Kontynuacja monumentalnej kosmicznej sagi Anihilacja. Wojna z władcą Strefy Negatywnej dobiegła końca, ale mieszkańcy wszechświata niedługo mogli cieszyć się pokojem. Hala, stołeczna planeta Imperium Kree, padła ofiarą podstępnej inwazji. Aby ją uratować, Star-Lord wyrusza na niebezpieczną misję za linię wroga, a towarzyszą mu przyszli Strażnicy Galaktyki - szop Rocket i Groot. Tymczasem Quasar, córka Kapitana Marvela, szuka tajemniczego zbawiciela. Czy garstka bohaterów zdoła pokonać wroga, który ma własny pomysł na zaprowadzenie pokoju we wszechświecie? Historie zebrane w tym tomie napisali znani z trylogii Anihilacja scenarzyści: Dan Abnett i Andy Lanning (Imperatyw Thanosa), Keith Giffen (Lobo: Portret bękarta) oraz Christos N. Gage (The Superior Spider-Man). Twórcami rysunków są Mike Perkins (Captain America), Timothy Green II (The Immortal Iron Fist) i Mike Lilly (Nightwing). |
- Autorzy: Dan Abnett, Keith Giffen, Andy Lanning, Christos Gage
- Wydawnictwo Egmont
- Seria Marvel Classic, Seria Anihilacja. Podbój
- Oprawa: Twarda
- Rok wydania: 2018
- Ilość stron: 276
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788328127869
- Język: polski
- Tłumacz: Sidorkiewicz Tomasz
- ISBN: 9788328127869
- EAN: 9788328127869
- Wymiary: 17.5x26.5x2.4 cm
- Powiązane tematy: MARVEL COMICS
Recenzje
- Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Michał L. w dniu 2018-02-21Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: komiks
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąNOWA ANIHILACJA
„Anihilacja”, choć nic na to nie wskazywało, okazała się jednym z najlepszych Marvelowskich eventów. Historia, której publikacja na naszym rynku zajęła rok, była prawdziwym powiewem świeżości, jeśli chodzi o podobne komiksy superohaterskie. Jej twórcy zrezygnowali z obecności największych gwiazd ze swojej stajni, głównymi bohaterami uczynili postacie drugoplanowe i takie, które dotychczas przewijały się przede wszystkim w tle, historię natomiast zbudowali na podobnych zasadach, co „Gwiezdne Wojny”, z tym, że w poważniejszy sposób. W konsekwencji powstał twór naprawdę udany, mający rewelacyjne momenty (miniseria „Drax Niszczyciel”) i wciągający. Teraz nadszedł czas ciągu dalszego i muszę przyznać, że „Anihilacja: Podbój” to komiks równie dobry, co jego poprzednik.
Anihilacja dobiegła końca, jednak konsekwencje wielkiej wojny wciąż są odczuwalne we wszechświecie. Całe sektory galaktyki obróciły się w ruinę, wiele cywilizacji albo przestało istnieć, albo też cofnęło się w rozwoju. Niektórzy jednoczą się w obawie przed kolejnymi zagrożeniami, inni natomiast starają się zdobyć jakieś korzyści posuwając się do przemocy. Quasar i Moondragon bronią kogo mogą, starają się zaprowadzać porządek, ale w trakcie jednej z kolejnych walk pierwsza z nich słyszy w swojej głowie tajemniczy głos. Głos wzywający ją by kogoś odnalazła…
Tymczasem Star Lord i Nova działają na różnych frontach. Ten pierwszy już niedługo będzie musiał połączyć siły z kosmicznymi straceńcami, Grootem, Mantis i Rocketem, dając początek Strażnikom Galaktyki, by wykonać niebezpieczną misję. Ten drugi stara się udźwignąć na swoich barkach obowiązki całego korpusu Nova. A nowy wróg, chcący urządzić wszechświat według własnego planu, nie śpi…
„Anihilacja: Podbój” to kawał dobrego komiksu w realiach spektakularnych kosmicznych bitew i olbrzymich zagrożeń mogących niszczyć całe światy. Jeśli podobają się Wam Marvelowskie serie „Star Wars”, tym dziełem będziecie zachwyceni. Dlaczego? Bo to świetnie napisany, poważny i klimatyczny komiks wojenny, dobrze pokazujący konflikt dziejący się gdzieś we wszechświecie. Akcji i widowiskowych scen tutaj nie brakuje, jest nuta patosu, tajemnica i ciekawi bohaterowie, którzy najczęściej w głównych opowieściach Marvela nie mają szans zabłysnąć, a przecież często są co najmniej tak samo ciekawi, jak ci czołowi. Sama fabuła też jest znakomita, napisali ją zresztą ci sami twórcy, którzy odpowiadali za sukces „Anihilacji”: Dan Abnett, Andy Lanning, Christos N. Gage i ojciec „Lobo” Keith Giffen.
Na plus w porównaniu do poprzedniego eventu zmieniły się natomiast rysunki. W „Anihilacji” były one głównie cartoonowe i dość uproszczone, teraz album oferuje realistyczną, bardziej złożoną i skupioną na szczegółach kreskę, która wygląda po prostu znakomicie. Tamta też miała swój urok, jeśli jednak mam być szczery, wolę takie ilustracje, jak w „Podboju”. Do tego mamy znakomite wydanie w twardej oprawie, wydrukowane na papierze kredowym i fakt, że to jeszcze nie koniec. Historia dopiero się rozwija, jej zakończenie poznamy w kolejnym tomie, ale już teraz wiadomo, że jest na co czekać. Ja ze swej strony polecam, tak „Podbój”, jak i znakomitą „Anihilację”.