Ziemia Pirito to niezwykła kraina, gdzie tolerancyjni ludzie dażą sąsiadów poszanowaniem i sumiennie wykonują swoją codzienną pracę. Nie inaczej jest w Jiru, mieście-atelier. Jego mieszkańcy to mistrzowie w wytwarzaniu urządzeń, pomagających ludziom w ich codziennych zajęciach. Obywatele Jiru wierzą, że czuwa nad nimi Marie. Czuje to również Kai, chłopak obdarzony nadludzkim zmysłem słuchu. Nie tylko słyszy on odległe odgłosy oraz jest w stanie uderzając w skałę, rozpoznać jakie minerały kryją się w jej głębi. Co więcej słyszy muzykę Marie...
Ikigami. Tom 8
0/5- Tytuł: Muzyka Marie 1
- Autor: Furuya Usamaru
- Wydawnictwo Hanami
- Seria Muzyka Marie
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2022
- Ilość stron: 282
- Format: 15.0x21.0cm
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 47735302243KS
- Język: polski
- Oryginalny tytuł: Marie no kanaderu ongaku 1
- Tłumacz: Bolałek Radosław
- ISBN: 9788360740200
- EAN: 9788360740200
- Wymiary: 15.0x21.0x3 cm
- Powiązane tematy: Czarny Piątek
Recenzje
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Michał L. w dniu 2020-03-30Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: komiks
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąBÓG ROBOT
„Muzyka Marie” to dwutomowa opowieść o dziwnym świecie i jeszcze dziwniejszych wydarzeniach, które stają się udziałem bohaterów. Najlepiej do jej lektury zasiadać właściwie bez jakiejkolwiek wiedzy o treści, akcji i tym podobnych kwestiach, bo można się bardzo pozytywnie zaskoczyć. I chociaż całość miewa drobne potknięcia, jeśli chodzi o ilustracje, pozostawia po sobie bardzo przyjemne wrażenie i pewne uczucie niedosytu.
Witajcie w Giru – mieście atelier, w którym mieszka połowa ludności niezwykłej krainy Pirito. Tu produkowane są maszyny, które potem wymienia się z mieszkańcami innych wysp na różne towary, a cała społeczność podzielona jest na rzemieślników i odkrywców. To właśnie tu na niebie unosi się Marie, dziwna gigantyczna mechaniczna istota, która zgodnie z „Pismem Pirito” została zesłana dla szczęścia i pokoju ludzkości. Kto na nią spojrzy, robi się spokojny, a troski znikają.
W takim właśnie świecie żyje Kai, chłopak, który zawsze uwielbiał patrzeć na Marie, a teraz zdaje się coraz bardziej do niej zbliżać. Co z tego wyniknie? Czym jest muzyka Marie? I co jeszcze kryje ten niezwykły świat?
Po „Muzykę Marie” sięgnąłem nie za bardzo wiedząc czego się spodziewać. Czasem tak mam, że jakiś tytuł biorę w ciemno nawet jeśli nie znam autora, bo spodobają mi się ilustracje i tak było właśnie w tym przypadku. Coś mnie pociągało w tych grafikach, nie czytałem opisu, dałem szansę i absolutnie nie żałuję.
Fabularnie opowieść jest dość prosta, ale zbudowana na tajemnicach i niedopowiedzeniach. Alternatywna rzeczywistość, a może świat przyszłości, gdzie rozwój ludzkości poszedł w nieco inną stronę, a bogactwo dziwów, niezwykłości i spektakularnych rzeczy jest codziennością. Ale bohaterowie wcale nie różnią się od nas, ich życie i relacje, choć wtłoczone w rzeczywistość gdzieś na styku science fiction i fantasy, są nam bliskie, podobnie jak wiele problemów. Ale przecież bez dobrego zaplecza obyczajowego nie obyłaby się żadna, nawet najbardziej oderwana od ziemi opowieść.
Do tego dochodzą udane ilustracje. Owszem, są tu drobne zgrzyty w designie twarzy postaci, ale całość jest udana i nastrojowa. Rysunki, przypominające nieco prace Tsutomu Niheiego, choć dość proste, znakomicie pasują do całości i świetnie oddają klimat niezwykłego świata. Bardzo sympatycznie wypadają też kolorowe ilustracje (tradycyjnie Hanami zadbało o zachowanie wszystkich kolorowych plansz), a także samo wydanie.
Kto szuka dobrej mangi z gatunku szeroko rozumianej fantastyki, powinien „Muzykę Marie” poznać. to dobra, nieoczywista opowieść na dodatek z nutą filozoficzno-religijną, która dodaje całości głębi. I ma naprawdę zapadający w pamięć nastrój. -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Radosław F. w dniu 2019-08-10Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: komiks
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąTytułu na pewno nie można zaliczyć do grona mang łatwych i szybkich w czytaniu. Specyfika historii sprawia, że konieczne jest co najmniej kilkukrotne zapoznanie się z nią, aby móc wyciągnąć konstruktywne wnioski na jej temat a na dodatek porusza ona bardzo trudne wątki, o których nie można pisać, że są typowo rozrywkowe i łatwe w odbiorze. Manga jest bardzo specyficzna, począwszy od fabuły na rysunkach kończąc. Jest to jedna z tych pozycji, która nie daje się łatwo zaszufladkować w danej kategorii i trudno ją polecić jednej konkretnej grupie odbiorców. Nawet najlepiej napisana recenzja nie odda złożoności mangi i jedyną możliwością upewnienia się, czy Muzyka Marie jest skierowana właśnie do nas, jest jej organoleptyczne sprawdzenie.
O czym tak naprawdę jest Muzyka Marie? Czy mamy tutaj do czynienia z mocno zagmatwanym dramatem z elementami romansu? Po części tak, ale to tylko wierzchołek góry lodowej, która kryje się pod wierzchnią warstwą fabularną. Autor stara się tutaj poruszyć naprawdę wiele trudnych tematów, na które nie ma i nigdy pewnie nie będzie jednej łatwej odpowiedzi. W odmętach dziesiątek pytań i mniej lub bardziej widocznych wątków, na światło dzienne wypływają dwa najbardziej intrygujące problemy, które autor dał czytelnikowi pod osobisty osąd. Na początek wątek utopii i pytanie, czy w obecnym świecie jest w ogóle możliwa do stworzenia kraina szczęśliwości, w której jednostki nie doznają większych cierpień? Czy aby na pewno nie jest to tylko zawoalowana forma dyktatu, w którym jednostka decyduje co jest najlepsze dla mas? Drugi wątek dotyczy boga i wiary w niego ludzi, która napędza jego istnienie. Jawią się tutaj pytania z zakresu filozofii i teologizmu, dające czytelnikowi naprawdę szerokie pole do własnej interpretacji treści. Trudno jednak nie zauważyć tego, że w pewnym momencie autor stara się przedstawić to zagadnienie w sposób mocno uproszczony. Pokazanie tematyki wiary i Boga jako zero-jedynkowego problemu, trochę kłuje to w oczy, tym bardziej że manga o samego początku starała się mieć otwartą strukturę, nie wymuszając konkretnych odpowiedzi. Niestety Usamaru w pewnym momencie postanowił zmienić koncepcję, serwując na tacy tylko dwie możliwości: wiara w Boga, dzięki któremu można żyć w szczęściu, ale jednocześnie godząc się na pewne ograniczenia, albo uwolnienie umysłu z blokujących je okowów i pogodzenie się z pewnymi nieuniknionymi konsekwencjami swoich działań. Nie jest to co prawda wielki minus tytułu, który miałby wielki wpływ na jego ostateczną ocenę, ale biorąc pod uwagę początkowe założenia mangi trudno go jednak nie zauważyć.
Oczywiście mangi nie trzeba rozpatrywać pod płaszczykiem iście akademickich zagadnień. Można ją potraktować jako zwykły niezły dramat/romans z ciekawym i zastającym zakończeniem. Takie podejście do tytułu sprawi, że może ON dotrzeć do szerszej grupy czytelniczej niż tylko do tych, którzy szukają czegoś z głębokim przesłaniem.
Jeśli chodzi o warstwę artystyczną pozycji, prezentuje się ona fenomenalnie. Jest ona jednak na tyle specyficzna (o czym było już wspomniane), że nie każdy będzie nią zachwycony. Twarda, momentami wręcz nonszalancka kreska, bardzo wyraziste cieniowanie i genialne balansowanie czernią, która nadaje niektórym kadrą wyrazistości i głębi. Rysunki od samego początku hipnotyzują, momentami przypominając dzieła mistrzów malarskich pokroju Salvadora Dali czy Zdzisława Beksińskiego.