Ostatnie lato XX wieku na Olandii jest wyjątkowo upalne. Zbliża się "midsommar", noc świętojańska. Na wyspie już od dawna nie było tylu turystów. Jednak nie wszyscy chcą tylko korzystać z uroków olandzkiego lata. Jeden z letników przyjechał, by wyrównać rachunki z przeszłości. Kim jest? Jak dziś wygląda?Pewnej nocy do drzwi Gerlofa Davidssona dobija się przerażony chłopiec. Opowiada staruszkowi o dryfującym statku widmie. Na jego pokładzie są umierający marynarze, a na mostku kapitańskim człowiek duch. Klucz do zagadki tkwi w wydarzeniach sprzed prawie siedemdziesięciu lat…"Duch na wyspie" to ostatnia część olandzkiego cyklu, w którym Johan Theorin po mistrzowsku łączy przeszłość i teraźniejszość, świat duchów i ludzi.
Wyspa Hobsona
0/5Miasto duchów
4/5- Tytuł: Duch na wyspie
- Autor: Johan Theorin
- Wydawnictwo Czarne
- Seria Ze Strachem
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2014
- Ilość stron: 400
- Format: 12,5x20,5 cm
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 67611102608KS
- Język: polski
- Tłumacz: Gast Józef
- Nr wydania: 1
- ISBN: 9788375368536
- EAN: 9788375368536
- Wymiary: 125X205
Recenzje książki DUCH NA WYSPIE (2)
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Agnieszka D. w dniu 2015-01-26Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
6 z 11 osób uznało recenzję za przydatnąJohan Theorin to pisarz i dziennikarz, laureat wielu nagród. W Polsce ukazało się kilka jego kryminałów. Jednym z najnowszych jest Duch na wyspie wydany w 2014 roku przez wydawnictwo Czarne.
Gerlof Davidsson spędza lato na wyspie. Cieszy się ciepłymi dniami i wspomina swoją pracę – był rybakiem. Starość nie pozwala mu jednak kontynuować tego zajęcia. Na wakacje przyjeżdżają jego wnuki i gwar staje się nie do wytrzymania. Były rybak postanawia spędzić trochę czasu poza domem. Jednak i tu nie ma spokoju. Pewnej nocy do jego drzwi ktoś zaczyna się dobijać. Mężczyzna widzi przerażonego chłopca, który twierdzi, że gonią go żywe trupy. Jonas, bo tak mu na imię, widział statek, na którym załoga została zamordowana przez tajemniczego człowieka z siekierą. Przestraszony chłopiec spędza noc u Gerlofa, który zaczyna interesować się opowieścią chłopca. Sam w młodości również przeżył coś dziwnego – był pomocnikiem grabarza i podczas jednego z pogrzebów usłyszał pukanie. Po odkopaniu trumny okazało się, że nieboszczyk nadal nie żyje, ale pukanie dało się słyszeć znowu, gdy trumna została włożona do grobu. Mężczyzna chce rozwiązać zagadkę statku widmo i załogi zombie.
Kryminał ma kilka narracji. Do głosu doszły różne osoby – Gerlof, Jonas, Repatriant (w dwóch wersjach) i Lisa. Każda z nich odgrywa w opowieści ważną rolę i dlatego może się wypowiedzieć samodzielnie. Dwóch bohaterów, Gerlof i Jonas, często uzupełniają swoje narracje. Repatriant natomiast opowiada o tym, co jest teraz, ale mówi też o swojej przeszłości. Wątki z młodości napisano w czasie teraźniejszym.
Głównym wątkiem w książce jest zaginięcie statku i związane z nim następstwa. Sprawa kryminalna to tylko jedna z części tej historii. Mam również zagadkę z przeszłości, która okazuje się wielowarstwową układanką. W detektywa bawi się Gerlof. To ON rozmawia z ludźmi i snuje domysły.
Najciekawszy wątek w powieści to historia Repatrianta. Jest w nim wiele żalu i nienawiści, a czytelnik może się dowiedzieć dlaczego, czytając kolejne rozdziały jego wspomnień. Oprócz osobistej opowieści, mamy tu szerokie tło społeczne, które wzrusza, wstrząsa i zaskakuje. Poza tym widzimy problemy rodzinne, podwójną tożsamość, starość... no i oczywiście zbrodnie.
Książkę czyta się błyskawicznie. Napisana jest bardzo płynnie, działa na wyobraźnię, oddaje klimat. Pierwszy raz stykam się z tym autorem i wiem, że na pewno będę kontynuować swoją przygodę z jego książkami. Opisy nie były przytłaczające, akcja nie pędziła zbyt szybko, nie była też za wolna. Dopuszczenie do głosu kilku postaci było świetnym pomysłem. Pomysł na historię jest ciekawy, wciąga. Mocnym punktem są postacie – urozmaicone i bardzo realne.
Polecam tym, którzy chcą zatracić się w ciekawej opowieści. Wątki historyczne, społeczne, rodzinne i zagadka kryminalna są zbalansowane. Warto zajrzeć, bo to naprawdę dobrze napisana pozycja. Spodoba się nie tylko fanom kryminałów. Ci, którzy lubią opowieści związane z historią, na pewno też będą zadowoleni. -
Początkujący RecenzentOcena: 4/5Dodana przez Paulina S. w dniu 2015-03-01Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
5 z 11 osób uznało recenzję za przydatnąRealizm magiczny po szwedzku
Midsommar to szwedzkie święto, przypadające w sobotę między 20 a 26 czerwca, będące odpowiednikiem polskiej Nocy Świętojańskiej, sięgające swymi korzeniami pradawnych obyczajów związanych z uroczystościami, jakie towarzyszyły przesileniu letniemu. Dla marznących przez większą część roku Szwedów to jeden z najważniejszych dni w roku wielkie święto wyczekiwanego po długiej zimie początku lata, radości, witalności, budzenia się do życia wszelkich przejawów natury. Jak głoszą ludowe źródła, Midsommar to także czas, kiedy dochodzą do głosu niemające racjonalnego wytłumaczenia magiczne moce przyrody
To właśnie w tym szczególnym dla Szwedów okresie Johan Theorin rozpoczyna czwartą i ostatnią opowieść, tworzącą tak zwany kwartet olandzki Ducha na wyspie. Powieść niezależną od wcześniejszych odsłon cyklu, chociaż z tym samym miejscem akcji, bałtycką wyspą Olandią, i bohaterami, których wierny czytelnik szwedzkiego pisarza zdążył poznać podczas lektury wcześniej wydanych tomów. Na pierwszy plan wysuwa się łącząca wszystkie części cyklu postać Gerlofa, starego rybaka mieszkającego na wybrzeżu. Pewnej nocy do drzwi jego chaty zaczyna dobijać się przerażony chłopiec, krzycząc, że przed chwilą uciekł z okrętu-widmo. Nastolatek twierdzi, że na pokładzie statku spotkał umierających marynarzy, a na mostku kapitańskim ducha. Gerlof, zdając sobie sprawę z tego, że przyczyny zatrważającej przygody, jaka spotkała chłopca, z pewnością można racjonalnie wytłumaczyć, postanawia wyjaśnić sprawę
Po tytule i rewelacyjnym prologu symulującym widzenie przerażonego chłopca, czytelnik może pomyśleć, że oto ma do czynienia z horrorem. Nic bardziej mylnego. Duch na wyspie łączy w sobie wątki obyczajowe, psychologiczne i społeczne, zatopione w atmosferze napięcia i tajemniczości, jednak nadprzyrodzonych wydarzeń w nim brak. Nie jest jednak kłamstwem zapowiedź z okładki, że Theorin z wirtuozerią () łączy świat duchów i ludzi. Szwedzki pisarz zanurza bowiem snutą przez siebie opowieść w olandzkim folklorze i wierzeniach. Co rusz pojawia się motyw nagrobnego kamiennego kopca sprzed wieków, magicznej potęgi tamtejszych lasów czy alwaretu z pozostałościami kamiennych budowli z epoki brązu. Ponadto uczynienie osiemdziesięciokilkuletniego człowieka głównym bohaterem sprzyja narracji pełnej odniesień do historii regionu, jego tradycji i wydarzeń sprzed lat.
Narracja w Duchu to zresztą temat na osobny akapit. Theorin nie stroni od utrudnień narracyjnych, takich jak snucie opowieści z kilku punktów widzenia, filtrowania jej poprzez wrażliwość skrajnie różniących się od siebie bohaterów (starzec, wyalienowany nastolatek, dwudziestokilkuletnia złodziejka, mająca na głowie uzależnioną od narkotyków bliską osobę, repatriant powracający po latach na wyspę w celu wyrównania rachunków) czy retrospekcji, umieszczonych w kraju innym niż Szwecja, którego historia obfituje w bardzo bolesne i absurdalne zarazem wydarzenia. Jego nazwy nie zdradzę, ponieważ pozbawiłabym potencjalnego czytelnika przyjemności niespodzianki jednego z fabularnych twistów. Napiszę jedynie, że Theorin maluje przed odbiorcą świat okrutny i fascynujący zarazem, nie do pomyślenia dla przeciętnego człowieka, a jednak udokumentowany historycznymi źródłami, o których zresztą autor wspomina w posłowiu. Jakże inny to świat od tego, w którym żyją Olandczycy i przyjezdni z głębi Szwecji, którzy przybyli na wyspę w celu wypoczynkowym
Wracając do narracji jednak, wspomniane filtrowanie wydarzeń przez różne osobowości, retrospekcje z wyraźnym zacięciem historycznym, a także migawkowe zaledwie rzucanie tropów, które tak łatwo zrozumieć opacznie, czyni z najnowszej powieści Theorina klimatyczną układankę. Do tego dochodzi duży talent autora do kreowania ludzkiej psychiki i sprzecznych emocji targających człowiekiem, co razem z nieopuszczającą ani na chwilę stron powieści atmosferą, że nic, tylko kroić nożem, tworzy mieszankę wybuchową. Przy czym zaskakującym kontrastem ze wspomnianą atmosferą jest powolny, momentami idylliczny tok opowieści, który po początkowym przytupie w prologu może zaskoczyć, a tych szukających gwałtownych pogoni za mordercą nawet zawieść.
Duch na wyspie to powieść kontemplacyjna, ubrana w atrakcyjny kostium wyspiarskich tajemnic i wierzeń, a także, jak przystało na serię Ze Strachem Wydawnictwa Czarnego, mieszcząca się w kryminalnych ramach. I mimo, że jej wiodącymi tematami są wyalienowanie, starość, życie na granicy ryzyka, rozdwojenie osobowości i magia przyrody, tak miejsce na mordy, oszustwa i krwawe wyrównywanie rachunków również się w niej znajdzie. Jednak nordycki twórca kryminałów nie byłby godzien tego miana, gdyby owej problematyki nie rozczłonkował na części pierwsze pod względem moralnym czy psychologicznym. Theorin to czyni. A robi to tak dobrze, tak drobiazgowo, z różnych punktów widzenia, a także patrząc wstecz na horyzont odległej historii, że w co wrażliwszym czytelniku prędzej czy później nastąpi rozdźwięk moralny i straci ON jakże wygodną pewność, z jakim punktem widzenia się zgadzać i z którym bohaterem trzymać sztamę.
Z poznanych dotąd przeze mnie pisarzy nordyckich jedna tylko autorka potrafi pisać o pięknie swojej ojczyzny tak obrazowo i magicznie oraz tak dogłębnie wżerać się w dusze wypełnione sprzecznymi uczuciami. Mam na myśli sę Larsson, autorkę cyklu rozgrywającego się w okolicach Kiruny, najdalej wysuniętego na północ miasta Szwecji. Od czasu lektury Ducha na wyspie musiałam ten tron pierwszeństwa poszerzyć i usadzić na nim również Theorina, którego wrażliwość i pióro podążają w kierunku realizmu magicznego, jednocześnie cały czas pamiętając o tym, co ludzkie i przyziemne.