Quicksilver

Wychowałam się na Potterze, Tolkienie, Le Guin. Potem odkryłam Maas. I chociaż nie da się porównywać Harry'ego czy "Władcy pierścieni" do "Szklanego tronu", to te powieści ukształtowały zarówno mnie, jak i mój gust względem fantastyki oraz popularnego romantasy – sprawiły, że wsiąkam w ten magiczny świat, ale on musi żyć w mojej głowie, a wówczas jestem usatysfakcjonowana.

Nie będę owijała więc w bawełnę: jeśli świat fantastyczny nie jest w książce porządnie przedstawiony (czyt. jest płaski, słabo opisany i miernie rozwinięty), zazwyczaj porzucam dany tytuł. 🙈 Ale! W przypadku "Quicksilvera" nie mamy tego problemu (tak, tutaj bijemy brawo! 👏🏻). Są za to inne małe potknięcia, lecz o tym później. 😉

Zapraszam Was na recenzję książki Callie Hart – "Quicksilver". ⚔️

Powieść zaczyna się z przytupem, zostajemy wrzuceni w wir akcji i na wstępie zderzamy się z charakterem głównej bohaterki, Saeris (a trzeba zaznaczyć, że dziewczyna potrafi pokazać pazury!, więc... już ją lubimy 😎). Saeris żyje w biedzie i zmuszona jest kraść, aby przeżyć (i utrzymać brata). A jak się możemy spodziewać, to wkrótce spowoduje, że kobieta wpadnie w kłopoty.

Nie zamierzam streszczać Wam fabuły, bo nie o to tutaj chodzi, ale musicie wiedzieć, że im dalej w las, tym ciekawiej, ponieważ przez wartki rozwój wydarzeń, Saeris trafia do świata elfów i odkrywa w sobie moce alchemiczki. Czytamy więc kolejne rozdziały i robimy to z zaangażowaniem!

I tutaj przechodzimy do Kingfishera. Gburowatego, obcesowego, z początku momentami wręcz chamskiego i upartego elfa. Prawdziwy grumpy typ!

Zderzenie tych dwóch charakterów – jak się pewnie domyślacie – jest ogniste. 🔥Saeris jest równie uparta, co mężczyzna, sumiennie dąży do celu i chociaż momentami podejmuje głupiego decyzje, wybaczałam jej, ponieważ wzbudziła moją sympatię i szczerze jej kibicowałam.

Z kolei Kingfisher... Nie będę ukrywała, chwilami nieco mnie drażnił – głównie przez niektóre niepotrzebne teksty (być może jest to kwestią tłumaczenia) – aczkolwiek potrafił też rozbawić. Krótko mówiąc, miałam ochotę nim potrząsnąć, ale to wzmacniało moje emocje w trakcie lektury, co mocno doceniam, bo jego postać nie okazała się papierowa. Kingfisher ma swoje tajemnice oraz warstwy, które powoli odkrywamy, a jego postawa z czasem ulega zmianie (na duży plus) i myślę, że ten fakt zmiękczy serce każdej książkary. 🤭

Hart serwuje nam więc ukochany przez wielu (jak i przeze mnie) motyw enemies to lovers, i robi to naprawdę dobrze! Ta dwójka pięknie się ze sobą ściera! ❤️‍🔥

Wiecie, że kocham spicy sceny (sama zresztą takie piszę), zatem wyczekiwałam tych momentów pomiędzy Saeris, a Kingfisherem, zwłaszcza że napięcie między nimi było mocno wyczuwalne. Chwilami było niezręcznie (winię za to pewne specyficzne określenia – znów, zapewne, wynikające z tłumaczenia), jednak całościowo wypadło dobrze, zwłaszcza że nie przysłoniły one fabuły, a były miłym dodatkiem, który sprawił, że kilka razy połaskotało mnie w żołądku. 😏

Co bardzo przypadło mi do gustu, to wątek alchemicznej mocy Saeris oraz końcówka powieści, która krzyczy Ci do ucha: sięgnij po kolejny tom! Tak, zdecydowanie, po takim zakończeniu, będziecie chcieli poznać kontynuację, zapewniam.

Podsumowując: Quicksilver to nie jest książka perfekcyjna czy idealne romantasy (inna sprawa: czy takie w ogóle istnieją? Pytanie retoryczne. Oczywiście, że nie, bo każdy ma inny gust!).

Oczywiście, że Hart miesza tutaj wiele znanych nam tropów, ale my je przecież lubimy, prawda? 😏 Jasne, w trakcie lektury, nasuwają się także porównania do innych, znanych powieści w nurcie romantasy, lecz nie kłuło mnie to w oczy, ponieważ tego się spodziewałam. Ciężko bowiem wymyślić coś TAK oryginalnego, aby wyrwało człowieka z butów, zwłaszcza gdy dużo się czyta.

Jeśli więc szukacie dobrej rozrywki, wartkiej akcji, którą będziecie z chęcią śledzić, magicznego, bogatego świata (który ma szansę jeszcze się rozwinąć), motywu od wrogów do kochanków, grumpy bohatera i zadziornej głównej bohaterki, trochę 🌶️, wampirów, elfów, a także walki oraz obiecujących postaci drugoplanowych, to zabierajcie się za "Quicksilvera"!

Ja sięgnę po następny tom! 😈 ⚔️

Współpraca reklamowa z Wydawnictwo HYPE

🦋 „𝓠𝓾𝓲𝓬𝓴𝓼𝓲𝓵𝓿𝓮𝓻” 𝓒𝓪𝓵𝓵𝓲𝓮 𝓗𝓪𝓻𝓽 🦋

📖 Sugerowany wiek : 18+

🔥 Nie dotykaj miecza.

Nie wyjmuj go.

Nie otwieraj przejścia.🔥

▪𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪

🦋 Nie będę wam zdradzać streszczenia fabuły, bowiem lepiej odkryć ją samemu podczas lektury. „Quicksilver” dostarcza tyle emocji, że ciężko jest ją odłożyć. Tyle jest w niej napięcia, tyle nieprzewidywalnych sytuacji, tyle wartkiej akcji, że oderwanie się od tej książki niemalże graniczyło z cudem! Jestem pełna podziwu dla autorki za opisywanie takich wydarzeń, które sprawiały, że czytałam tę powieść z zapartym tchem. Na ich kartach jest niesamowicie wiele sytuacji, które sprawiały, że serce zaczynało mi bić w niemożliwie szybkim tempie, że ciężko było o złapanie choć odrobiny tchu od akcji, która chwilami pędziła jak szalona. Odkrycie, które pojawiło się w tej książce, bardzo mnie zaskoczyło. Nigdy bym nie wpadła na taki scenariusz wydarzeń.

Bardzo polubiłam bohaterów tej książki, niemalże wszyscy są naprawdę cudownymi postaciami, do których bardzo szybko zapałałam sympatią. Jednak to główna bohaterka najbardziej zapadła mi w pamięć. Niesamowicie spodobało mi się to, że różni się ona od tak wielu w ostatnim czasie spotykanych przeze mnie postaci literackich. Była przebiegła i mściwa. Nie pozwoliła sobie na to, by mężczyzna nią pomiatał, umiała zawalczyć o siebie. Postać Saeris to ucieleśnienie silnej i niezależnej kobiety, która umie o siebie zawalczyć. Natomiast męska postać bardzo mi kogoś przypominała. Widziałam gdzieś porównanie jego postaci do Damona z Pamiętników wampirów i jakby się tak dłużej nad tym zastanowić to może faktycznie coś w tym jest. Kingfisher był arogancki, opryskliwy, ale pod tą fasadą krył się wrażliwy i szczery mężczyzna, który wbrew pozorom pragnął zawalczyć o swój ród.

Jedynie co nie przypadło mi do gustu to relacja pomiędzy Saeris, a Kingfisherem. Lubię gdy uczucie pomiędzy bohaterami rozgrywa się powoli, z rozdziału na rozdział, a tu od początku jest bomba połączona z dziwną fascynacją bohaterów, a co za tym idzie - dużo spicy scen, których mogło być trochę mniej. Jednak fajnie, że ich romans był dodatkiem do fabuły. Autorka bardziej skupiła się na całej akcji i przedstawieniu nam swojej wizji tej historii. 🦋

Widziałam już, że książka dzieli czytelników. Ja z pewnością należę do tej grupy, której książka się niesamowicie spodobała ❤🔥 Mamy tutaj fantastycznie zbudowany świat, elfy, alchemików i historie, która trzyma w napięciu do ostatniej strony. Jeśli lubicie powieści fantasy połączone z nutką romansu i akcję, która ani na chwilę nie zwalnia to z pewnością musicie sięgnąć po „Quicksilvera” 💙💙