Baśniobór. Tom 1
5/5Ślepe ryby
0/5- Autor: Jennifer McMahon
- Wydawnictwo Media Rodzina
- Seria Gorzka Czekolada
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2015
- Ilość stron: 360
- Format: 13,5x20,5 cm
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788380080270
- Język: polski
- Tłumacz: Potulny Maciej
- Nr wydania: 1
- ISBN: 9788380080270
- EAN: 9788380080270
- Wymiary: 13.5x20.5 cm
- Powiązane tematy: Czarny Piątek
Recenzje książki Zimowe dzieci (2)
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Katarzyna P. w dniu 2015-05-28Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
3 z 5 osób uznało recenzję za przydatnąCzasami ciężko pogodzić się z wyrokami losu, zwłaszcza gdy życie odbiera nam to co najważniejsze. Jak dalej żyć? Jak funkcjonować? Co dalej robić? A jeśli jest rozwiązanie? To czemu z niego nie skorzystać? Drugiej szansy nie będzie, więc może warto postawić wszystko na jedną kartę? Jednak należy pamiętać, że są siły z którymi nie należy zadzierać...
Rok 1908. Rodzinę Shea spotyka tragedia. Ich jedyna córeczka zostaje znaleziona martwa w lesie. Sara Harrison Shea, matka dziewczynki, nie może pogodzić się ze śmiercią dziecka. Zrobi wszystko by jeszcze raz zobaczyć swoją córkę. Zdesperowana, postanawia "obudzić" ją za pomocą tajemniczego rytuału.
Czasy współczesne. Pewna kobieta ginie bez śladu, pozostawiając dwie córki bez opieki. Dziewczynki są przerażone, ale Ruthie, starsza z sióstr postanawia dowiedzieć się co spotkało ich matkę. Przeszukują dom w poszukiwaniu wskazówek, które pozwoliłyby im zrozumieć sytuację w której się znalazły. Wszystkie ślady prowadzą do dziennika Sary Harrison Shea, który dziewczynki odnajdują w skrytce w sypialni matki. Jak się okazuje brakuje ostatnich stron. Trwa dramatyczna walka z czasem, a zaginiony rękopis, zdaje się być kluczem do rozwikłania zagadki.
"Czasami dzieją się okropne rzeczy, a my nie możemy nic zrobić, żeby im zapobiec." *str. 243
"Zimowe dzieci" to książka oryginalna i nietypowa. Autorka połączyła ze sobą elementy horroru, dramatu obyczajowego i thrillera. Akcja powieści rozgrywa się na dwóch przenikających się płaszczyznach czasowych. Jest współczesność i rok 1908, a wydarzenia mające miejsce w przeszłości dają początek tej historii. Elementem wiążącym jest to samo miejsce, a dokładnie ten sam dom, w którym mieszkała kiedyś rodzina Shea, a który teraz zamieszkują zaginiona kobieta z córkami. Wydarzenia śledzimy z perspektywy czterech osób, w przeszłości jest to Sara i jej mąż Martin, a w teraźniejszości, Ruthie, córka zaginionej kobiety, oraz Katharine, wdowa która poszukuje odpowiedzi na dręczące ją pytania. Przeskoki w czasie są płynne, a fabuła dynamiczna i interesująca. Od samego początku zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, z wielkim zapałem śledzimy przebieg historii, a elementy grozy wywołują niepokój i lęk.
Historia Sary jest poruszająca i smutna i choć w pewien sposób przeraża, to jednak najbardziej uderza tutaj obraz matki, która w dramatycznych okolicznościach traci jedyne dziecko. Nie ma się co dziwić, że kobieta nie potrafi pogodzić się z tragedią, zwłaszcza że los nie szczędził przykrości jej rodzinie. Sara jest zdesperowana, a tajemniczy rytuał który pozwala na przebudzenie zmarłych, zdaje się być dla niej jedynym rozwiązaniem. Kobieta nie cofnie się przed niczym, gdyż miłość do zmarłej Gartie jest zbyt silna by móc rezygnować z możliwości ponownego spotkania z córką. Mąż z przerażeniem przygląda się żonie, która coraz bardziej popada w obłęd. Tylko, czy aby na pewno jest to szaleństwo? Co tak naprawdę wydarzyło się w roku 1908? Jaką tajemnicę skrywa las i budząca grozę dolina zwana Czarcią Dłonią?
Jennifer McMahon stworzyła intrygującą opowieść, której czytanie wywołuje dreszcze na całym ciele. Nie jestem zwolenniczką horrorów i właściwie unikam takich książek, ale to co zaserwowała mi autorka przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Książka jest niezwykła i choć przeraża, to jednak nie da się jej tak po prostu odłożyć na bok. Trzyma w napięciu do samego końca, a mroczny klimat i tajemniczość, intrygują i pobudzają ciekawość. Podczas czytania nie mogłam się pozbyć uczucia niepokoju, bałam się i choć wielokrotnie miałam ochotę schować się pod kołdrą i już nigdy stamtąd nie wychodzić, to książkę czytałam nadal. Byłam jak zahipnotyzowana i z uporem brnęłam przez powieść, by dotrzeć do sedna i odkryć tajemnicę. Muszę przyznać że finał historii był zaskakujący. Nie takiego obrotu spraw się spodziewałam, ale trzeba przyznać że autorka stanęła na wysokości zadania. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, całość jest przemyślana i dopracowana, a nastrój który panuje w książce jest fenomenalny. "Zimowe dzieci" to genialna powieść, w której przeplatają się elementy paranormalne z rzeczywistymi, a historia choć wymyślona, tchnie autentycznością.
"Myślę, że wszyscy robimy to, co uważamy za najlepsze. Raz popełniamy straszne błędy, a innym razem podejmujemy dobre decyzje. Czasami do końca nie wiemy, jaki był skutek. Musimy po prostu wierzyć i nie tracić nadziei." *str. 372
"Zimowe dzieci" to opowieść o tragedii która uruchomiła całą lawinę zdarzeń, o smutku po utracie tego co najcenniejsze i o pięknej, ale jednocześnie dramatycznej miłości matki do dziecka. Jeśli macie ochotę na książkę która was poruszy, zaintryguje, a jednocześnie wywoła lęk, to koniecznie musicie sięgnąć po ten tytuł. -
Super RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Adrian T. w dniu 2015-09-23Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
1 z 3 osób uznało recenzję za przydatną„Gorzka czekolada” to seria mająca na celu dać czytelnikowi zarówno odrobinę goryczy, jak i słodyczy. Książki należące do niej powinny posiadać nietuzinkową specyfikę i charakter, działający na odbiorcę niczym magnez. Przede wszystkim, tytuły w serii mają sprawiać przyjemność. Czy powieść „Zimowe dzieci” zasługują na przyznane im miejsce czy znalazły się tam wyłącznie przez pomyłkę?
Motyw nawiedzających duchów, prób przywracania do życia zmarłych czy zagubionych dusz to w literaturze nie pierwszyzna, ale Jennifer McMahon mimo wszystko podjęła się przedstawienia go w nieco innym wydaniu. Zasypane śniegiem, ustronne miasteczko, skrywające nie jedną tajemnicę to sceneria wprost idealna dla obyczajowego dramatu. Autorka jednak postanowiła pójść o krok dalej. Dramat co prawda jest, acz stanowi dopiero początek zdarzeń, których raczej nie da się wyjaśnić nauką. McMahon bawiąc się gatunkami, łamie konwencje, a pozornie oklepany motyw parafrazuje na potrzeby utworu, ale czy nie wyszła z tego niespójna powieść?
„Zimowe dzieci” dzieli się na dwie osie fabularne, przeplatające się pomiędzy sobą, dzięki czemu czytelnik może stopniowo odkrywać kolejne informacje, pozwalające mu snuć pewne przypuszczenia. Z jednej strony mamy rok 1908, czas w który Sara Harrison Shea tragicznie traci córkę i nie jest to pierwsze dziecko, które w życiu straciła. Załamana kobieta popada w skrajny obłęd, a jedyną nadzieję pokłada w praktykach „ciotki”. Za pomocą czarnej magii – a dokładniej mrocznego rytuału – postanawia wskrzesić córkę. Druga strona to czasy współczesne i losy dwóch sióstr, Ruthie i Fawn, które zostają zdane tylko na siebie, gdy ich matka znika bez śladu. Te dwie, zupełnie nie mające ze sobą na pozór nic wspólnego historie, zaczynają się ze sobą łączyć.
McMahon postanowiła, że nie będzie faworyzować żadnego z aspektów swej powieści. Spoglądając na fabułę, świat, bohaterów, poetykę czy narrację czytelnik widzi ten sam świetny poziom. I chociaż na pierwszy rzut oka przedstawiona historia nie może jakoś szczególnie zaskoczyć, to nie jeden suspens oraz odpowiedź na trapiące pytanie całkiem zmienia postać pierwotnych przypuszczeń. Fabuła została poprowadzona tak, żeby czytelnik nie mógł przedwcześnie odgadnąć zagadek, a z rozwiązania nich czerpał jak najwięcej frajdy.
Bohaterowie powieści to ludzie z krwi i kości, o ile mowa o tych żywych. Ci drudzy, stojący na granicy światów są zimni, niepokojący, lecz przy tym zupełnie nie papierowi. Kreacja postaci pozwala czytelnikowi dokładnie wczuć się w daną perspektywę, choć nie w pierwszej osobie. Co stanowi mocny plus powieści toto, iż autorka ciekawym zabiegiem sprawiła, że pozornie obce, niczym nie powiązane ze sobą koleje życia bohaterów krzyżują się. Nawet jeśli nigdy nie widzieli się na oczy, a ich losy dzieli przepaść ponad wieku.
Warsztat jakim posługuje się McMahon robi wrażenie. Niezwykle sugestywne opisy, plastyczny język, personalny narrator i perspektywa paru bohaterów oraz zabieg dodania do tego wszystkiego intrygujących rozdziałów imitujących dziennik – sprawia, że od samej lektury trudno jest się oderwać. Do tego dbałość o szczegóły oraz rozbudowane wątki, skonstruowane tak, żeby nie nudzić i nie być zbyt rozwlekłymi, a przy tym dostarczającymi czytelnikowi optymalnej dawki informacji – to kolejne atuty. Wspomniany wyżej dobór scenerii: pełnej zakamarków, tajemnic i mimo że tak pozornie banalnej i jednocześnie malowniczej, dopełnia wyłącznie pozytywnych wrażeń z czytania.
Biorąc pod uwagę wszystkie zalety oraz niemal całkowity brak wyraźnych wad, powieść McMahon z całą pewnością zasługuje na miejsce w serii „Gorzka czekolada”. A co do samej książki… „Zimowe dzieci” to utwór magiczny – właściwie czarnomagiczny – z elementami smutku, samotności, straty i obłędu, które wypełniają czytelnika goryczą. Osładza ją zaś wartka akcja, zwroty wydarzeń, nieoczekiwane wyjaśnienia i bohaterowie, których łatwo się nie zapomina. To powieść czytana jednym tchem o tragicznych skutkach zapomnianych dawno błędów, odbijających się na innych. Zarazem poruszająca i przerażająca. Jak gorycz i słodycz. Balansująca nad utartymi schematami, ale ostatecznie tworząca sama swój własny, niepowtarzalny.