Coś do ocalenia
4/5Słowodzicielka
4/5- Autor: Cora Carmack
- Wydawnictwo Dolnośląskie
- Seria Łowcy burz
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2018
- Ilość stron: 376
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788327157324
- Język: polski
- Tłumacz: Donata Olejnik
- Nr wydania: 1
- ISBN: 9788327157324
- EAN: 9788327157324
- Wymiary: 13.5x20.5x2.8 cm
- Powiązane tematy: Czarny Piątek, Targi książki
Recenzje książki Roar Łowcy burz 1 (4)
- Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Weronika T. w dniu 2018-03-24Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
1 z 1 osób uznało recenzję za przydatnąAurora jest jedyną dziedziczką królewskiego rodu Stormlingów. Dziewczyna mimo swojej inteligencji i odwagi nie będzie w stanie ochronić swojego ludu, królestwa Pavanu. Jako jedyna z rodziny nie posiada mocy poskramiania burzy, co trzymane jest w sekrecie. Matka Aurory, żeby ocalić kraj i zachować tajemnicę córki, aranżuje jej małżeństwo z księciem innego królestwa. Gdy już powoli oswajała się z myślą przymusowego zamążpójścia odkryła, że jej przyszły małżonek również coś ukrywa, a to wzbudza jej strach. Pewnej nocy postanowiła wymknąć się z pałacu, zaraz za nim, żeby trafić na czarny rynek, gdzie nieleganie handluje się magią burzy. W umyśle Aurory pojawia się coraz więcej wątpliwości..
Cora Carmack miała naprawdę świetny pomysł na oryginalną i nietuzinkową fabułę. Muszę przyznać, że realizacja zamysłu naprawdę dobrze jej poszła. Cora skonstruował absorbującą i dopracowaną intrygę, która autentycznie trzymała w napięciu. Książka wciąga swoim magicznym światem już od pierwszych stron. Wyraźnie przeważają opisy, które nadają niepowtarzalny klimat, choć niekiedy potrafiły znużyć. Bardzo podobała mi się kreacja Aurory, była taka wiarygodna i wyrazista. Bardzo ją polubiłam i kibicowałam jej zmaganiom. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom i dalsze losy walecznej księżniczki. - Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Magdalena S. w dniu 2018-03-24Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
1 z 1 osób uznało recenzję za przydatnąGdy zobaczyłam zapowiedź książki Roar i nazwisko Cora Carmack, to byłam przekonana, że ta autorka gdzieś już mi mignęła przed oczami. Jednak zanim sobie uświadomiłam, gdzie i kiedy miało to miejsce, jej najnowsza powieść już znalazła się na mojej półce. I wtedy postanowiłam powrócić do rozwiązywania tajemnicy i uświadomiłam sobie, że to autorka znana przede wszystkim z romansów, za którymi nie przepadam. Nie miałam z nimi do czynienia, ale w mojej głowie już zdążyło się zasiać ziarnko niepewności – czy to oznacza, że w powieści fantastycznej otrzymam po raz kolejny jakiś ckliwy romans? Wiecie, pewnych naleciałości ciężko jest się wyzbyć…
Moje obawy zostały częściowo rozwiane. Faktycznie mamy w tej książce do czynienia z romansem, w moim odczuciu zupełnie zbędnym, ale doskonale wiemy, że autorzy często kierują fabułą w taki sposób, aby jednak tego typu relacje prędzej czy później się pojawiły. To taki chwyt marketingowy, burzliwe romanse zawsze są chwytliwe. Nieuniknione. Wydaje mi się jednak, że w przypadku historii Aurory nie był ON aż tak potrzebny – przynajmniej na tę chwilę. Autorka mogła postawić na rozwój głównej bohaterki, bowiem z samego początku ta dziewczyna naprawdę przypadła mi do gustu. Rora pochodzi z potężnego królewskiego rodu Stormlingów. Od dziecka była traktowana jak następczyni tronu, jednak los spłatał jej i jej matce figla – dziewczyna nie włada żadną magią, która jest wymagana do tego, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim poddanym. Całymi latami dziewczyna musiała to ukrywać przed innymi, całkowicie odcięła się od ludzi, ale ostatecznym krokiem ukrycia niewygodnej prawdy jest poślubienie potężnego księcia z innego królestwa… Księcia przebiegłego i chytrego, który ma swoje własne cele do zrealizowania.
Rora to dziewczyna, która doskonale zdaje sobie sprawę z powagi zaistniałej sytuacji. Wie, że musi poślubić Cassiusa (co z kolei nie jest aż taką tragedią, koleś jest nieziemsko przystojny, pewny siebie i inteligentny, to taki typowy czarny charakter, który potrafi skraść dziewczynie serce), aby ocalić siebie i swoje królestwo. Choć nie włada magią, to nie jest bezbronną istotą. Jest świetnie wyszkolona w walce, doskonale rzuca nożami, jest sprytna i inteligentna, ma sporą wiedzę potrzebną do przetrwania w terenie. Ale wiecie co jest najgorsze? Te wszystkie cechy kazałyby nam sądzić, że jest naprawdę znakomitą postacią, niestety momentami jej zachowania są niezwykle żałosne – rodem z tych wszystkich ckliwych romansów, gdzie bohaterka zaczyna przeżywać, że chłopak spojrzał na nią tak, a nie inaczej, że co jeśli tylko ją oszukuje, a co jeśli kłamie… To było nie do zniesienia.
Bardzo spodobał mi się świat stworzony przez Corę Carmack w tej powieści, choć ciągle nie mogę się oprzeć wrażeniu, że do złudzenia przypomina ON Ravkę stworzoną przez Leigh Bardugo w trylogii Grisha. Nawet sama nazwa – Stormlingowie – przypomina mi mojego ukochanego Darklinga. Kim jednak są Stormlingowie? To osoby obdarzone magią, które potrafią wykraść serce burzy. Autorka zaprezentowała burze (ogniste, piaszczyste, śnieżne, te normalne, znane nam najbardziej) czy też tornada jako niemal żywe istoty, nad którymi można posiąść władzę dzięki wyrwaniu im serca, które przyjmuje formę kryształu. Nawet dla Stormlinga igranie z burzami jest niebezpieczne, a co dopiero dla człowieka, który magii nie posiada… Ale okazuje się, że w księstwie Aurory, Pavanie, istnieje czarny rynek, na którym handluje się magią burzy… I są ludzie, którzy nie urodzili się Stormlingami, ale posiadają ich umiejętności. I właśnie to odkrycie całkowicie zmienia życie Rory. Dziewczyna postanawia zawalczyć o samą siebie, porzucając narzeczonego i całe królestwo. Przyjmuje imię Roar (ciekawe jak długo myślała nad aż tak istotną zmianą) i wraz z grupą ludzi uczących się władzy nad burzami wyrusza w podróż.
Sama kreacja świata jest jak najbardziej w porządku, z łatwością mogłam sobie wyobrazić wszystkie miejsca, w których rozgrywała się akcja, nie miałam też problemu ze zrozumieniem motywu Stormlingów. Naprawdę, to bardzo przypomina Grishę. Jednak w pewnym momencie pojawił się problem z samą fabułą… Pierwsze rozdziały były naprawdę dobre, mocne. Podobały mi się. Była akcja, było napięcie, można było wyczuć intrygę. A potem? A potem to wszystko przepadło. Tempo akcji spadło i mimo że stale niby coś się dzieje, to nie ma w tym już takiej mocy, na jaką się zapowiadało. Jednak gdy myślę nad tym na spokojnie, to widzę w tej książce po prostu czyste wprowadzenie do całej serii. Początek tego, co będzie się działo. I być może tak, jak miało to miejsce w przypadku Grishy, pierwszy tom będzie średni, a kolejne rozwalą mi system. Oby.
Muszę jednak przyznać, że w ogólnym rozrachunku książka mi się podobała. Czytałam ją z przyjemnością i choć momentami czułam się zirytowana rozwojem fabuły i zachowaniem bohaterów, to jednak czerpałam z tej lektury pewną przyjemność. Może to kwestia tego podobieństwa do Grishy? Rora przypomina Alinę, Locke przypomina Mala, a Cassius mógłby być uczniem Darklinga, choć… epilog tej powieści daje do myślenia. Pojawia się nowa zagadka, nowa tajemnica, która zapowiada naprawdę interesującą fabułę kolejnego tomu. O ile Cora Carmack gdzieś po drodze nie zbłądzi. - Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Beata M. w dniu 2018-03-18Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
1 z 1 osób uznało recenzję za przydatnąLos zawsze ma w zanadrzu kilka niespodzianek, które mogą nie przypaść do gustu samym zainteresowanym. Potrafi mieszać, mącić i rzucać kłody pod nogami nawet tym, którym w życiu już na starcie nie było łatwo. Główna bohaterka powieści "Roar" na własnej skórze przekonała się jak to jest walczyć z przeciwnościami losu i dźwigać na barkach wielkie brzemię odpowiedzialności.
Aurora to bohaterka, która idealnie pasuje do roli jaką zaaranżowała jej Cora Carmack. Mądra i pewna siebie dziewczyna od pierwszych stron łapie kontakt z czytelnikiem. W jej osobowości zamknięte zostały dwie najważniejsze cechy charakteru, które wyróżniają bohatera z tłumu - uczuciowość nieprzekłamana lekkomyślnością i inteligencja, która pomaga jej stawiać czoła wyzwaniom. Nie ukrywam, że doskonale bawiłam się śledząc jej losy i trzymałam kciuki w najtrudniejszych sytuacjach.
Fabuła graniczy z powieścią fabularną, przygodową i nawet nutą miłosnych perypetii. Główna bohaterka, jedyna dziedziczka królewskiego rodu od dziecka wiedziała co ją czeka. Przygotowywała się do roli potężnej władczyni królestwa Pavanu i robiła wszystko by ukryć brak daru, który pozwoliłby jej zapewnić bezpieczeństwo swoim poddanym. Mając jednak u boku matkę, która aranżuje jej małżeństwo Aurora jest pewna, że mimo wszystko da się utrzymać w tajemnicy ten wstydliwy sekret. Nikt jednak nie podejrzewa, że Cassius nie jest do końca tym, za kogo się podaje. Tak właśnie rozpoczyna się historia pełna przygód i zaskakujących zwrotów akcji od której nie sposób się oderwać.
Historia jest niezwykle klimatyczna i przez to - wiarygodna. Wykreowany świat wciąga bez reszty, hipnotyzuje drobiazgowością dostrzegalną w opisach, których nie skąpi autorka i intryguje wierzeniami ludu. W centrum tego wszystkiego pojawiają się główni bohaterowie z krwi i kości, którzy skrywają własne sekrety i żyją pod dyktando podstępnego losu, który raz za razem rzuca ich w wir nieoczekiwanych zwrotów akcji. To spory plus tej historii, która we wstępie i finale niemal gna na złamanie karku. Jedynie punkt centralny powieści jakby stopuje z dynamiką fabuły, ale nie stanowi to problemu: jedynie pomaga czytelnikowi zatrzymać się przy konkretnych wydarzeniach i z bliska przyjrzeć się efektom magii.
Cora Carmack pozytywnie mnie zaskoczyła. Lekkość stylu i swoboda z jaką pisała o kolejnych wydarzeniach sprawiły, że "Roar" okazała się niezwykle sympatyczną powieścią. Pisana z perspektywy trzecioosobowej narracji wnika w umysły bohaterów i wyszukuje sekrety magicznego świata, jednocześnie proponując czytelnikowi odkrywanie soczystych tajemnic i intryg królewskiego dworu. To powieść o sile marzeń, determinacji i miłości, która tym razem jedynie zaznaczyła swoją obecność. Co będzie dalej? Czas pokaże w kontynuacji obok której na pewno nie przejdę obojętnie. - Recenzentus NotPospolitusOcena: 3/5Dodana przez Lea C. w dniu 2018-07-09Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąNię będę się rozpisywać na temat fabuły, jako że recenzji zawierających opis ksiązki jest wiele i z pewnością większość z Was już się z nimi zapoznała. Wspomnę raczej o moich uczuciach względem powieści, podczas oraz po zakączeniu lektury.
Wiele się wydarzyło w moim życiu podczas ostatniego roku, więc musiałam odłożyć książki na pewien czas. Postanowiłam jednak sięgnąć po ,,Roar''. Spytacie dlaczego? Już wyjaśniam.
Mimo wyżej wspomnianej przerwy w czytaniu, zawsze lubiłam zajrzeć do księgarni i poszperać trochę w poszukiwaniu lektury, dzięki której wróciłabym do czytania.
Opis znajdujący się na tyle książki z pewnością zwrócił moją uwagę. Pierwszy raz od dłuuugiego czasu nie miałam wrażenia, że po raz setny czytam opis tej samej powieści, jak to często bywa z młodzieżówkami.
Tyle razy przerwacałam oczami z rozdrażnieniem czytając kolejne opisy, nic nie różniące się od tych z książek już przeze mnie przeczytanych.
Pomysł z burzami uznałam za bardzo oryginalny, więc dałam tej powieści szansę.
Jak wspomniałam, fabuła mnie zaintrygowała i ponownie daję tutaj dużego plusa za pomysłowość. Teraz jednak pojawią się moje ,,ale''.
Mimo iż bohaterów polubiłam, żaden z nich nie podbił mego serca.
Uważam, że akcja rozgrywała się powoli, brak tu jakiejś większej dynamiki, a to właśnie jej się spodziewałam myśląc o burzach.
Książka jak najbardziej sprawdzi się jako lekka, przyjemna lektura, jednak poszukiwacze silnych wrażeń niech lepiej poszukają gdzie indziej. Szczerze mówiąc wydaje mi się, że prawdziwa akcja rozgrywać się będzie dopiero w drugim tomie, na to wskazywało zakończenie pierwszego.
Nic więcej tak naprawdę nie mam do dodania, powieść nie skłania do głębszych refleksji, tak też mało mam do opowiedzenia o niej.
Na koniec wspomnę tylko co okazało się być sporym rozczarowaniem, mianowicie wątek miłosny. Był według mnie naprawdę bardzo przewidywalny, a jednocześnie brak było w nim płynności. Wszystko działo się chaotycznie, przez co nie dało się poczuć chemii między bohaterami, która rzekomo stopniowo powstawała.