Trudna, bolesna książka Richarda Flanagana to kolejna w jego dorobku opowieść o trudnych losach emigrantów szukających w Australii nowego początku. Flanagan bada w niej, w jaki sposób traumatyczne wydarzenia z przeszłości wpływają na indywidualny los jednostek i rodzin.
40-letnia Sonja, córka słoweńskich emigrantów, wraca na Tasmanię do ojca alkoholika, Bojana. Przed laty uciekła z rodzinnego domu przed jego nałogiem, teraz wraca, chcąc pojednać się z ojcem. Oboje gnębi wspomnienie z przeszłości - pewnej nocy Maria - matka Soni i żona Bojana, opuściła ich bez słowa wyjaśnienia. Czy jednak ojciec i córka będą mieli szanse na porozumienie po latach i wyrwanie się z zaklętego kręgu przemocy i winy?
W swojej drugiej, wydanej w 1997 roku powieści, która na polskim rynku pojawiła się po sukcesie "Ścieżek Północy" nagrodzonej Bookerem, Flanagan również opowiada o wojnie, która odciska traumatyczne piętno na bohaterach "Klaśnięcia jednej dłoni". Uciekając przed II wojną światową do Australii, Bojan ma nadzieję na nowe, godne życie; tymczasem trafia do kolejnego piekła na ziemi. Niełatwa powieść Flanagana to lektura wymagająca, ale fascynująca plastycznym językiem i przekonującymi portretami bohaterów.
Ścieżki Północy
5/5- Autor: Richard Flanagan
- Wydawnictwo Literackie
- Oprawa: Twarda
- Rok wydania: 2016
- Ilość stron: 368
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788308060841
- Język: polski
- Oryginalny tytuł: Sound of One Hand Clapping
- Tłumacz: Sudół Robert
- ISBN: 9788308060841
- EAN: 9788308060841
- Wymiary: 15.0x21.5x3.4 cm
Recenzje książki Klaśnięcie jednej dłoni (7)
-
Początkujący RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Wieslawa S. w dniu 2018-10-31Opinia potwierdzona zakupemRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąFenomenalna, porażająca i wciągająca od pierwszej strony. Narracja wyśmienita. Już dawno tak dobrej ksiazki nie czytałam , polecam!!
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Monika P. w dniu 2016-03-17Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
4 z 5 osób uznało recenzję za przydatną"Obcy sobie ludzie, pomyślał. Patrzył, jak córka siedzi bez ruchu na krześle, i nie zobaczył w niej nic dziecięcego. Wydawało się, że wszelka żwawość i energia ją opuściły. Popatrzył na mały zagracony pokój tchnący ubóstwem; (…) wiedział tylko jedno, a mianowicie, że tego wieczoru znów popije, żeby zapomnieć. Życie nie jest życiem. Dzieci nie są dziećmi. Ojcowie są zagubieni, matki odeszły i nie mogą znaleźć swoich dzieci, które i tak opuściły już swoje ciało."
Już na wstępie muszę powiedzieć, że będzie mi trudno pisać o tej książce. Trudność ta wiąże się przede wszystkim z emocjami, które wywołuje powieść; są one intensywne, uderzały we mnie podczas lektury coraz mocniejszymi falami, kruszącymi mur bezpieczeństwa i komfortu. Dojmujący smutek, bijący z kart powieści, pogłębia się z każdą wypitą i stłuczoną butelką. Samotność okazuje się najbardziej dotkliwa w obecności najbliższej, można by sądzić, osoby. Ludzie bez przyszłości i bez domu, posiadający jedynie wspomnienia, o których woleliby nie pamiętać. Cierpienie jest tak silne, że nie pozwala żyć, a jednocześnie stanowi jedyny czynnik, który trzyma wydrążone ludzkie skorupy przy śmiesznym zamienniku życia. To tylko wierzchołek góry lodowej tego, co znajdziemy w "Klaśnięciu jednej dłoni"
.
"W odstępach między napierającymi drzewami dostrzegła księżyc i gwiazdy. Dokąd prowadzi ten przerażający korytarz, do przeszłości czy przyszłości, tego nie wiedziała. Drzewa nie dały odpowiedzi, nie wołały, nie wydały z siebie żadnych widmowych głosów wyjaśniających to wszystko. Były tylko pytaniem. I nie chciały zniknąć"
.
Z prozą Richarda Flanagana spotkałam się już przy okazji rewelacyjnych "Ścieżek Północy". Teraz wydana w Polsce została kolejna jego powieść, "Klaśnięcie jednej dłoni", która swą premierę światową miała w roku 1997, a rok później autor przeniósł ją na ekrany kin. Film, w którym wiele ról przypadło australijskim imigrantom – w tym także wielu Polaków, m. in.: Jacek Koman czy Kristof Kaczmarek – zdobył nominację do Złotego Niedźwiedzia na Festiwalu w Berlinie. Historia opowiada o losach rodziny słoweńskich emigrantów, ojca i córki, dwojga najbliższych sobie ludzi, którzy są dla siebie obcymi. To głównie z ich perspektywy prowadzona jest narracja w powieści. Gdy Sonja była jeszcze dziewczynką, matka opuściła dom i pozostawiła córkę pod opieką ojca, Bojana Buloha. Bojan pracuje w różnych miejscach jako zwykły robotnik, jak wszyscy emigranci nazywany jest przez Australijczyków pogardliwym zwrotem „bambo”. Flanagan prowadzi opowieść dwutorowo nie tylko ze względu na punkt widzenia dwojga bohaterów, ale także poprzez umiejscowienie w czasie; jedna część rozgrywa się podczas dzieciństwa i dorastania Sonji, druga zaś ma miejsce 35 lat po odejściu matki.
"Zdawał sobie sprawę, że będzie musiał przeżyć każdy kolejny dzień – w takiej mierze, jak tylko się da – bez nadziei i bez rozpaczy. W tym celu powinien myśleć jak najmniej, co w dużym stopniu zdołał osiągnąć, opróżniając umysł nie tylko z dręczących go wspomnień, ale też z umiejętności snucia rozważań o tym, co się dzieje. (…) Przekonał się, że dobro i zło jest we wszystkim – w życiu, w samej ziemi i w każdym człowieku.
Ale ostatecznie to ciemność była górą."
"Klaśnięcie jednej dłoni" jest opowieścią o dobrych chwilach, niezłych dniach i okropnych latach. Flanagan przedstawia w powieści to, co wydaje się niewyrażalne, na co bohaterom brakuje słów, by to nazwać. Ból postaci rośnie, staje się coraz bardziej dotkliwy z powodu życiowych niepowodzeń, ale także, a może przede wszystkim ze strachu i nieumiejętności mówienia o nim. Co dzieje się, gdy jesteś obcy dla wszystkich wokół: autochtonów, grupy emigrantów, rodziny, a nawet sam siebie nie znasz naprawdę? Samotność i wyobcowanie zżera powoli jak rdza, drąży głęboko, zostawiając pokryty rdzawymi liszajami strzęp. Bliskość, tak przecież wytęskniona, napawa większym lękiem od cierpienia, bo ból i rozpacz są już znajome, oswoiliśmy je albo to one oswoiły nas. Zostaje tylko kilka zdjęć, pięknych wspomnień, kiedy nie trzeba było martwić się o nic, kiedy na twarzy pojawiał się beztroski uśmiech zamiast zgorzkniałego grymasu znad na wpół opróżnionej butelki.
"Pozostałam tylko ja, nic więcej, pomyślała. I on. Lecz rozdzieleni, byli jak dom przerobiony na stodołę, zaorany sad zamieniony w pastwisko. Zapach drzew bez kwiecia. Okno bez koronkowej firanki w domu Jean. Klaśnięcie jednej dłoni."
Chyba brak mi sił, aby zmierzyć się z własnymi demonami…
[Adres usunięty] -
Super RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Anna T. w dniu 2016-09-19Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
2 z 3 osób uznało recenzję za przydatnąTasmania. Pewnej nocy w 1954 podczas ogromnej śnieżycy, gdy całą okolicę skuwał mróz Maria Buloh bez słowa opuściła swoją trzyletnią córkę, Sonję, i męża. Nigdy do nich nie powróciła. Dlaczego się na to odważyła? W 1989 roku Sonja wraca na Tasmanię po wielu latach spędzonych w Sydney. Kobieta postanawia odwiedzić swojego ojca, z którym miała dosyć ciężką przeszłość. On jest słoweńskim imigrantem, który uciekł w strachu przed drugą wojną światową, jednak wciąż boryka się ze swoją przeszłością i mrocznymi myślami. Sonja pragnęłaby zapomnieć o swoim ciężkim dzieciństwie i podjąć jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu.
Po przeczytaniu Ścieżek północy nie mogłam się doczekać aż sięgnę po kolejną powieść Flanagana, gdyż potrafił zaczarować mnie swoimi słowami i mocno wciągnąć do swojego świata. Kończąc czytać jego Ścieżki północy, miałam naprawdę spory mętlik w głowie i kaca książkowego, którego mogła ugasić jedynie następna powieść tego pisarza. Już przeczytanie pierwszej strony Klaśnięcia jednej dłoni pobudziło we mnie jakąś czułą stronę, bo miałam wrażenie, że znalazłam się dokładnie w tym literackim miejscu, w jakim od zawsze było mi dane być.
Pierwsze, co zauważyłam podczas czytania Klaśnięcia jednej dłoni to fakt, iż styl Flanagana nieco różni się od tego stosowanego w Ścieżkach północy. Tutaj pisze zdecydowanie bardziej poetycko, starając się słowami barwnie namalować przed czytelnikiem całą scenerię, sytuację i wszystkie przemyślenia głównych bohaterów. Wyszło mu to zdecydowanie mistrzowsko, a ja nie mogłam wyjść z podziwu nad tym, co potrafił tutaj stworzyć. Znowu są tu poruszane nieco ciężkie tematy, gdyż oprócz ciężkiego dzieciństwa i problemów alkoholowych mamy również do czynienia z byciem imigrantem w kraju, w którym kompletnie nie można się odnaleźć. Bojan, ojciec Sonji, uciekł ze Słowenii, by móc zapewnić żonie i dziecku lepsze życie, jednak sam popadł w dosyć ciężki stan psychiczny, nie mogąc nigdzie znaleźć sobie miejsca. O ile z początku nie lubiłam Bojana to po zrozumieniu całej jego życiowej historii bohater naprawdę mnie zaskoczył, a jego losy mocno chwyciły za serce.
To taka książka, która pokazuje jak ciężko jest się odnaleźć w nowym miejscu. Nawet mimo tego, że przebywa się tam już kilkanaście lat, to i tak człowiek może nie odnaleźć siebie. Bojan właśnie podczas podróży ze Słowenii na Tasmanię stał się kompletnie innym człowiekiem, na co wpłynął fakt, iż nie mógł odnaleźć sobie nigdzie miejsca. Przez cały czas czuł się imigrantem we własnym życiu. Również możemy zauważyć jak wielkie znaczenie mają wydarzenia, które dzieją się w naszym dzieciństwie. Sonja nie miała w nim zbyt kolorowo, więc wyrosła na osobę dosyć wyrachowaną, która ciągle nosiła w sobie rany z przeszłości. Sam fakt bycia zostawioną przez matkę na nią dobrze nie podziałał, a co dopiero to, co działo się potem. Zarówno Sonja jak i Bojan musieli bardzo długo wędrować po świecie zanim dotarli do siebie. Ta historia jest naprawdę nieprawdopodobnie smutna i poruszająca dla czytelnika i aż nie chce się jej kończyć czytać.
Klaśnięcie jednej dłoni to zniewalająca powieść o poszukiwaniu siebie pośród tłumu ludzi, o różnych definicjach miłości i o byciu imigrantem we własnym życiu. Richard Flanagan zaskoczył mnie tą historią, poruszył czułe struny w duszy i na zawsze zawładnął sercem. Uwielbiam zarówno jego Ścieżki północy jak i tę książkę, więc zdecydowanie powinniście po obie sięgnąć, bo będą one w stanie zmienić Wasze spojrzenie na wiele wydarzeń i sytuacji z życia. To taka historia, którą po prostu musicie poznać i dać jej się oczarować.
Abigail Jailette, [Adres usunięty] -
Recenzent WybitnyOcena: 4/5Dodana przez Julita J. w dniu 2021-12-19Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąPrzyjechaliśmy do Australii, żeby być wolni.
Dla mnie książka jest oskarżeniem Australii. Tysiące ludzi w czasie wojny przeżyły niewyobrażalny koszmar i zostali okaleczeni psychicznie. Część z nich uciekając przed komunizmem Europy, ale też z innych krajów dotarło do Australii, kraju, który nie zaznał bezpośrednio piekła wojny. Pomimo wspomnień, z którymi często nie potrafili się uporać, pragnęli normalnie żyć. Pragnęli pracować, a dzięki niej żyć godnie i mieć przyszłość. Co natomiast otrzymali. Zgrupowano ich w obozach pracy, gdzie ciężko harowali za marne grosze. Tę pracę świetnie opisał polski profesor, który był wywieziony do rosyjskich łagrów. Stwierdził, że niczym się nie różniła od pracy w łagrach.
Poznajemy historię uchodźców ze Słowenii, Maria i Bojan. Oboje w czasie wojny przeżyli niewyobrażalne piekło. Po wojnie marzyli o ucieczce do lepszego świata. Udało im się dostać do Australii, ale czy to był lepszy świat? Oboje wraz z córeczką Sonią zostają przeniesieni do osady robotniczej Butlers Gorge w Tasmanii. Poznajemy tę rodzinę zimą 1954 roku, kiedy Maria zostawia swoją trzyletnią córeczkę i odchodzi w nieznanym kierunku. To jest osada, w której ludzie nie widzą przyszłości. Mieszkają w fatalnych warunkach i po pracy jedynie mogą iść do knajpy, aby pić. Piją, bo nie potrafią sobie poradzić z przeszłością, ale też nie widzą przyszłości. Cała opowieść prowadzona jest w dwóch przedziałach czasowych: w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, do odejścia Sonii i w latach 1989-1990, kiedy nagle Sonia niespodziewanie wraca. Prowadzona jest także z dwóch perspektyw: Bojana i Sonii. Poznajemy Bojana, który jest obywatelem trzeciej kategorii, wyśmiewany, jako bambo pijak. Mimo ciężkiej pracy stać go jedynie na ruderę, gdzie mieści się tylko jedno łóżko. Z jednej strony kocha córkę, z drugiej brutalnie ją odpycha, aby nie podzieliła jego losu, aby odeszła. Jego zachowanie można porównać do doktora Jekyll i pana Hyde. Z drugiej strony małą dziewczynkę, która nie jest w stanie pojąć zachowanie ojca. Nie zna przeszłości swoich rodziców. Nie wie, dlaczego matka ją opuściła i co się z nią stało. Nie pojmuje, dlaczego właśnie tak wygląda ich życie. Wreszcie ucieka, odcina się od przeszłości. Jednak po latach wraca. Nie sposób się odciąć od przeszłości. Pojęła, że odcinając się od przeszłości, odcina się od siebie, ale też od innych ludzi. Wróciła, gdyż sama jest w ciąży i nie wie, czy potrafi być matką. Wróciła, aby pojąć zachowanie ojca, aby poznać prawdę. Czy prawda ją wyzwoli? Jak zachowa się Bojan?
Zaciekawił mnie tytuł książki, jeden z najbardziej znanych japońskich kaonów zen. Żeby pojąć kaon trzeba wyjść poza logiczne myślenie, poza schematy myślenia, poza proste skojarzenie przyczyna- skutek. Tak jest z tą powieścią, nic nie jest proste i łatwe do zrozumienia. „Klaśnięcie jednej dłoni” jest wspaniale i precyzyjnie nakreślonym dramatem psychologicznych, studium relacji rodzic- dziecko. Czy traumy rodziców spadają na dzieci? W tej powieści przedstawiona jest sytuacja graniczna. Jednak zdarzają się przeżycia, traumy z dzieciństwa, ale nie tylko, o które chcemy wymazać z naszego życia, zamknąć i próbować zapomnieć. Uciekamy, zamiast się zmierzyć z nimi. Czy to nam nie utrudnia życia, zamiast ułatwić. Podziwiam Sonię za jej odwagę.
Recenzja jest w serwisie "Na kanapie" -
Recenzent WybitnyOcena: 5/5Dodana przez Justyna L. w dniu 2016-08-12Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
2 z 4 osób uznało recenzję za przydatnąPrzysłowie arabskie uczy, że najbliższą z rzeczy jest śmierć, a najdalszą – nadzieja. Pomiędzy tymi dwiema rozpościera się ludzki los. Niekiedy zbliża nas ku zgubie, innym razem każe poszukiwać nowych szans. Miotając się, jak ślepcy, gubimy się w świecie emocji, które bywają zgubnymi kierunkowskazami. Czy dane nam będzie skręcić we właściwą drogę? Czy się nie zgubimy?
Kiedy Maria opuszcza swój dom, by nigdy nie wrócić, zamieć śnieżna zaciera jej ślady. Mała córeczka widzi tylko strzęp koronki na wietrze, po czym sama pęka jak porcelanowa filiżanka. Jak kawałek drewna, życie ojca rozłupuje się na pół. Bojan i trzyletnia Sonja w Tasmańskiej głuszy zapominają o życiu. Zapominają o miłości, której jedyną oznaką staje się ciąg picia i przemocy. Wracają wspomnienia wojny, która wypędza ludzi z ich domów, skazuje na tułaczkę, zostawia jątrzące się rany.
Po wielu latach Sonja wraca, by na zgliszczach domu na nowo zbudować swoje życie. Czy uda jej się odnaleźć siebie? Czy ojciec i córka spojrzą sobie w oczy? Czy otworzą swoje serca? Czy zwycięży nadzieja, czy śmierć?
Richard Flanagan z uporem maniaka burzy moje wyobrażenia o Australii- słonecznej krainie kangurów. Ukazuje trudne losy emigrantów, którym nie zawsze udaje się odnaleźć szczęście w nowej ojczyźnie. Flanagan nie boi się skrajnych emocji, rozdrapywania ran, rozliczeń z przeszłością. Swą wielowarstwową prozą wciąga czytelnika w świat zawiłych relacji międzyludzkich, zmusza do współodczuwania, ale też czaruje swym polotem. Podobnie jak „Ścieżki północy”, „Klaśnięcie jednej dłoni” wymaga skupienia i zachwyca niejednoznacznością i skłania do refleksji. Miłość u Flanagana nie jest cukierkowa, każe ranić, szuka odkupienia. Bohaterowie budzą skrajne reakcje, jednak zawsze tli się w nich iskra człowieczeństwa. Trudno ich osądzić, równie trudno potępić. Szukają przecież nadziei, a ścieżki do niej prowadzące czasem sprowadzają ich na manowce.
Piękno języka literackiego, które przyniosło Flanaganowi Nagrodę Bookera, pozwala się rozkoszować się tą niełatwą powieścią. Jednocześnie zmusza do zastanowienia, do odkrywania ukrytego sensu, poszukiwania przyczyny. Głębokie prawdy wymagają sprawnego pióra, a to Flanagan z pewnością posiada.
Więcej recenzji na [Adres usunięty]