Wychodząc na trakt nigdy nie wiadomo, co można na nim spotkać. Książka Adama Płocińskiego jest traktem w pełnym słowa tego znaczeniu. Autor po zakończeniu studiów nie może znaleźć pracy. Zamyka więc drzwi swego domu i udaje się w podróż Koleją Karola Ludwika. Na jego drodze pojawiają się przeróżni ludzie a mijane miejscowości opowiadają podróżnemu swoje losy. Każdy człowiek to inny świat ? czy można znaleźć nitkę łączącą te światy? Oto wioska, gdzie z jednej renty często żyje kilkupokoleniowa rodzina.
W Głębokiem mieszkało się kiedyś za karę. Z rozkazu króla polskiego jego mieszkańcy musieli żyć sami, pośród Rusinów. Obecnie problemem jest raczej niski przyrost naturalny niż izolacja. Każda wysłuchana i zapisana historia jest niezwykle żywa. Każda historia to portret mieszkańca wsi. Jest tu Karol, który rozwiązał zagadkę liczby 44. Jest punk Tomek, który gdzieś na europejskich dworcach nuci wieczorami ludowe przyśpiewki i Salomea, we włosach której na starość zalęgły się robaki. Jest też Maria, która potrafi uzasadnić tezę o istnieniu piekła i od lat część swej renty przeznacza na budowę bazyliki w Licheniu...
Na trakcie można znaleźć niespodziewane przedmioty. Wysiadając w pośpiechu z pociągu czasem łapie się w zamieszaniu obcy bagaż. Wewnątrz mogą się znajdować na przykład listy. Ponieważ te przejęte przez przypadek przez Płocińskiego pochodzą z XIX wielu tajemnica korespondencji nie została poważnie potraktowana. Możemy się dzięki temu zapoznać ze słowami, które pisali do siebie małżonkowie Aniela i Ksawery d?Abancourtowie. Wyłania się z nich rodzinna opowieść, codzienne troski i radości, dokładne ceny, moda ówczesna i choroby.
Kolejnym przystankiem stał się Drohobycz. Współczesność miesza się tu z historią tworząc mieszankę niemal wybuchową. Odważne reklamy sąsiadują ze wspomnieniami. Wiekowy zakład zegarmistrzowski musi ustąpić supermarketowi dziecięcemu. Tymczasem różę leczy Babka podpalając kłębki lnu i rzucając je na czerwone płótno. Choroba siedzi jednak głęboko i chore miejsce trzeba obłożyć ziemią z grobu świętego Mikołaja Czarneckiego. Czasami pomaga...
W "Trakcie" znalazła się także opowieść o Jazłowcu i błogosławionej Marcelinie, która doprowadziła do powstania tam domu niepokalanek. Każda strona tej książki żyje własnym życiem, splatając swe wątki i gubiąc je co chwila. Można się długo zastanawiać w jakim celu została stworzona. Fotografie, które można znaleźć wewnątrz zdobią ją niewątpliwie i pamięć o nich pozostaje po jej odłożeniu na półkę. Pozostaje też pytanie ? czy czytelnik zechce wrócić do tej książki? A jeżeli tak, to czy po coś więcej niż tekst ukraińskiej piosenki śpiewanej przez kobietę lepiącą pierogi.
Posiadane przez nas egzemplarze mają zarysowane okładki i zagięte rogi
Pogranicze 2004, ISBN: 83-86872-52-7, 150x235, 166 s., oprawa twarda
Trakt Adam Płociński