Wschodnie światła. Kompas. Tom 2

„Wschodnie światła” jest drugim tomem cyklu Kompas autorstwa Brittainy C. Cherry, nie tak dawno opowiadałam Wam o pierwszym, dlatego też chętnie sięgnęłam po kolejną powieść o innych bohaterach. Spodobało mi się pióro autorki, dlatego też byłam ciekawa, jak wygląda historia o kolejnej parze. Los bywa przewrotny, czasami jedno spotkanie potrafi rzutować na całym życiu. Chociaż trudno się jest do niego przyznać, jednak gdzieś w głowie malutki głosik przypomina o tej osobie, która zrobiła na nas tak dobre wrażenie.

Głównym bohaterem książki autorstwa Brittainy Cherry pod tytułem „Wschodnie światła” jest Connor Roe, wystarczyła jedna dziwna i szalona noc, impreza Halloweenowa żeby świat przyjął o wiele przyjemniejsze barwy. Aaliyah Winters chciała chwili zapomnienia zwłaszcza, że przeżywała własne rozstanie, facet okazał się ni nie wart i zdradził ją. Humor, co prawda jej nie dopisywał, ale w stroju Czerwonego Kapturka była inną sobą. Zwrócił jej uwagę przystojny mężczyzna w kostiumie superbohatera, to była wyjątkowa noc. Minęły dwa lata

Conor wie, jak trudne może być dorastanie praktycznie bez niczego. Dzięki ciężkiej pracy i determinacji stał się jednym z najbogatszych ludzi w Nowym Jorku. Kobiety go pożądały, stał się kimś ważnym, a ona miała przeprowadzić z nim wywiad. Okazuje się, że to jej „superbohater”, Aaliyah nie jest już samotna, jak wypadnie wywiad?

„Wschodnie światła” Connor jest wspaniałą postacią ma niesamowitą, troskliwą i słodką osobowość. Był idealnym obiektem westchnień szczególnie dla Aaliyah. Związek Connora i Aaliyah nie był łatwy, miał wiele komplikacji i był otoczony wieloma dramatami. Ich osobowości idealnie do siebie pasują, od pierwszego spotkania da się wyczuć między nimi chemię i byłam podekscytowana tym, dokąd prowadzi ich ta historia. Ich pierwsza wspólna noc była nie tylko ekscytująca, ale także interesująca i zabawna. Bohaterka tej książki ma problemy z poczuciem własnej wartości i chce być kochana. Porzucenie jej, jako dziecka wpłynęło na to, jak radziła sobie ze swoimi związkami. Connor stara się trzymać z dala od poważnych zobowiązań w związku, ponieważ boi się utraty osoby, którą w końcu pokocha. „Wschodnie światła” to opowieść o wykorzystywaniu szans i znalezieniu szczęścia, walce z własnymi demonami. Piękny, podnoszący na duchu i emocjonalny współczesny romans.

Pierwsza część tej serii była napisana tak dobrze, że sięgając po drugą z jednej strony byłam ciekawa dalszych losów bohaterów, a z drugiej bałam się, że będzie to rozczarowanie. Na szczęście autorka trzyma poziom. Tutaj również nie brakuje emocji, ale są one inne, jakby bohaterowie wskoczyli na kolejny poziom. Zresztą historia ta rozwinęła się pod wieloma względami i trudno nie docenić progresu, jaki w tym wypadku zrobiła Brittainy C. Cherry. Jeśli taka będzie tendencja w przyszłości, to już teraz nie mogę doczekać się kolejnych części:)

Jest to drugi tom mojej ulubionej serii "Żywioły", którą polecam każdemu kto ma jakiekolwiek problemy ze znalezieniem dobrego romansidła. Historia niby typowa, mamy przystojnego bogacza i dziewczynę rozdartą między miłością i lojalnością, ale wszystko napisane jest tak ciekawie, że nie ma się ochoty odłożyć tej książki aż się ją skończy. Brittainy C. Cherry naprawdę wie jak wciągnąć czytelnika w swój świat i tworzy postacie, które można autentycznie zrozumieć i polubić. Dlatego też "Wschodnie światła" to książka, która jest warta przeczytania. 

"Każda wspa­nia­ła opo­wieść roz­po­czy­na się od słów: „Dawno, dawno temu”. Cho­ciaż hi­sto­ria wcale nie musi być zna­ko­mi­ta".

Ta jednak taka jest. Po raz kolejny na nowo zakochałam się w piórze Autorki. Znowu zostałam nim zaczarowana.

Jej historie odurzają, dzięki nim czujesz te słynne motyle w brzuchu, które pomagają Ci unosić się ponad ziemią.

Tym razem Autorka zafundowała nam halloweenowy romans z Kapitanem Ameryką i Czerwonym Kapturkiem w roli głównej.

Dwójka nieznajomych w wielomilionowym Nowym Jorku. Jedna noc z ograniczonym czasem, podczas której On wyznaczył sobie cel: pragnie pomóc jej zapomnieć o nieszczęściach i przynieść radość, by choć przez chwilę poczuła się w pełni szczęśliwa.

Kilka wspólnie spędzonych godzin dzieli ich do świtu, a później już nigdy się nie spotkają. Ale czy napewno?

Może los i przeznaczenie ma względem nich zupełnie inne plany?

"To za­ska­ku­ją­ce, że przy­pad­ko­wo można spotkać ludzi, któ­rzy na za­wsze zmie­nią twoje życie."

🔹️🔹️🔹️

Zaczynając czytać tę historię poczułam się jakbym uchylała drzwi do świata romantycznej bajki. Jednak później, cóż... Później było samo życie.

Ta książka to słodko-gorzka historia dwójki osób, które walczą o siebie, swoich bliskich, o szczęście i szczęśliwe zakończenie.

Historia o samotności pośród miliona ludzi. Historia, która zaboli, ale jednocześnie wyleczy złamane serce. Która wywoła łzy, a później je osuszy. Mimo bólu i cierpienia-rozczuli, doda wiary, nadziei i optymizmu. Otuli ciepłem niczym koc w chłodne wieczory.

Osobiście przepadłam i oddałam tej serii serducho. Nie mogę się wprost doczekać by poznać kolejny tom.

Polecam Wam gorąco. Mam nadzieję, że zaczaruje Was w równym stopniu co mnie.

„....w życiu istnieją dwie rzeczy, na które bez względu na ogrom starań człowiek nie zdoła się przygotować, a mianowicie: miłość i śmierć".

Aaliyah nigdy nie miała łatwo, wychowywała się w rodzinach zastępczych i domach dziecka, nie zna swoich rodziców. Czuje się bardzo samotna, nikomu niepotrzebna, odrzucona. Chciałaby kochać i być kochaną. Niestety nie ma szczęścia do mężczyzn, jej wybory dotyczące tej sfery życia nie są trafione. Jej pasją jest pisanie, robi wszystko, aby właśnie w tym kierunku szła jej zawodowa ścieżka. Po bolesnej zdradzie, aby zapomnieć, choć na chwilę i się rozerwać wybiera się na imprezę halloweenową. Tam się poznali, ona była przebrana za Czerwonego Kapturka, on — Connor Roe za Supermena. Miło spędzili ze czas, który pozostawił w nich trwały ślad, często myślami wracali do tych chwil. Jednak życie jest pełne niespodzianek, ponownie spotykają się w niezbyt sprzyjających okolicznościach...

Fabuła ciekawie poprowadzona, ukazuje pokomplikowane relacje międzyludzkie i niepokojącą, pełną zawirowań sferę uczuć. Aaliyah i Connor – do obojga poczułam sporą sympatię. Ona jest miłą, ciepłą, dobrą i bardzo samotną dziewczyną. Chciałaby mieć rodzinę, czuć się potrzebną i docenianą. On jest dżentelmenem w każdym calu, uczynny, serdeczny, przyjazny, chce pomagać i pomaga ludziom. Praca jest jego pasją, odnosi sukcesy i panicznie boi się zakochać.

Powieść wzbudziła we mnie ogromne, sprzeczne emocje, śmiech i łzy, wzruszenie, niemoc... długo by wymieniać. Autorka z empatią, subtelnością i wrażliwością stopniowo odkrywa przed nami uczucia, które dotykają naszych bohaterów. Ich relacja nie jest łatwa, toczą walkę serca z rozumem. Oboje są samotni, mają swoje lęki, obawy przed otwarciem się na drugą osobę. Przełamywanie barier, podejmowanie trudnych decyzji, gorzki smak zdrady, miłosne zawirowania, odrzucenie. Złe przeżycia z przeszłości, próba uporania się z nimi, walka o siebie, o swoje szczęście.

Poruszająca, romantyczna, słodko – gorzka opowieść, która całkowicie mnie porwała. Porusza, zaskakuje, bawi, wzrusza, uczy i zachwyca. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Serdecznie polecam, Tatiasza i jej książki :)

📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚

"Życie jest zbyt krótkie. Nie mamy czasu, aby spoglądać na to, co robią inni. To odciąga nas od naszego własnego przeznaczenia."

📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚

Uwielbiam książki Brittainy C Cherry. Pierwsza część serii Kompas podobała mi się, więc z wielką niecierpliwością czekałam na kolejną część. "Wschodnie światła" to historia zupełnie inna od wszystkich jakie do tej pory czytałam autorki. Jest o wiele bardziej bajkowa i słodka, i dużą rolę odgrywa w niej przeznaczenie.

Halloween

Dwójka nieznajomych

Czerwony Kapturek i Kapitan Ameryka

Co ich łączy? Wspólnie spędzony jeden wieczór, w którym on pragnie, by ona była szczęśliwa. I tyle. Reszta należy do przeznaczenia. Czy znowu się spotkają??? Kiedy??? O tym zdecyduje los.

Aaliyah od zawsze pragnie być kochana. Wręcz desperacko szuka miłości. Przez to trafia na ludzi, którzy po prostu jej nie doceniają i wykorzystują. Wszystko wiążę się z jej przeszłością, jest sierotą więc nigdy nie zaznała miłości.

Connor, poznaliśmy go już wcześniej w "Południowych sztormach". Kiedyś dziecko, którego matka chorowała na raka, wygrała, ale lęk pozostał. Teraz mimo, że jest szanowanym biznesmenem, panicznie boi się miłości.

Dwoje zupełnie różnych ludzi, połączył ich Halloween, nawet nie znali swoich prawdziwych imion. Spędzili ze sobą magiczny czas, poznali się, polubili, a nawet szansa była na coś więcej, ale nastał nowy dzień. Czy kolejne spotkanie będzie im pisane??? Czy nadal będą o sobie pamiętać???

Los jest przewrotny, wiadomo. Tak samo będzie i z nimi. Spotkają się, ale w jakich okolicznościach?

Historia Aaliyah i Connora zaczyna się jak prawdziwa bajka. Przypadkowe spotkanie, jest słodko i uroczo. Ale potem życie, nie daje o sobie zapomnieć. Okazuje się, że życie Aaliyah jeszcze bardziej się skompiluje za sprawą choroby. Czy będzie im pisane szczęśliwe zakończenie? Ta historia, mimo że zaczyna się jak bajka, to wcale taka cała nie jest. Jest wzruszająca, pełna emocji, ale i zdarzają się momenty gdzie uśmiech pojawia się na twarzy. Autorka jak zawsze dała radę i stworzyła cudowną historię, pełną nadziei na lepsze jutro. 📚📚📚 "Miłość pozwalała odkryć świat w ciemności. Przebijała się przez ból, walczyła w bitwach, po czym opadała na dno z milionem blizn. Miłość to nie tylko tęczę, ale iskry błyskawic i grzmoty."📚📚📚 Polecam❤️❤️❤️

„Wschodnie światła” to lektura, która trafia na moją top listę książek, mających wyjątkowe miejsce w moim sercu.

Magia Halloween’owej nocy sprawia, że tak oto Czerwony Kapturek spotyka swojego bohatera, Kapitana Amerykę. Ten duet zagwarantował najbardziej ujmujące i chwytające za serce połączenie dusz.

Aaliyah i Connor to postacie, które się kocha od pierwszej chwili. Ich poczucie humoru, bezinteresowność, to jak się uzupełniali, jak swobodnie czuli się w swoim towarzystwie oraz to ,że potrafili w każdym nawet najprostszym i nieoczywistym momencie odnaleźć piękno.

Książka porusza wiele trudnych tematów takich jak odrzucenie, brak akceptacji, ale przede wszystkim pokazała jak wyczerpujące i raniące jest zmaganie się z chorobą i bycie jej świadkiem. Jak bardzo okaleczające jest poczucie bezsilności, w którym należy trzymać się nadzieji.

Ta powieść mnie wzruszyła, zaczarowała i sprawiła, że potrzebuje więcej! Więcej stron, więcej bohaterów, więcej ich perypetii i jak najwiecej „przebłysków miłości”. Podczas czytania towarzyszył mi ogrom emocji, miałam ochotę się śmiać i płakać. Do samego końca nie byłam pewna jak ta słodko-gorzka historia się potoczy.

Uwielbiam sposób w jaki autorka maluje słowem, jak za pomocą symboli ukazuje krąg życia. Przedstawia nam obraz tego, że w życiu istnieje przeznaczenie, że bez względu na wszystko pewni ludzie są nam pisani, a osoby spotykane po drodze nie są przypadkowe.

Przepiękna historia. Polecam!

Są takie książki, po których do napisania recenzji nie siadam od razu. Kończę czytać, spisuję cytaty zamykam. Odkładam na półkę. I pozwalam słowom dojrzeć w mojej głowie. Nie powstają z tego rozbudowane opinie na parę tysięcy znaków, szczerze mówiąc nawet takich chyba nie umiem pisać. Rodzi się parę kluczowych dla mnie zdań.

Connora polubiłam już w "Południowych sztormach". Dał się poznać jako niesamowicie zaradny, przedsiębiorczy młody człowiek, który pomimo wielkiego bagażu na swoich ramionach dawał rady w życiu, pozostając przy tym wszystkim bardzo pozytywną osobą. Jego niezłomność opłaciła się: wyrywa się z rodzimego miasteczka do Nowego Jorku, gdzie osiąga sukces. Impreza halloweenowa okazuje się przełomowa: poznaje Czerwonego Kapturka. Kobietę, której ma w tę jedną noc pomóc uporać się z bolesnym rozstaniem. Zabieg kończy się sukcesem, ale ona zostaje w sercu Connora.

Życie Aaliyah w końcu wychodzi na prostą: przygotowania do ślubu idą pełną parą, jej teściowa przyjęła ją do swojego życia jako córkę. Jest tylko jeden problem. Wychodzi za mężczyznę, który nie tańczy z nią. A tej pamiętnej nocy halloweenowej Kapitan Ameryka mówił jej, by nie oddawała serca komuś, kto nie będzie z nią tańczył.

Nie zawiodłam się. Kocham Cherry w tym wydaniu, jej serię "Żywioły" czytałam wielokrotnie, a seria "Kompas" jest równie fenomenalna. Choć nie płakałam przy tej części, niejednokrotnie moje serce przyspieszało rytm, lub powoli pekało w tych bardziej bolesnych momentach.

"Wschodnie światła" Brittainy C. Cherry

Wydawnictwo: NieZwykłe

Premiera: o5.o1.2o23

Aaliyah po zdradzie swojego chłopaka opłakuje smutki na balu Halloweenowym przebrana za Czerwonego Kapturka. Poznaje tam Connora, z kolei on ma na sobie strój super bohatera .

Od razu wpadają sobie w oko i spędzają miło razem czas. Nie poznaja swoich prawdziwych imion. Postanawiają, że gdy będzie im przeznaczone to spotkają się ponownie.

Po dwóch latach przeznaczenie daje o sobie znać i ponownie się spotykają. Jednak Aaliyah układa sobie życie z innym mężczyzną.

Jak potoczą się losy tej dwójki? Czy ponowne spotkanie Connora spowoduje chaos w życiu dziewczyny? Czy dziewczyna jest szczęśliwa?

Styl pisania autorki miałam okazję poznać czytając pierwsza część tej serii. "Południowe sztormy" wywarły na mnie pozytywne wrażenie dlatego też byłam ciekawa co tym razem stworzyła autorka.

"Wschodnie światła" to przede wszystkim wiele emocji. Co prawda miałam wrażenie, że było ich mniej niż w poprzedniej części jednak w dalszym ciągu było ich sporo.

Fabuła była ciekawa jednak dość przewidywalna. Nie zmienia to faktu, że czyta się ją z zainteresowaniem.

Bohaterowie byli ciekawi i sympatyczni. Chodź w tej części również pojawia się mężczyzna którego miałam ochotę strzelić z pięścią w łep. Mowa tu o narzeczonym Aaliyah. To jak zachowywał się i w jaki sposób ją traktował, mocno mnie irytowało. Skupmy się jednak na głównych postaciach. Aaliyah nie miała łatwego dzieciństwa. Nie miała kochających rodziców, do których moglaby sie zwrócić z każdym problemem. Mimo to wyrosła na ciepłą, miłą i empatyczną kobiete. Myślę, że mogłabym się z nią zaprzyjaźnić. Jeśli chodzi o Connora to on również nie miał lekko zarówno w dzieciństwie jak i nastoletnim życiu. Jego determinacja i ciężka praca sprawiła, że teraz jest poważnym biznesmenem. Do tego życzliwym i dobrym mężczyzna. Z nim z kolei mogłabym się umówić.

Ich relacja jest powolna, w pozytywnym słowaka tego znaczeniu. Poznają się, zaprzyjaźniają dopiero później pojawiają się uczucia. Ich stosunki uznałabym za bardzo romantyczne.

"Wschodnie światła" chodź nie porwały mnie tak jak poprzednia często to uważam za bardzo dobrą książkę. Spędziłam z nią miło czas. Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz książki do recenzji.

🅡︎🅔︎🅒︎🅔︎🅝︎🅩︎🅙︎🅐︎

Czy można spotkać właściwą osobę, ale w nieodpowiednim czasie?

"Wschodnie światła" 2 tom serii Kompas - Brittainy C. Cherry

"...w życiu istnieją dwie rzeczy, na które bez względu na ogrom starań człowiek nie zdoła się przygotować, a mianowicie: miłość i śmierć."

Aaliyah Winters została zdradzona przez swojego partnera. Aby zapomnieć o miłosnym zawodzie w noc Halloween przebrana za Czerwonego Kapturka udaje się do baru, gdzie imprezując miała złapać oddech. Tyle, że to wcale nie pomogło. Nie oczekiwała również, że na jej drodze stanie inny mężczyzna, mężczyzna w stroju Kapitana Ameryki. Postanawiają tę noc spędzić w swoim towarzystwie, i wschodzie słońca każde rozejdzie się w swoją stronę, a jeśli ich przeznaczeniem będzie spotkać się ponownie, tak też się stanie.

2 lata później w życiu Aaliyah pojawia się Connor Roe, czyli nie kto inny jak Kapitan Ameryka...

"...do tej pory nie wierzyłam, że można spotkać właściwą osobę w niewłaściwym czasie."

Pewnie wielu z Was przytrafiła się sytuacja gdy czytacie kolejny tom z serii i usilnie porównujecie go do tego pierwszego? Mi się to zdarza, chociaż wiem, że nie powinno się tego robić. W przypadku "Wschodnich świateł" było tak samo. Zaczęłam czytać i myślę sobie, że to nie będzie to samo co pierwszy tom, że poziom emocji nie będzie taki sam, ale wiecie co, myliłam się. Oczywiście jak to w przypadku autorki emocji nie brakuje, jednak są one inne niż w poprzednim tomie, wkroczyły na inny poziom. Im bardziej zagłębiałam się w fabułę tym mocniej czułam tą historię. Do tego stopnia się z nią zżyłam, że w pewnym momencie byłam pewna, że serce mi stanie. Nie napisze z czym to było związane bo o tym musicie się same przekonać, ale zapewniam, że będzie warto.

"𝐾**𝑤𝑎.𝑀𝑜𝑗𝑒 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑒.

Zawsze wiedziałem, że je mam, ale nie zdawałem sobie sprawy, że może bić tak mocno. Miałem wrażenie, że jednocześnie wybuchło milion sztucznych ogni, tworząc arcydzieło."

Connor to prawdziwy dżentelmenem z sercem na dłoni. Żyje po to aby pomagać innym, chce zmieniać życia innych ludzi, zdeterminowany, odnoszący sukcesy, bezgranicznie oddaje się swojej pracy, ale rozpaczliwie boi się kochać. Boi się, że jeśli zacznie kochać, przyjdzie moment, iż utraci tą miłość. Aaliyah jest samotna, zwyczajnie chce być przez kogoś zauważona, doceniona, kochana. Chce mieć rodzinę, której nigdy nie miała.

"Kiedy dwoje ludzi się kocha, są w stanie pokonać przeciwności. Walczą o siebie nawzajem. Nie poddają się."

Ta książka sprawia, że chcesz się śmiać, płakać, czujesz rozczarowanie tym jak postępują bohaterowie, ale też czujesz do nich tak wielkie pokłady sympatii, że mimo wszystko im kibicujesz. To taka książka w której pokazana jest siła uczuć, ale nie poprzez sceny łóżkowe, a po przez zwyczajne gesty. Wszystko dzieje się tutaj w określonym tempie i po coś. Autorka tak wykreowała całą fabułe, nadała jej określony rytm, który sprawia, że to wszystko jest autentyczne.

To jedna z tych książek, która sprawia, że po przeczytaniu jej zaczynasz się zastanawiać po co człowiek tak pędzi, dlaczego nie dostrzega małych rzeczy i zwyczajnie się nimi nie cieszy. Życie przelatuje nam przez palce i tak naprawdę nikt z nas nie wie ile jest nam go dane.

Taką umiejętność właśnie posiada Brittainy C. Cherry, potrafi swoimi książkami wzbudzić w czytelniku najrozmaitsze pokłady emocji.

I tym razem było tak samo.

"...miłość nie ukazywała twarzy jedynie podczas szczęśliwych chwil. Nie pojawiała się tylko wtedy, gdy świeciło słońce. Nie. Czasami (...) była niczym burza na wojnie. (...) Miłość to nie tylko tęcze, ale iskry błyskawic i grzmoty."

Jestem przekonana, że wiele z Was zakocha się w tej historii, rozgrzeje Wasze serca, napełni je ciepłem, sprawi, że łzy w oczach się zakręcą, a na koniec stwierdzicie, że to była piękna historia o wielkiej miłości i nie tylko o miłości ❤️

Polecam

Na lekturę drugiego tomu serii Brittainy C. Cherry czekałam z zapartym tchem. To jedna z tych autorek, które w fascynujący sposób potrafią połączyć prozę życia z romansem, który w żaden sposób nie jest nachalny. Wszystko płynie tu więc spokojnym, naturalnym rytmem a my możemy zachwycać się przemianą bohaterów czy ich dążeniem do własnego szczęścia.

Największą zaletą autorki jest jej styl. Lekki, bardzo obrazowy, skłaniający do refleksji, ponieważ skupiający się na prawdzie czerpanej z życiowych doświadczeń. W dodatku Cherry doskonale wie jak wykreować bohaterów, by ci byli odwzorowaniem nas samych, możemy się więc z nimi utożsamić, kibicować im czy po prostu zachwycać się w jaki sposób radzą sobie z licznymi niepowodzeniami. Seria Elements opisuje niełatwe doświadczenia, sięga po motywy, które wciąż nie są do końca wykorzystane w literaturze i zachęca kobiety do zmierzenia się z wymienianymi problemami a to tylko podnosi ranking tych wyjątkowych lektur.

Aaliyah chciała zapomnieć o zdradzie, więc wybrała się na halloweenową imprezę. Miała poczuć się przez to lepiej, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Jedna noc zmieniła wówczas wszystko. Poznała tajemniczego mężczyznę, który oczarował ją swoją charyzmą. Rozstali się jednak wraz z nastaniem nowego dnia a spotkali dopiero po dwóch latach, w zupełnie nowych okolicznościach. Tylko czy Connor Roe pamięta to co wydarzyło się kiedyś? I czy Aaliyah wykaże się profesjonalizmem zapominając o własnych uczuciach?

Ta dwójka pasowała do siebie idealnie od samego początku. Wyczuwalna chemia wodziła czytelnika za nos i sprawiała, że chciałam by jak najszybciej nawiązał się pomiędzy bohaterami ognisty romans, ale Brittainy C. Cherry nigdy nie szła na łatwiznę. Zbudowała solidną opowieść o bólu, stracie, odrzuceniu i drugich szansach a uczucie pomiędzy postaciami było jedynie tłem dla prozy życia. Nigdy nie dajcie się zwieść hasłom z okładki, ponieważ w przypadku tej pani nie mówimy o typowych romansidłach w naiwnym wydaniu a fabule z krwi i kości, która nie tylko ma coś do przekazania, ale która wciąga bez reszty, ponieważ żyjemy nią nawet na długo po zamknięciu ostatniej strony.

"Wschodnie światła" to opowieść o życiu, które dla każdego z nas wydaje się mieć inny scenariusz. Czytamy o zagubionej dziewczynie ze złamanym sercem i wpływowym mężczyźnie bojącym się wyjść z cienia. Obserwujemy zmiany zachodzące w postaciach i czerpiemy z nich inspirację, bo być może pójdziemy za ich przykładem i samemu zmienimy coś w swoim życiu. To piękna, dojrzała, cudowanie przedstawiona powieść, która - gwarantuję Wam - zostanie w Waszych sercach na dłużej.

Choć często o tym zapominamy- życie dzieje się w tym momencie. Dobrze jest planować i marzyć, cudownie czasem wspominać, jednak najistotniejsza pozostaje teraźniejszość. Paradoksalnie, nikt nie docenia jej bardziej niż człowiek, który w jakiś sposób zetknął się ze śmiercią. Jednak nawet żyjąc dniem dzisiejszym można się zagubić. A niełatwo jest znaleźć drugiego człowieka, który pomógłby się odnaleźć.

Connor to ten sam młody chłopak, który skutecznie irytował Jaxa swoim podejściem do życia w poprzedniej części serii. Choć dojrzał, a dzięki swojej upartej naturze stał się wpływowym człowiekiem, niezmienna u niego pozostała pogoda ducha, szczęście, dobroć i roztaczanie pozytywnej aury. Uwielbia opowiadać kiepskie dowcipy, każdego człowieka traktuje z szacunkiem, nad życie kocha swoją mamę. W pracy kieruje się wzniosłymi celami, zajmuje się obrotem nieruchomościami i zdecydowanie jest pracoholikiem. Twierdzi, że nie byłoby fair, gdyby rozpoczął jakikolwiek związek, bowiem nie byłby w stanie zainwestować w niego tyle czasu, ile należy. I tak wiedzie dość samotne życie, mając za przyjaciół dwóch mężczyn stanowiących jego absolutne przeciwieństw, roztaczając miłość wokół siebie i nie oczekując niczego w zamian. Lecz kto jak kto ale Connor naprawdę zasłużył na swoje szczęśliwe zakończenie.

Aaliyah nie zna swoich rodziców, wychowała się w rodzinach zastępczych i domach dziecka. Z uwagi na kiepski początek jak mało kto pragnie miłości, poczucia bycia kochaną i ważną dla drugiego człowieka. Bezsprzecznie jest samotna, co mocno jej doskwiera, a jej gust do mężczyzn od zawsze pozostawiał wiele do życzenia. Uwielbia pisać i w tym kierunku chciałaby pokierować swoją karierą zawodową. Nowy Jork zawsze był jej domem, więc przyzwyczaiła się do obcesowości ludzi, życia w ciągłym biegu i zdania jedynie na siebie. Tym bardziej przypadkowe spotkanie Connora wnosi w jej życie wiele świeżości i światła, bowiem taki ktoś jak on aż nadto wyróżnia się spośród tłumu.

"Wschodnie światła" to taka słodko-gorzka historia, w której śmiech i szczęście mieszają się z łzami, dogłębnym smutkiem i niepokojem. I z uwagi na to śmiało można powiedzieć, że to książka po prostu życiowa. Powieści Autorki stanowią dla mnie absolutny must-read i nie zawiodła mnie tą odsłoną serii, bowiem zagwarantowała mi szeroki wachlarz emocji oraz sprawiła, że naprawdę zaangażowałam się w czytaną historię. Świetna kreacja postaci, wciągająca narracja, humor, niuanse wyróżniające historię oraz wyciskanie z czytelnika łez wzruszenia to gwarancja sukcesu i Brittainy, jak zwykle z resztą, to zrobiła. Przygotowała życiorysy bohaterów, które zapadają w pamięć i genialnie je przedstawiła. Jej styl pisania, lekkość w nim zawarta oraz przemycanie ważnych treści nie przestają mnie zadziwiać w swojej perfekcji. Chciałabym zwrócić też uwagę na postać Connora, bowiem wiele osób może mu zarzucić, że jego postać jest o wiele zbyt.. idealna, szczęśliwa, dobra. Jednak pragnę wierzyć, że takie osoby także istnieją i swoim naturalnym światłem rozświetlają codzienność swoich bliskich. Nie każdy przecież musi być na wskroś zły bądź wielowymiarowy, jak niektórzy bohaterowie tej książki. Lecz tym co najbardziej uderza w tej pozycji jest przesłanie, które podkreśla Autorka wielokrotnie, tak, by wbiło nam się do czytelniczych umysłów. Przebłyski miłości, bo o nich mowa, stanowią prawdziwą kwintesencję tej książki. Drobne gesty, ułamki chwil, momenty poświęcenia uwagi drugiemu człowiekowi- to one składają się na piękno życia. A żyć trzeba tu i teraz, o czym skutecznie przypomina ta lektura, bo mamy tylko dziś, w końcu wczoraj już minęło, a nikt nie obiecał, że jutro nadejdzie. Gorąco polecam i to nie tylko ze względu na Heatha Hutchinsa na okładce :-)