Szwecja, lata trzydzieste XX wieku. Maj, dwudziestoletnia dziewczyna, pragnie się wyrwać z rodzinnego domu na prowincji. W pobliskim mieście wynajmuje pokój i zatrudnia się w cukierni. O jej dalszym życiu przesądza niedzielna wycieczka nad morze. Poznaje dużo starszego Tomasa, który jest nią zauroczony. Ona kocha swojego byłego chłopaka Erika, ale wszystko się zmienia, kiedy ten rzuca ją po raz drugi. W dodatku okazuje się, że Maj jest w ciąży. Dziewczyna decyduje się na małżeństwo z Tomasem. Wejście do rodziny Berglundów oznacza dla niej awans społeczny, ale Maj nie wie, jak wysoką cenę przyjdzie jej za to zapłacić...
Szwecja, lata trzydzieste XX wieku. Maj, dwudziestoletnia dziewczyna, pragnie się wyrwać z rodzinnego domu na prowincji. W pobliskim mieście wynajmuje pokój i zatrudnia się w cukierni. O jej dalszym życiu przesądza niedzielna wycieczka nad morze. Poznaje dużo starszego Tomasa, który jest nią zauroczony. Ona kocha swojego byłego chłopaka Erika, ale wszystko się zmienia, kiedy ten rzuca ją po raz drugi. W dodatku okazuje się, że Maj jest w ciąży. Dziewczyna decyduje się na małżeństwo z Tomasem. Wejście do rodziny Berglundów oznacza dla niej awans społeczny, ale Maj nie wie, jak wysoką cenę przyjdzie jej za to zapłacić...
Na kolanie
5/5Złodziejka
5/5- Autor: Kristina Sandberg
- Wydawnictwo Wydawnictwo Prószyński i S-Ka
- Seria Trylogia o maj
- Oprawa: Twarda
- Rok wydania: 2017
- Ilość stron: 608
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788380971165
- Język: polski
- Oryginalny tytuł: Att föda ett barn
- Tłumacz: Frątczak-Nowotny Elżbieta
- ISBN: 9788380971165
- EAN: 9788380971165
- Wymiary: 13.5x20.5 cm
Recenzje książki Urodzić dziecko (3)
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Erna E. w dniu 2017-05-03Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąMożemy być w związku, a mimo tego odczuwać ogromną samotność. Złe wybory niosą ze sobą fatalne konsekwencje. Próba ucieczki od dotychczasowego życia wymaga wiele odwagi, ale nie zawsze ma szansę bytu. Żona, matka, gospodyni. Czy jest opcja idealnego grania tych wszystkich ról i udowodnienia innym, że jest się cokolwiek wartą?
Maj ma zaledwie dwadzieścia lat. Mieszka na szwedzkiej prowincji. Nieustannie pragnie wyrwania z domu i rozpocząć nowe życie. Finalnie znajduje pracę w mieście — zatrudnia się w cukierni, wynajmuje pokój. Pewnej niedzieli wyrusza na wycieczkę, nad morze. Poznaje tam Tomasa Berglunda, mężczyznę o sporo od siebie starszego. Ten momentalnie zaczyna coś do niej czuć. Jednak Maj ciągle myśli o byłym chłopaku, Eriku. Dziewczyna nie wytrzymuje, gdy po raz kolejny się rozstają. Oto ostatnia kropla w czarze goryczy. Postanawia wyjść za mąż — za Tomasa. Decyzję pomaga jej podjąć też inna okoliczność. Małżeństwo z synem bogatego fabrykanta to dla Maj ogromny awans społeczny, ale wówczas jeszcze nie wie, iż spotka ją kilka przykrych sytuacji…
Literatura szwedzka jest specyficzna. Istnieje charakterystyczny rys, który nie każdemu przypadnie do gustu. Ja dopiero niedawno nauczyłam się doceniać te niuanse, będące całkiem interesującą odskocznią od powieści amerykańskich lub brytyjskich. Przyznaję, w przypadku „Urodzić dziecko” dużą rolę odegrała okładka. Utrzymana w staromodnym klimacie, sam opis, oczywiście, zachęcił mnie do zaznajomienia z Kristiną Sandberg. Przepadam za fabułami osadzonymi w innych czasach. Tym razem przenosimy się o osiemdziesiąt lat wstecz — robi wrażenie. To był trudny okres dla kobiet, gdy musiały pełnić wyznaczone przez społeczeństwo funkcje, nie wychylać zbyt mocno, skupiać przede wszystkim na rodzinie. Taka sytuacja wyglądała podobnie w wielu krajach, aczkolwiek od dawna zamierzałam przyjrzeć się pod owym kątem właśnie wspomnianej Szwecji. Nadeszła odpowiednia okazja, którą postanowiłam wykorzystać. Wszystko z pomocą Sandberg. Fascynująca podróż, choć pełna sprzeczności.
Powieść ma swój nieregularny rytm. Przyspiesza, zwalnia, to ciągła wędrówka za słowami. Barwnymi, drobiazgowymi. Autorka skupia się nawet na najmniejszych detalach, tutaj każda kropka posiada konkretny cel. Całokształt rzeczywiście emanuje skandynawskim chłodem, mozolnie idzie próba zgrabnego oddania emocji, które przybywają. Mieszanka melancholii i nadziei. Początki były dla mnie trudne, bo potrzeba czasu, aby poczuć tę książkę. Stopniowo się w niej zanurzać, jak w morzu, inaczej zimno mrozi do szpiku kości. Wiem, że grupka osób zrezygnowałaby po pierwszych stronach, więc apeluję: dajcie książce szansę, odłóżcie, wróćcie za pewien czas. Wsłuchajcie w siebie i wybierzcie odpowiedni moment.
Nie znajdziemy wartkiej akcji i miliona tajemnic do odkrycia. Sensem jest nawiązanie relacji z główną bohaterką, wniknięcie w jej umysł i potrzeba zrozumienia tej ciężkiej sytuacji. Maj sprawia wrażenie antypatycznej, czasami pojawia się chęć, by nią potrząsnąć. Chwilowa chęć, naturalnie muszę nadmienić. Mamy do czynienia z postacią tragiczną, będącą w beznadziejnym położeniu. Wręcz klaustrofobicznie uczepioną utartych schematów, pragnącą na nowo odnaleźć swoje miejsce w życiu. Gdyby tylko mogła. Równocześnie dojrzewa i dziecinnieje, łaknąć miłości, obwiniając o zawód, którego doznała poprzez nieszczęśliwe małżeństwo. Rozżalenie bije z każdej strony.
Smaczna kolacja, czysta podłoga, grzeczne dzieci. Oto przepis na idealne życie rodzinne, okraszone podporządkowaniem mężowi. Ten gorzki wydźwięk płynący z „Urodzić dziecko” może szokować, ale też sprawia, że jesteśmy w stanie skonfrontować przeszłość z teraźniejszością. Dostrzegamy iście okropną prawdę z faktu, iż aktualnie bywa trochę lepiej, lecz nadal istnieją rodziny, gdzie kobietę można określić jako „podnóżek”. Kristinę Sandberg wyróżnia zdolność obserwacji, dzięki temu łączymy się mentalnie z minionymi pokoleniami, szukając podobieństw i różnic. Intrygujące, bolesne. Maj rozrywa na kawałeczki swą osobowość, każdy element oddając innemu człowiekowi, a nie umie zbudować trwałej więzi. Okropnie cierpi. Ile takich bezbronnych istot spotykamy codziennie? Dobre pytanie. Odrobinę retoryczne.
„Urodzić dziecko” jest powieścią niebanalną i refleksyjną. Dość trudna, zmusza do mnóstwa przemyśleń, często przytłaczających. Myślę, że lekturę należy zostawić sobie na wolny wieczór, gdy nic nie zakłóci spokoju. Wtedy ta cała głębia naprawdę dotrze, a warto — oczekuję kolejnych dwóch części, bardzo się wciągnęłam w historię Maj. Mam nadzieję, iż Was również zainteresuje. -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Małgorzata B. w dniu 2017-04-24Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatną"Urodzić dziecko" to książka z tych, które się albo kocha, albo nienawidzi. Uderza w emocje czytelnika od samego początku i to niekoniecznie pozytywnie. Kiedy zaczęłam czytać, oczy przecierałam ze zdumienia. Składnia i gramatyka jest tak drażniąca ucho i oko, że aż trudno przebrnąć przez pierwsze akapity. Na szczęście tylko przez pierwsze. Kiedy już przywykłam do specyficznego języka, popłynęłam wraz z bohaterami powieści do ich świata i szybko zrozumiałam walory i zalety takiego ujęcia tematu.
Mai jest dwudziestoletnią Szwedką żyjącą w latach trzydziestych XX wieku. Kiedy ją poznajemy dziewczyna jest na rozdrożu. Mieszka w wynajętym pokoju, pracuje w cukierni i wydaje się, że jest jako tako szczęśliwa. Nie jest to szczyt jej marzeń, ale cieszy się, że wyrwała się z domu rodzinnego i rozpoczęła samodzielne, dorosłe życie. Radzi sobie, choć nie jest cukierkowo. Jej chłopak Erik porzucił ją, a Maj nie może poradzić sobie z samotnością. Wszystko się zmienia, kiedy podczas niedzielnej wycieczki poznaje Tomasa. Ten dużo starszy od niej mężczyzna jest nią naprawdę zauroczony. Mai też imponuje - zwłaszcza ustabilizowaną pozycją społeczną i tym, co może jej zaoferować. Kiedy okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży, podejmuje życiową decyzję. Pomimo tęsknoty za Erikiem, jaka rozdziera jej serce, postanawia wyjść za Tomasa. I tak jej życie, dzień po dniu, ulega całkowitej metamorfozie...
"Urodzić dziecko" to jeden rok z życia Mai. Jeden rok to tak mało, a jednocześnie tak dużo... Poznajemy rodzinę Tomasa, towarzyszymy Mai w Jej przygotowaniach do Świąt, uczestniczymy w porodzie i w pierwszych matczynych rozterkach. Dzielimy z Nią obawy o męża kiedy zbliża się wybuch wojny, kibicujemy Tomasowi podczas walki o samego siebie. Nic czytelnika nie ominie. Każde zdarzenie jest opisane z pieczołowitością średniowiecznego kronikarza. Niesamowite.
Teraz najważniejsze. Ta powieść jest zupełnie inna niż wszystkie, a to za sprawą bardzo specyficznej, wręcz niepoprawnej gramatycznie składni zdania. Bardzo dużo tu przecinków, przez co zdania wydają się niesamowicie długie. W środek zdania potrafi zostać wtrącone kilka słów, które diametralnie zmieniają postrzeganie rzeczywistości. Nie należy się tym jednak zrażać. Po przebrnięciu przez pierwsze kilka akapitów, czytelnik przyzwyczaja się do specyficznego tempa i dalej jest tylko lepiej. Początkowo nie rozumiałam celu, jaki kierował Panią Sandberg, kiedy pisała w ten arcytrudny sposób. Ale bardzo szybko przekonałam się, że taki sposób pisania - ni to słowotok, ni to pamiętnik - pozwala zajrzeć bohaterom do przysłowiowego garnka. Możemy bardzo, bardzo dokładnie poznać świąteczne zwyczaje Szwedów, rozterki Mai związane z bożonarodzeniowymi przyjęciami, czy też towarzyszące jej przy dobieraniu garderoby. Idziemy z nią ramię w ramię na salę porodową, płaczemy z bezradności, kiedy nie może uspokoić dziecka i złościmy się na Thomasa, kiedy nie sprosta naszym oczekiwaniom. Razem martwimy się, czy mieszkanie jest wystarczająco posprzątane na przyjęcie gości i czy szczupak jest wystarczająco miękki, aby sprostać gustom wymagającej teściowej. I najważniejsze - razem z Mai tęsknimy za Erikiem, rodzicami i życiem którego z racji zbyt wczesnego macierzyństwa nie było jej dane zasmakować.
Ta książka jest jak cieniutki papier na życiu naszej bohaterki. Nałożony starannie pozwala nam wręcz z pedantyczną dokładnością obserwować jej poczynania, ale jednocześnie pozostawia filtr, daje czytelnikowi poczucie bezpiecznej izolacji. Mimo tej przenikliwej obserwacji stoimy jednak z boku. Nigdy, przenigdy nie czytałam takiej książki i przyznam, że jestem oczarowana.
Nazwanie powieści "Urodzić dziecko" hołdem złożonym każdej kobiecie to trochę przesada. Nie ulega jednak wątpliwości, że powieść jest nietuzinkowa i niełatwo przejść po jej lekturze do porządku dziennego. Ta przenikliwa samotność głównej bohaterki, jej nieporadność i obawa przed brakiem akceptacji powoduje, że z całego serca kibicujemy Mai w jej życiu, dzień po dniu. Płaczemy razem z nią, śmiejemy się razem z nią... żyjemy razem z nią. Po prostu.
Powieść jest warta polecenia. Jednak jeżeli nie macie czasu na delektowanie się słowem pisanym to poczekajcie z jej lekturą. Dopiero, kiedy najdzie Was ochota na smakowanie powieści, na wolne przewracanie stron i na sporą dawkę emocji - wówczas sięgnijcie, a nie pożałujecie. -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Bookendorfina I. w dniu 2017-04-19Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatną"Gdyby tak można było wysiąść. Zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, chociaż na jakiś czas. I wrócić w nowej postaci. Gdyby mogła usunąć ze swojego życia ostatnią jesień. A może zachowa ją, zamieni w asa w rękawie, który już nigdy nie pozwoli jej powiedzieć przepraszam."
Byłam zaskoczona wnikliwością, precyzją i bezpośredniością, z jaką Kristina Sandberg przedstawiła obraz szwedzkiej kobiety z końca lat trzydziestych dwudziestego wieku. Doskonale odbieramy wszelkie odczucia, emocje, myśli, opinie głównej bohaterki, dotyczące nie tylko kluczowych spraw, ale także tych tylko pozornie błahych i nieistotnych, a jednak składających się na całościowy obraz postaw i osobowości. Towarzyszymy Maj Olausson zaledwie rok, a jak wiele wydarzyło się w jej życiu, jak bardzo się ono zmieniło, w jakim stopniu dwudziestoletnia kobieta uległa wewnętrznej przemianie, jak dalece ewoluowały jej poglądy, marzenia, spojrzenie na ludzi i otaczający ją świat. Jesteśmy pod wrażeniem drobiazgowości odmalowywanych przez autorkę różnych obrazów życia, użytych barw i tonów, w których niestety wiodący prym wydają się wieść te przypisane zawodowi, niespełnieniu, rozżaleniu, rozczarowaniu i nieszczęściu.
Po początkowej trudności ze zgraniem się z rytmem powieści, z każdym nowym wydarzeniem i towarzyszącym mu zajmującym opisem, coraz bardziej przekonywał mnie jej styl i klimat. To nie opowieść do szybkiego czytania, ale świadomego zagłębiania się w najwrażliwszą odsłonę istoty kobiecości, szeroko rozwiniętych początkowych aspektów macierzyństwa, odnajdywania się w trudnej roli żony, prób nawiązania bliskich relacji z rodziną męża. Spojrzenie na ówczesne prawa kobiety, przypisaną odgórnie przez społeczeństwo pozycję, oczekiwane postawy, zachowania i obowiązki. Potrzeby bliskości, zrozumienia i akceptacji, stojące w kontraście do faktycznych uwarunkowań, tak bardzo rozbieżnych właśnie w przypadku Maj. Przymuszone przez niechcianą ciążę małżeństwo pochodzącej z prowincji dziewczyny z synem zamożnego fabrykanta, Tomasem Berglundem, zapowiada się na wielki zawód, graniczący z poczuciem wstydu i zaprzestaniem oczekiwań wobec życia. Młoda spragniona miłości kobieta i dużo starszy od niej mężczyzna po przejściach, całkowicie odmienne charaktery, spojrzenie na świat, wyobrażenie związku, jedyne co ich łączy to dziecko. Dwa elementy układanki, które zupełnie do siebie nie pasują, gryzą się formą i kolorem, nie znają się, nic o sobie nie wiedzą, nie mają wspólnych tematów do rozmów, a co więcej, zaczynają negatywnie działać na siebie nawzajem.
Wzrusza dotkliwa samotność Maj, odseparowanie od rodziny i przyjaciół, pewien rodzaj alienacji środowiskowej, poczucie niskiej wartości, wrażenie bycia pod ciągłym ostrzałem ludzkich oczu, nieustannej oceny i krytyki. Narzucone normy społeczne, którym trzeba sprostać, aby nie narazić na szwank wizerunku fabrykanta. I do tego jakby klaustrofobiczne ograniczenie tylko do rodziny męża, jego znajomych, niemożność odwiedzenia schorowanej matki, podtrzymania bliskich więzi z ojcem i rodzeństwem. Narastająca niemoc, strach, lęki, wątpliwości, wahania, dojmujący żal, że życie nie obrało innego scenariusza, że jedna chwila tak bardzo potrafi zdominować jego dalszy ciąg. Usilne starania, aby zapomnieć o dawnej miłości Eriku, a jednocześnie wpasować się w nowy układ, być może nauczyć się kochać na nowo. Czy faktycznie tak już ma wyglądać życie Maj, niczego nie można już w nim zmienić, wywalczyć przestrzeni dla siebie? Powieść wyzwala wiele emocji i refleksji, warto się z nią zagłębić, jestem bardzo ciekawa kontynuacji trylogii.
[Adres usunięty]