. Z racji dość drobnej czcionki i wypełnienia całych stron tekstem nie jest to pozycja, z którą uda się zapoznać w jeden wieczór. ,,Malibu płonie" Taylor Jenkins Reid jest jednym z tych wydań, którymi warto jest się rozkoszować przez większą liczbę dni.

Mam ogromną słabość do powieści Taylor Jenkins Reid. To autorka z ogromną wyobraźnią oraz widocznym talentem, która wychodzi poza wszelkie granice i sięga po świeże, oryginalne tematy. Nigdy mnie nie zawiodła, zawsze trzymała w nieustannym napięciu a dziś na nowo udowadnia, że nie ma sobie równych, ponieważ "Malibu płonie" to lektura od której nie sposób się oderwać.

W poszukiwaniu historii świadomie przekraczających wszelkie schematy warto przyjrzeć się twórczości Reid, która nieustannie nas zaskakuje oraz zachwyca a mimo to wciąż mamy poczucie, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Jej książki utrzymane na najwyższym poziomie mogą pochwalić się lekkim, błyskotliwym stylem przeplatanym trafnymi obserwacjami a kreacja bohaterów pozwala nam rozłożyć na czynniki pierwsze złożone profile psychologiczne. Otrzymujemy zatem historie w pełni dopracowane, szczere i angażujące a najnowsza powieść autorki niczym się nie różni od jej wcześniejszych dzieł. Możliwe nawet, że wydaje się na ich tle jeszcze lepsza.

Fabuła przenosi nas do słonecznego Malibu, do sierpnia 1983roku. To w tym czasie czwórka sławnego rodzeństwa organizuje imprezę na zakończenie lata, która całkowicie odmieni bieg wydarzeń wszystkich bohaterów. Każdy liczy na otrzymanie zaproszenia, ponieważ Nina, Jay, Hud oraz Kit cieszą się ogromną sławą nie tylko za sprawą utalentowanego ojca, ale i własnych wypracowanych osiągnięć. Jednak wydaje się, że mimo wszechobecnego zachwytu i poczucia wielkiego wydarzenia tylko czwórka rodzeństwa nie bawi się dobrze. Czy ich prywatne problemy zaważą na finale zabawy? I dlaczego tuż po północy Malibu zapłonie?

Mnóstwo emocji towarzyszyło mi podczas czytania, ponieważ już od pierwszych stron złapałam kontakt z bohaterami. Każdy z nich był inny, każdy miał swoją historię do opowiedzenia oraz mroczne tajemnice skrywane w głębi serca, ale to jednocześnie pogłębiło ich obraz, pokazało jak różni potrafią być ludzie a jednak jak w zaskakujący sposób połączeni ze sobą niewypowiedzianymi słowami. Autorka sięga po niełatwą rodzinną opowieść, nawiązuje do dawnych, niewyjaśnionych konfliktów, do aktualnych sekretów i dramatów z jakimi mierzą się bohaterowie. To wszystko otoczone jest celebryckim blichtrem, szumem fal, posmakiem oceanu oraz klimatem lat 80-tych, który nadaje tempo powieści i pobudza wyobraźnię.

"Malibu płonie" to skomplikowany obraz rodziny otoczonej pozorami, która nie potrafi wyjść poza granicę własnych problemów. Historia złożona, angażująca, zmuszająca do czytania między wierszami a jednocześnie lekka i bardzo, bardzo przyjemna. Zżyłam się z bohaterami, z przyjemnością powróciłam do stylu autorki i zarwałam dla tej książki noc, bo odłożenie jej na później było dla mnie niemożliwe. Oto lektura dla każdego kto nie boi się wchodzić w prywatne sprawy a wyjawianie wszelkich tajemnic jest dla niego rosnącą przyjemnością. Gwarantuję, że nie będziecie żałować swojego wyboru.

💫„Malibu płonie.

Malibu od czasu do czasu tak ma.”

Tak zaczyna się ta książka i już od tych pierwszych zdań przepadłam. Miałam podobnie jak z „Pieśnią o Achillesie”, zanim jeszcze na dobre wczytałam się w historię, zakochałam się stylu i języku. Powieść jest napisana tak, że dosłownie się przez nią płynie. Tłumaczka wykonała cudowną robotę, zresztą podobnie jak cała redakcja.

💫„Czwórka sławnego rodzeństwa urządza spektakularną imprezę z okazji końca lata. W ciągu dwudziestu czterech godzin ich życie zmieni się na zawsze!”

„Malibu płonie” jest jak rejs po oceanie, kuszący i piękny, ale jednocześnie porywający, niebezpieczny i pełen niespodzianek. Klimat lat 50/80, plaża, ludzkie uniesienia oraz dramaty, kojący szum fal i ogrom emocji.

💫Na okładce widzimy słowa #reesewhiterspoon "Pochłonęłam ją w jeden dzień i wpadłam po uszy!" Ja się z Reese kłócić nie będę, to była cudowna lektura. Mimo, że to literatura piękna, obyczajowa, książka wciąga bez reszty i trzyma do ostatniej strony, niczym najlepszy kryminał.

Bohaterowie są niesamowicie ludzcy, tak rzeczywiści i namacalni, genialnie wykreowani. To wyjątkowa historia o miłości, stracie i sile rodziny. O czwórce zagubionych i zranionych osób, wspomnieniach, przeszłości i skomplikowanych relacjach.

Idealna do czytania, kiedy chcecie się oderwać, na chwilę zniknąć. Jeśli świat was przytłacza i potrzebujecie schować się pod koc. A do tego poczytać coś, co będzie intrygujące, przepełnione uczuciami i świeże jak morska bryza…

„Malibu płonie” to idealny wybór!

💫„Bo w naturze Malibu leży, by płonąc.”

Piękna opowieść o miłości, zdradzie, poświęceniu, wybaczeniu i trudach szarego życia. Nasi bohaterowie, Nina, Jay, Hud i Kitty to rodzenstwo osierocone w młodości przez matkę. Ich ojciec to słynny muzyk Mick Riva. Rodzeństwu udało się osiągnąć sławę i bogactwo. Już w dojrzałym wieku, podczas dorocznej imprezy organizowanej przez najstatsza siostrę Nine, rodzeństwu przyjdzie rozliczyć się z bolesną przeszłością. A to za sprawą głównie ich ojca, który wiele lat temu porzucił rodzinę dla kariery i kolejnych kochanek. Smutne było życie ich matki, June. która zakochana do szaleństwa w swoim mężu i ojcu dzieci, została kilaktornie zdradzona i porzucona, z dnia na dzień pozostała bez środków do życia. Pomimo ciężkiej sytuacji starała się jak mogła zapewnić swoim dzieciom wszystko, kochając ich bezgranicznie a swoje smutki topila w alkoholu. Jej śmierć była smutna i samotna, tak samo jak bylo jej życie. Dorośli już Nina, Jay, Hud i Kitty mają swoje problemy, z którymi nie chcą ale muszą się zmierzyć i widocznie trzeba była pożaru, żeby mogli rozpocząć nowy rozdzial w swoim życiu. Bez kłamstw i tajemnic, aby mogli w końcu poczuć upragnioną wolność.

Piękna powieść, która jednocześnie wzrusza i śmieszy do łez. Pisarka pięknie namalowala nam uczucia i emocje bohaterów, posługując się przy tym wyśmienitym piórem. Dynamika akcji i świetna narracja sprawiły że książkę czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Polecam!

Sięgacie po tytuły polecane na Instagramie?

Dla mnie to główne źródło informacji jeśli chodzi o nowości i opinie i właśnie tu na wielu profilach natknęłam się na ten tytuł.

Myślałam ,że to będzie lekka historia o największej imprezie roku rodzeństwa Riva jednak ta historia okazała się wiele bardziej złożona o wiele cięższym temacie niż początkowo przypuszczałam.

Nina ,Kit ,Hud , Jay to rodzeństwo sławnego ojca ,który oprócz tego ,że ich spłodził niewiele więcej w ich życiu uczestniczył .

Matka popadła w depresję i alkoholizm gdy mąż po raz kolejny ją zostawił dla kochanki , gdy musiała radzić sobie sama w odziedziczonej po rodzicach słabo prosperującej firmie . Gdy umiera w tragicznych okolicznościach rodzeństwo zostaje kompletnie samo .

I to właśnie najstarsza Nina przejmuje stery , robiąc wszystko żeby ich nie rozdzielono .

Jednak wiadomo historia lubi zataczać koło ,bo Nina mimo że sławna ,bogata ,mająca wsparcie rodzeństwa może powtórzyć historię swojej matki .

I choć historia przeplata teraźniejszość z przeszłością pokazując nam jak wszystko zatacza koło z minuty na minutę czujemy jak napięcie rośnie ,a świat naszych bohaterów zaczyna płonąć .

Być może nie wylejecie przy tej książce morza łez ,jednak mnóstwo emocji się tutaj pojawia . Z całego serca będziecie kibicować bohaterom aby każdy odnalazł siebie i swoje szczęście , a Nina w końcu pomyślała o sobie.

Okazuje się ,że przed przeszłością nie można uciec i to kim próbujesz być nie przykryje tego kim naprawdę jesteś

Zobaczcie jak Malibu płonie oraz jak nasze rodzeństwo powstaje z popiołów ,by zacząć lepsze jutro porządkując przeszłość .

Zapłonął Instagram zdjęciami pięknie prezentującej się okładki "Malibu płonie" Taylor Jenkins Reid, zapłonął recenzjami, zapłonęłam i ja z ciekawości, czym aż tak zachwyca ten tytuł. Czy książka okazała się aż takim żywiołem...? Czy fabuła wzmieciła pożar, czy raczej ugasiła go za nim zaczął się rozprzestrzeniać...?

Historia czwórki rodzeństwa Rivy, których los nie oszczędzał. Ojciec, znany muzyk, porzucił matkę, a nimi się nie interesował. Ich matka, umarła przedwcześnie zostawiając ich samych sobie. Mimo wszystko poradzili sobie. 20 lat później, każde z nich jest sławne i bogate. Mają wszystko, czy jednak na pewno? Coroczna impreza, którą organizuje najstarsza z nich, a która wymyka się spod kontroli, uświadamia im, że ich "idealnie" wykreowane życie, wcale takie nie jest.

Fabuła jest nieśpieszna, rozdziały przeplatane są retrospekcjami, kiedy to możemy poznać historię Mika i Jun - rodziców wspomnianego rodzeństwa.

Taylor Jenkins Reid świetnie wykreowała bohaterów tej powieści, przedstawiła ich bardzo wyraziście, pokazując, jak złożeni są ludzie. Akcja rozgrywająca się na przestrzeni lat pokazuje także różnice pokoleniowe.

Autorka poruszyła trudne tematy, nie bała się pokazać kulis sławy, jak destrukcyjny wpływ na życie może mieć rozpoznawalność. A także jak woda sodowa może uderzyć do głowy, sprawiając, że z człowieka wychodzi to, co najgorsze. Co ważniejsze jednak pokazała wspaniałą więź pomiędzy rodzeństwem. Bezinteresowną, czystą i prawdziwą miłość, gdzie nie kocha się za coś, a pomimo.

Pokazała jak ze zniszczenia i zgliszczy można się odrodzić. I powstać, niczym feniks z popiołów.

Nie zapłonęłam. Trudno mi ubrać w słowa moje odczucia po skończeniu tej książki... Bo chociaż nie porwała mnie niczym fale kalifornijskiego oceanu, to było w niej coś przyjemnego, coś, co sprawiało, że miałam ochotę zanurzyć się w tej powieści ❤️

Warto dać szansę temu tytułowi, to było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale lekkie pióro i styl pisania bardzo przypadło mi do gustu.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Nina Riva jak co roku urządza imprezę z okazji końca lata. Alkohol, narkotyki i setki ludzi to nie jedyne co tej nocy przewinie się przez jej dom. Na jaw zaczynają wychodzić skrywane od dawna tajemnice i emocje. Nina przez całe życie musiała rezygnować z marzeń na rzecz dobra swojego rodzeństwa. Ich matka porzucona i zdradzona przez Micka, znaną gwiazdę muzyczną, próbuje cały ciężar wychowania unieść na własnych barkach, jednak przez splot nieszczęśliwych zdarzeń to właśnie Nina przejmie jej rolę.

Akcja książki do pewnego momentu toczy się naprzemiennie. Raz poznajemy losy June i Micka, żeby za moment przenieść się do aktualnych wydarzeń. Mnie zdecydowanie lepiej czytało się te pierwsze wątki. I sama nie wiem, co sądzić o tej książce. Z jednej strony podobała mi się i tylko pozornie nie działo się w niej za wiele. Poruszyła we mnie trochę tę część odpowiedzialną za emocje, ale nie aż tak bardzo, jak się tego spodziewałam po wszystkich zachwytach, które spotkałam w innych recenzjach.

𝑴𝒂𝒍𝒊𝒃𝒖 𝒑ł𝒐𝒏𝒊𝒆 to bez wątpienia książka, w której emocje rosną stopniowo. Nie spodziewajcie się niesamowitych zwrotów wydarzeń już na samym początku. Tu jest trochę jak u Hitchcocka z tą małą różnicą, że akcja nie zaczyna się od trzęsienia ziemi. Jedynie od mniej więcej ¾ napięcie zaczyna rosnąć, żeby dać upust na samym końcu.

Bardzo podoba mi się dwuznaczność tytułu, ale w czym ona leży, to już musicie przekonać się sami. Co do samej książki- mam mieszane uczucia i obawiam się, że mimo iż jest naprawdę dobra i czyta się ją, o dziwo, lekko, to nie potrafię się nią zachwycić tak na sto procent.

„Bo w naturze Malibu leży, by płonąć.”

„Zniszczenie. I odrodzenie z popiołów. Opowieść o ogniu.”

Bardzo, bardzo dobra książka. Kolejna z tych, które wywołały u mnie ogrom emocji. Kolejna, przy której odczułam smutek naszych bohaterów kiedy jako dzieci, zbyt szybko musieli dorosnąć. Nina, siostra, która stanęła na wysokości zadania będąc równocześnie matką, ojcem, najlepszą przyjaciółką i towarzyszką swojego rodzeństwa. Oddając im całą siebie, poświęcając się by przetrwali ten jakże trudny, życiowy czas żałoby i smutku. Ale! Poradzili sobie, a teraz, kiedy po raz kolejny rodzina Riva urządza spektakularną imprezę, po raz kolejny staną przed ogromnym wyzwaniem. Przed wyzwaniem, które może zmienić ich dotychczasowe życie oraz ich samych. Bo przecież rodziny się nie wybiera, trzeba umieć nią być.

Przeskoki czasowe, wspomnienia i odczucia bohaterów to świetny zabieg. Dzięki temu doskonale wchodzimy w tą historię, zresztą, uwielbiam takie motywy kiedy musimy cofnąć się w przeszłość i odkryć prawdę, która zgrabnie połączy nam wszystko w idealną całość.

Nie mogę jej porównać do wcześniejszych książek autorki, gdyż jeszcze nie nadrobiłam tych zaległości, ale mam nadzieje, że kiedyś mi się to uda, gdyż autorka niewątpliwie potrafi działać słowem. Działać w ten sposób, że ja osobiście nie byłam w stanie oderwać się od tej lektury.

Malibu, rok 1983. Zbliża się coroczna impreza organizowana przez Ninę Rivę - córkę światowej sławy wokalisty. Tego dnia każdy, kto tylko ma tę możliwość, chce przebywać w otoczeniu słynnego rodzeństwa Riva.

Niestety Nina właśnie rozstała się z mężem i huczna impreza to ostatnie, na co ma ochotę. Wkrótce okaże się, że ten wieczór nie tylko dla niej jest przeciwieństwem dobrej zabawy. Jeden z braci Niny ukrywa coś przed drugim, a ich najmłodsza siostra postanowiła w tajemnicy przed wszystkimi zaprosić gościa, którego absolutnie nikt nie spodziewa się ujrzeć.

Czy ten wieczór ma szansę skończyć się dobrze?

🌊🏄🏼‍♀️

Bardzo lubię pióro Taylor Jenkins Reid i czekałam na tę książkę z ekscytacją. Zdecydowanie się nie zawiodłam!

Nie wiem jak autorka to robi, ale potrafi pisać historie o ludziach, którzy wydają się tak realni, że to aż niemożliwe, by nie istnieli naprawdę.

Niech nie zmyli Was przyjemna dla oka, wakacyjna okładka. Oprócz świetnie odmalowanego kalifornijskiego, surferskiego klimatu, książka ma dużo więcej do zaoferowania. Jest to przede wszystkim powieść o niesamowitej sile rodzeństwa, którego życie, wbrew temu, co sugerować by mogło nazwisko znane na całym świecie, było dalekie od ideału.

Autorka świetnie wykreowała bohaterów - niektórych z nich pokochałam, innych znienawidziłam. Moje serce szczególnie skradła Nina, niesamowicie silna postać, która dzięki wielkiej sile, determinacji i miłości była oparciem dla swojej rodziny.

Ta powieść dostarczyła mi rozrywki, ale też silnych emocji i myślę, że zapamiętam ją na długo 🌊

Pierwszy, drugi, trzeci... Stawiam niespieszne kroki, spacerując po plaży w Malibu. Czując ciepły piasek między palcami i przyjemny chłód oceanicznej fali, nie myślę o tym, że jutro rano już mnie tu nie będzie. Przyjechałam tylko na jeden dzień, tylko dla jednej nocy. Przyjechałam dla imprezy rodzeństwa Riva i zamierzałam cieszyć się każdą chwilą spędzoną z nimi.

🌷"Malibu płonie"🌷

Dom na skraju klifu rzeczywiście stanął w płomieniach, ale zanim to się stało... Och, tak wiele się wydarzyło.

Cofnęłam się do samego początku. Do nastoletniej June i tylko trochę starszego Mike'a.

Towarzyszyłam im przy pierwszej kolacji i przedstawieniu rodzicom. Byłam przed całą tą sławą, kiedy pewne rzeczy były tylko marzeniami, a nie rzeczywistością. Obserwowałam pierwsze chwile lotu i pierwsze bolesne spadki z góry. Już wkrótce jedno z nich miałam pokochać, a drugie znienawidzić z całego serca.

A potem poznałam ich. Rodzeństwo Riva.

Najmłodsza, Kit, próbowała znaleźć sobie miejsce na ziemi. Jej rodzina była sławna, a ona dla świata - najmniej ważna. Ale dla mnie... dla mnie znaczyła tak wiele.

Po środku oni - bliźniacy, chociaż krew płynąca w ich żyłach różniła się od siebie. Jay i Hud. Nierozłączni nawet w dorosłym życiu.

I najstarsza, Nina, która zajęła najwięcej miejsca w moim sercu. O innych po jakimś czasie może zapomnę. Ale Nina... Nina zostanie ze mną na zawsze.

Ta książka to ludzie. Nie pędząca akcja i nie niespodziewane zwroty wydarzeń. Prawdziwi ludzie, których chce się wesprzeć, przytulić i powiedzieć "jesteś siln*, dasz radę". Albo tacy, których się nienawidzi. Bez zahamowań i z tysiąca różnych powodów.