Lektury szkolne, które pamiętam do dziś – część 2
Wiele lektur szkolnych powinniśmy przeczytać w dorosłym życiu, aby zrozumieć, jak ogromne bogactwo kryje się w ich treści. Odkryjemy wtedy książki niezwykłe, magiczne, pełne ukrytej symboliki, która tylko czeka, abyśmy sami, krok po kroku odgadli jej treść. Kolejne lektury szkolne, które zapisały się w mojej pamięci:
4. Lektury szkolne, które pamiętam do dziś: Mały Książę, Antoine de Saint Exupery
Tak naprawdę wiele myśli zapisanych w Małym Księciu rozumiemy dopiero jako dorośli. Sama książka była dedykowana dorosłemu, a fakt, że przybrała postać historii animowanej z bajkowymi postaciami sprawił, że czytają ją także najmłodsi. Być może dopiero po kilku latach, zrozumieją, co to znaczy, że dobrze widzi się tylko sercem, lub to, że jeżeli kogoś oswajamy, to stajemy się za niego odpowiedzialni. Dla mnie cudowną podróżą było odkrywanie symboliki zawartej w słowach wypowiadanych przez Małego Księcia i towarzyszy, których spotykał na swojej drodze. To jak odpakowywanie prezentu, który w żaden sposób nie mówi nam, co zawiera w środku. Jednak kiedy już go rozpakujemy, wiemy, że poznaliśmy wielką tajemnicę, która być może kiedyś będzie dla nas drogowskazem w dorosłym życiu. To jedna z tych książek, do których warto powrócić po latach, która jak żadna inna przywiązała się do swojego autora i stała się zapisem jego myśli i przeżyć, z których czerpiemy później także my.
3. Lektury szkolne, które pamiętam do dziś: Zima Muminków, Jansson Tove
Świat Muminków to prawdziwa wiązanka niesamowitości, rodzinnego ciepła, klimatycznych miejsc i niejednokrotnie całkiem realnej grozy. Wielu z nas jako dzieci potwornie bało się złej Buki, chociaż nie mówiliśmy o tym nikomu. Jednak Dolina Muminków i postacie, które ją zamieszkują przeżywają tak niewiarygodne i niesamowite przygody, że po prostu musimy poznać ich ciąg dalszy. W tej części Muminki zapadają w zimowy sen. Udało im się zdążyć przed zimą i napełnić domową spiżarnię. Jednak nie wszyscy udają się na długi odpoczynek. Muminek i Mała Mi postanawiają przekonać się, co się dzieje, kiedy świat pokrywa się śniegiem i zamarza. Dzięki swojej ciekawości poznają zupełnie nowe stworzenia. Świat Muminków dla mnie to przede wszystkim niezwykle ciepła, rodzinna opowieść. Uwielbiam dom Muminków, Mamę Muminka, która przygotowuje swoje konfitury. Wszystko w tych książkach jest takie przytulne i słodkie. Chce się do nich powrócić także po latach lub zaprosić do Doliny Muminków najmłodszych czytelników.
2. Lektury szkolne, które pamiętam do dziś: Kamienie na szaniec, Aleksander Kamiński
Moje wspomnienie związane z tą książką to przede wszystkim jakiś trudny do określenia smutek. Być może ma to związek z tym, że opisane w niej historie i ich bohaterowie są prawdziwi, a ich losy kończą się tragicznie. Być może jednak jest to spowodowane faktem, że są to młodzi ludzie, prawie dzieci, którzy musieli zmierzyć się z tak potwornymi dylematami i zwykłym ludzkim okrucieństwem. Ich postawy, ideały budzą dzisiaj ogromny szacunek stając się wzorem dla młodego pokolenia, które z takim trudem wierzy w autorytety i górnolotne ideały. Alek, Zośka i Rudy, mimo całego zła, które było ich codziennością potrafili znaleźć w sobie odwagę i męstwo. Stanęli w obronie swojej Ojczyzny i ideałów, w które tak uparcie wierzyli. Pomimo, iż ich losy kończą się tragicznie, tych trzech młodych chłopców przetrwało na kartach historii, w książkach takich jak ta i wyobraźni tysięcy młodych ludzi, którzy dzięki nim rozumieją jakim szczęściem jest życie w kraju, w którym nie ma wojny.
1. Lektury szkolne, które pamiętam do dziś: Ludzie bezdomni, Stefan Żeromski
Książka która wydaje się niewiarygodnie niedzisiejsza. Opowiadająca o człowieku, który bezinteresownie poświecił się leczeniu ubogich i potrzebujących pomocy ludzi. To historia Tomasza Judyma, człowieka, który mimo, iż wyrastał w biedzie, uzyskał niezwykle prestiżowy zawód – lekarza. Jednak zamiast cieszyć się walorami, które płyną z tego fachu, postanowił pomagać ludziom biednym, przez co spotkał się z niezrozumieniem swojego środowiska. Doktor Judym balansując na granicy dwóch światów – tego szanowanego i uprzywilejowanego i tego, w którym na co dzień gościł głód i nieszczęście, sam stał się bezdomny. Jednak bezdomny w znaczeniu metaforycznym, jako człowiek, który tak naprawdę nie należał nigdzie. Jest to historia niezwykle smutna i trudna do udźwignięcia dla młodych ludzi. Jednak zdecydowanie należy do tych lektur, które wywarły na mnie ogromne wrażenie. Wspomnienie związane z tą książką, skrywa się w moim sercu do dziś.
Czytanie lektur szkolnych to był dla mnie prawdziwy początek mojej przygody z czytaniem, mimo iż wiem, że mama czytała mi, kiedy byłam mała. Jednak dopiero, kiedy trochę podrosłam i zostałam z książką sama, mogłam naprawdę wkroczyć do cudownej, literackiej krainy, do której wracam teraz nałogowo.
Przeczytaj również: Lektury szkolne, które pamiętam do dziś – część 1