Książka "Skóra i ćwieki na wieki. Moja historia metalu" autorstwa Jarka Szubrychta jest sprawnie napisanym połączeniem historii muzycznego gatunku z autobiografią. Może zainteresować nie tylko miłośników ciężkich brzmień, ale też tych, którzy przepadają za ciekawymi, przedstawionymi z humorem i pasją opowieściami z życia osobistego, a także wielbicieli ciętego języka.
Historia metalu jest już za długa, by uznawać go za muzykę młodzieżową: nie brak nawet emerytów, którzy słuchają go od dzieciństwa. Najpierw nazywany był heavy rockiem, a za protoplastów uważa się zwykle trzy zespoły: Black Sabbath, Deep Purple i Led Zeppelin. Dziś łatka metalowców pozostała tylko przy pierwszym z nich, który traktowany bywa także jako pionier doom metalu.
Bo podgatunków są dziesiątki - i o nich między innymi pisze Jarek Szubrycht. Opowiada o swoich przygodach z muzyką ciężką od czasów licealnych po te ostatnie, kiedy zbliża się do pięćdziesiątki. Ujmuje więc w swojej książce pogonie za ciężkością i eksperymentami, od początków, przez thrash metal z dekady późniejszej, postmetal i sludge z lat 90., po najnowsze odmiany death i black metalu, grindcore'u, drone'u. To wszystko łączy z metalową subkulturą: tytułowymi ćwiekami i skórzanymi katanami, wspólnymi wyprawami na koncerty i przyjaźniami.
O autorze
Jarek Szubrycht jest cenionym dziennikarzem muzycznym, który pisał zarówno w czasopismach poświęconych kulturze, jak i w "Przekroju" czy "Dzienniku". Ma na koncie kilka książek biograficznych. Śpiewał między innymi w awangardowo-blackmetalowym zespole Lux Occulta.