Podczas wizyty w rozbudowanym kolejny raz domku dowiecie się, na czym polega gra w węże i drabiny z prawdziwymi drabinami i wężami. Poznacie smak pizzy z pizzerii Zosia Samosia, dowiecie się, jakie efekty daje maszyna do robienia fal i wyrzutnia marchewkowych rakiet. Zwiedzicie tor wyścigowy dla koni na biegunach, salę do rozbijania arbuzów i piętro do żonglowania piłami łańcuchowymi.
Czytając książki z serii "Domek na drzewie", nie sposób się nudzić, nawet w Ślimaczej Akademii Wojowników Ninja. Andy i Terry - główni bohaterowie książki, których imiona są również imionami autorów - zapełnią Waszym dzieciom czas świetną zabawą i unikalnym humorem. Najlepiej wyruszcie do 52-piętrowego domku na drzewie całą rodziną!
Andy Griffiths nigdy nie miał domku na drzewie. W dzieciństwie bawił się w domku, który miał jego kuzyn. Najważniejsze, że wraz z upływem lat nie stracił upodobania do zabawy ani rozumienia świata wyobraźni kreowanego przez dzieci i młodzież. A to właśnie do czytelników w wieku wczesnoszkolnym adresowany jest cykl "Domek na drzewie", do którego zabawne ilustracje stworzył Terry Denton. Warto też poznać kolejne części serii dwójki australijskich twórców: "65-piętrowy domek na drzewie", "78-piętrowy domek na drzewie", "91-piętrowy domek na drzewie", "117-piętrowy domek na drzewie". Radość i zabawa mają wymiar trzynastu pięter!
Seria "Domek na drzewie" zyskała wierne grono czytelników już w przeszło 35 krajach świata, a pochodzący z Melbourne Andy Griffiths i Terry Denton stali się najbardziej rozpoznawalnymi twórcami literatury dziecięcej w Australii.
"Ilekroć chwytam za długopis, budzi się we mnie dziesięciolatek. A kiedy jestem z Terrym, to się nasila", wyznał w jednym z wywiadów Andy Griffiths. Można mieć nadzieję, że tak mu już zostanie.