"Hen. Na północy Norwegii" to lektura-podróż, po którą koniecznie sięgnąć fascynaci skandynawskich terenów.
Skandynawia jest regionem świata, w którym z pewnością nie każdy mógłby żyć. Niskie temperatury, krótkie dni, długie noce - wszystko to sprawia, że perspektywa zamieszkania tam nie napawa optymizmem (co równoważą kwestie ekonomiczne i jakość życia). Jednakże, w przeciwieństwie do południa Półwyspu Skandynawskiego, północna część Norwegii jest ekstremalnie nieprzyjaznym miejscem do życia. Nikogo nie dziwi, że mieszka i pracuje tam niewiele osób. Zimne wiatry, przy których te, które w Polsce nazywa się silnym wiatrem, są lekkim podmuchem powietrza. To właśnie w te rejony zabiera czytelnika Ilona Wiśniewska w swojej książce "Hen. Na północy Norwegii", która ukazała się na Polskim rynku dzięki Wydawnictwu Czarne.
Głównym miejscem opowieści bohaterów, których oczami autorka ogląda najbardziej wysunięty na północ kraniec Europy, jest region Finnmark. Miejsce to wydaje się być całkowicie odosobnione od reszty świata. Nie bez przyczyny pisarka odniosła się do słowa "hen", które w języku norweskim odnosi się do bliżej nieokreślonej odległości - zarówno bliższej, średniej, jak i bardzo dalekiej.
Bohaterami opowieści o najbardziej nieprzyjaznym w Norwegii miejscu do życia jest między innymi Mari Boine, kobieta, która wywodząc się z miejscowej ludności, stała się światową gwiazdą muzyki. Innym z bohaterów jest starzec, który znajduje się na końcu swojej doczesnej drogi życiowej - jest ON osobą, która poza regionem Finnmark świat widziała tylko na mapie. Jest to także opowieść o wielu bezimiennych bohaterach, którzy próbowali się wyrwać z tego zapomnianego przez resztę Europy i globu miejsca, ale nie mieli dokąd pójść, oraz o tych, którzy zdecydowali o pozostaniu w tym trudnym miejscu.
Opinia o książce
Długo czekaliśmy na kogoś takiego jak Ilona Wiśniewska. Jej pierwszą książkę, znakomite "Białe" można było jeszcze traktować jako relację z wyspy, na którą mało kto z nas trafi. Spitsbergen to przecież polarna egzotyka. "Hen" to już jednak opowieść o „kontynentalnej" Norwegii – literacko olśniewająca, reportersko wciągająca wędrówka przez śnieg, lód i przeganianą wichrem pustkę. Każdy spotkany tu człowiek to skarb. Nikt nam do tej pory nie objaśniał Północy. Lubimy wierzyć, że wszystko jest tam prostsze i lepsze i dlatego droższe. W "Hen" okazuje się, że nie taki ten skandynawski raj cudowny, jak go malują. Ale i tak po przeczytaniu chce się pojechać i sprawdzić. Nikt tak nie kusi podróżą na Północ jak Wiśniewska.
Filip Springer