"Skrzydła nad Polską" jest fascynującą opowieścią o honorze, odwadze i walce za wspólną sprawę.
Wojna polsko-bolszewicka była jednym z najważniejszych wydarzeń w historii Europy XX wieku. Dopiero co odrodzony, jeszcze osłabiony kraj stawił czoło czerwonej fali bolszewizmu, ostatecznie hamując ekspansję komunizmu na zachód. Warto poznać mniej oczywiste fakty z tej krwawej wojny, w której Polakom udało się obronić swoją ojczyznę, o której wolność walczyli przez 123 lata.
"Skrzydła nad Polską" to opowieść o losach bojowych 7 Eskadry Myśliwskiej podczas wojny polsko-bolszewickiej - znajdzie się relacja z wyprawy na Kijów, starcia z konną armią Budionnego oraz pole bitwy pod Lwowem. W Eskadrze służyło 21 amerykanów, którzy zgłosili się do walk jako ochotnicy- jak sami mówili, w podzięce za Kościuszkę i Puławskiego, którzy odegrali rolę w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych.
Historia oddziału została spisana na podstawie niezwykłego świadectwa jednego z jej członków - Amerykanina Kennetha Malcolma Murraya. Powieść została opublikowana w 1932 roku, jednak dopiero w 2020 pojawiła się w polskim przekładzie.
"Skrzydła nad Polską" to niezwykłe świadectwo człowieka, która brał udział w walkach, czuł narastające emocje przed zbrojnym starciem i każdego dnia najzwyczajniej obawiał się o swoje życie. Amerykanin ma całkiem inną perspektywę walki niż strony tego konfliktu, ponieważ można go nazwać człowiekiem z zewnątrz. Jest w stanie spojrzeć na wojnę ze świeżej perspektywy i opowiedzieć się po stronie mającej słuszność.
Spisanie relacji pozwoliło zachować ją dla przyszłych pokoleń, przez co będzie nieocenionym świadectwem historycznym i rzeczywistą relacją z frontu, która zachowa się w ludzkiej pamięci.
Fragment książki
Polski wywiad przechwycił radiogram od generała Budionnego, skierowany do sztabu głównego w Moskwie, z żądaniem, aby sztab przydzielił mu jednostkę lotniczą oraz prosząc, by oryginalna cena za głowę lub czaszkę żywego lub martwego pilota amerykańskiego została podwojona – do dwudziestu pięciu tysięcy złotych rubli.
– Cholera! – zaśmiał się, jak zawsze niepohamowany Rory. – Jak tak dalej będą podwyższali stawkę, gotów jestem sam sobie odciąć głowę i osobiście im zanieść, aby odebrać nagrodę! […]
Rorison pierwszy natrafił na jeźdźców. […] Kozacy rozpierzchli się, ale rozwścieczony pilot natychmiast pogonił za nimi, upolował każdego członka tej jednostki i wystrzelał wszystkich – jak muchy padali z siodeł. Po czym Rory zawrócił i popędził z powrotem do Koziatyna, aby złożyć tam wstrząsającą wiadomość. Budionny znów koncentrował siły i parł na zachód!